Untitled Part 7

23 2 0
                                    

Nastał nowy dzień, z samego rana z Konradem wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. 

Wzięliśmy rowery i czym prędzej ruszyliśmy w niezapomnianą podróż...

Na początku Konrad nie odzywał się do mnie, więc pomyślałam, że się obraził albo nie ma humoru na dzisiejszy rajd, więc czym prędzej zapytałam:

-Obraziłeś się na mnie?]

-Nie, a czemu tak sądzisz?

-Od samego rana nie odzywałeś się do mnie a teraz nawet na mnie nie popatrzysz...

-Po prostu jestem zmęczony... Ale jedźmy dalej

-Jak chcesz kochanie-odpowiedziałam to były już ostatnie słowa podczas naszego rajdu...

Jechaliśmy jakieś 10 minut, czekał nas zakręt więc trochę zwolniłam, ale Konrad nie  wiem czy był rozkojarzony, ale zachowywał się tak jakby go nie widział... Wyjeżdżając  z zakrętu zauważyłam dużą ciężarówkę,która pędziła przez środek drogi... Nagle skręciła, i uderzyła w Konrada z taką siłą, że myślałam, że to koniec... Od razu zeskoczyłam z roweru i jak najszybciej nie zwracając uwagi na przejeżdżające samochody  przebiegłam przez ulice, zanim dobiegłam czułam że moja twarz i bluza jest mokra od łez.. Po chwili chwyciłam telefon i wybrałam numer 112.. Nie mogłam się dodzwonić dopiero po kilkudziesięciu sekundach w telefonie odezwał się głos:

-W czym mogę pomóc?

-Potrzebna jest pilnie karetka na...

Po wezwaniu pomocy od razu chwyciłam jeszcze przytomnego Konrada za dłoń i wyszeptałam przez łzy:

-Kocham Cię, nie możesz Mnie zostawić!!!

-Przepraszam Ci, ale to zapewne koniec.. Wiec, że Cię kocham...

-Niee to nie koniecc masz walczyćć do końca, nigdy Cię nie zostawię... Ty o tym wiesz.. 

W tym momencie jeden z policjantów zabrał mnie od Niego a ratownicy walczyli o jego życie... 

Nie mogłam powstrzymać łez, na miejsce dojechali już rodzice Konrada Karol i Natasza czym prędzej podbiegli do mnie i objęli mnie mocno w tym momencie miałam ochotę się zabić... Jak ja będę bez niego żyć.. Razem planowaliśmy przyszłość, mieliśmy wybudować wspólny dom, pobrać się, mieć dzieci, posadzić drzewo, pracować i żyć jak prawdziwa kochająca się rodzina, a teraz przez głupiego pijanego kierowce Nasz świat się zawalił... 

Wraz z rodzicami Konrada pojechaliśmy do szpitala... Stan był ciężki, musieli mu ulżyć i wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej... Po upływie kilku godzin wróciłam do domu... Nie mogłam powstrzymać łez... co prawda rodzice mnie pocieszali..

Ale i tak miałam ochotę się zabić... nie myślałam o tym, że On z tego wyjdzie i wszystko się jakoś ułoży... po prostu... moje myśli składały się z myślenia o tym że on umrze, a ja nie zostawię go samego.. tam na górze..

Weszłam do łazienki...

On i Ona od zawsze ♥Where stories live. Discover now