Stan uzależnienia to coś, w co możesz popaść w sekundę, a uratowanie się z jego sideł może być najtrudniejszą decyzją w Twoim życiu. Gdy jesteś uzależniony, Twoim ciałem przestaje sterować umysł i zdrowy rozsądek — przejmują je pragnienie i chęć jego zaspokojenia, nad którymi nie możesz zapanować.
Tak właśnie wyglądało moje codzienne życie — życie, w którym szczęście mogło zapewnić mi bardzo niewiele czynników, a smutek był jego nieodłączną częścią.
Tego dnia padał deszcz. Zresztą jak każdego dnia w tej zapyziałej dziurze.
Siedziałam na parapecie w mojej starej, ceglanej kamienicy, zaraz przy torach kolejowych. Dźwięk mijających blokowiska pociągów na początku był nie do zniesienia, lecz z czasem przestał sprawiać problemy. Za każdym razem, gdy je widzę, myślę o życiach ludzi w środku. Gdzie jadą? Po co? Co ich czeka?
Mój współlokator często komentował moje rozmyślania i brak większego sensu w nich. Był on moim zdrowym rozsądkiem, którego brakowało mi w życiu. Luka — bo tak miał na imię mój anioł stróż w ludzkiej postaci — pomimo negowania wielu moich decyzji i przemawiania mi do rozumu bez końca, uwielbiał mnie słuchać. I to właśnie w nim uwielbiałam.
Mało kto tak naprawdę wiedział, co mam w głowie, lecz on był w stanie wydobyć wszystkie moje myśli — zarówno dobre, jak i te złe. Zawsze, gdy zbieraliśmy się do poważnej rozmowy, Luka robił mi gorącą czekoladę pomieszaną z shotem espresso oraz parzystą ilością pianek w kubku, po czym siadał obok mnie i patrzył prosto w moje oczy swoim ciepłym i opiekuńczym wzrokiem.
Było tak też teraz. Luka usiadł obok mnie na parapecie, po czym podał mi czekoladę w moim ulubionym kubku, na którym widniała grafika nawiązująca do mojej ulubionej piosenki, a w drugiej ręce trzymał list. Upiłam łyk mojej czekolady, patrząc na kopertę w jego dłoni.
– Co tam trzymasz? Nie wygląda to jak tajemniczy list od adoratora – zaśmiałam się, jednak nie ukrywając w moim śmiechu cienia nerwów.
Chłopak otworzył kopertę, wyjmując z niej kartkę napisaną drobnym druczkiem, z milionem pieczątek i podpisów. Jak się okazało, było to wezwanie dłużnika na dość sporą kwotę. Pokiwałam głową na znak zrozumienia i głęboko westchnęłam, opierając tył mojej głowy o kawałek białej ściany, z której sypał się tynk.
Luka, widząc wyraźne zmartwienie na mojej twarzy, pogłaskał lekko moje kolano z ciepłym uśmiechem na ustach, który nawet w najciemniejszych chwilach podnosił mnie na duchu.
– Poradzimy sobie jakoś. Kto, jak nie my? – stwierdził, a na mojej twarzy pojawił się lekki grymas nadziei.
Oddałam mu kartkę, po czym zeszłam z parapetu, a Luka zrobił to samo za mną. Po chwili ciszy odstawiłam kubek na stolik kawowy i przytuliłam chłopaka, chowając twarz w wgłębieniu jego obojczyka. On objął mnie jedną ręką w talii, a drugą lekko głaskał moje potargane włosy.
Dzięki jego obecności miałam nadzieję, że to, co mówi, okaże się prawdą i wszystko będzie dobrze.
Staliśmy tak dłuższą chwilę przytuleni, aż telefon zawibrował dwa razy w kieszeni jego szarych, spranych dresów. Chłopak szybko wyjął telefon ze swoich spodni i zaczął czytać wiadomość, którą otrzymał.
W jego oczach zobaczyłam... nutę stresu? Zakłopotanie? Strach? Nie umiałam określić, co zobaczyłam, ponieważ chłopak w zwyczaju miał dobre zatajanie swoich prawdziwych emocji. Po chwili namysłu odpisał coś krótkiego i chowając telefon, posłał mi miły uśmiech.
– Ja będę leciał, Lalka. Sprawy mam do załatwienia – powiedział, po czym szybko ruszył do szafy, by wyciągnąć z niej parę ubrań i szybko się w nie przebrać.
W tym czasie usiadłam na naszej podartej i przetartej kanapie, popijając dalej swój napój. Nie upłynęła długa chwila, gdy chłopak wyszedł z łazienki żwawym krokiem i zakładając swoje buty, posłał mi kolejny raz jego ciepły uśmiech, mówiąc:
– Poradzimy sobie – po czym wyszedł z mieszkania, zostawiając mnie samą.
Gdy upewniłam się, że chłopak na dobre opuścił budynek, lekkim i powolnym krokiem udałam się do swojej sypialni. Uklękłam przed swoim łóżkiem i sięgając pod nie, wyciągnęłam skarpetkę, w której znajdowała się samarka zapełniona do połowy białym proszkiem.
Wstałam z kolan, po czym usiadłam na łóżku, biorąc do ręki metalową tackę, na której znajdowała się moja biżuteria i parę pogniecionych banknotów. Przesunęłam lekko biżuterię na bok, po czym chwyciłam jedną dziesięciodolarówkę, skręcając ją w smukły i zbity rulonik. Wysypałam trochę białego proszku na tackę. Ustawiłam jedną kreskę za pomocą mojego dowodu, a gdy była ona wystarczająco cienka, przyłożyłam skręcony papierek na jej początku, po czym wciągnęłam ją nosem na raz, podnosząc głowę automatycznie do góry, by wszystko lepiej mi się przyjęło.
Po wszystkim odstawiłam tackę z powrotem na szafkę nocną, a do ręki wzięłam popielniczkę, kładąc ją obok siebie na łóżku. Następnie wyciągnęłam z szuflady paczkę grubych Marlboro wraz z zapalniczką Ronsona, zdobioną przeze mnie srebrnymi diamencikami. Podpaliłam jednego papierosa, zaciągając się dymem.
I właśnie tym było moje uzależnienie, które – jak się potem okazało – prowadziło mnie ku końcowi szybciej, niż ktokolwiek by się tego spodziewał.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka łapcie moje sociale i jeśli będzie zainteresowanie to tam będę wrzucać info o rozdziałach:
ig: karoka_kier
tiktok: karoka_kier
Twitter/X: karaokidokisun
love ya <33
YOU ARE READING
Weak with hunger ⛓️
Mystery / ThrillerStan uzależnienia to coś, w co możesz popaść w sekundę, a uratowanie się z jego sideł może być najtrudniejszą decyzją w Twoim życiu. Gdy jesteś uzależniony, Twoim ciałem przestaje sterować umysł i zdrowy rozsądek - przejmują je pragnienie i chęć jeg...
