— Jesteś chory Riddle! Odpowiedź na moje pytanie, ty obślizgła żmijo!

Brunet nie odezwał się słowem. Podniósł różdżkę z ziemi i wygładził swoje włosy. Otrzepał płaszcz z kurzu i ruszył przed siebie, zostawiając dziewczynę w tyle.

— Jesteś potworem Tom! Nienawidzę cię! — wykrzyczała w jego stronę.

Nie zwrócił na to uwagi. Szedł przed siebie, wpatrzony w ciemności, które zaczęły otaczać Hogwart.

Lorien została w zakazanym lesie sama. Kompletnie sama. Ścisnęła swoją różdżkę w dłoni i rzuciła na siebie zaklęcie kameleona, aby nie zostać zauważoną w czasie powrotu.

*

— Na Merlina, Lorien! Jesteś cała przemarznięta! - powiedziała zirytowana Veronica. — Gdzie ty byłaś tyle czasu?

Brunetka westchnęła, a po jej policzku spłynęło parę łez. — W zakazanym lesie... Z Riddle'm.

Rudowłosa krukonka otworzyła szeroko oczy. — Gdzie byłaś?! Z kim?! Po co?! — wypytywała wyraźnie zdenerwowana.

— Chciał pilnie o czymś porozmawiać. Powiedział, że musimy być sami i dlatego z nim tam poszłam. Zagadaliśmy się i nie zauważyliśmy, że tak długo nas nie było — kłamała.

— Blefujesz. Widzę to. Zawsze wiem, kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz prawdę. Zapamiętaj, że przede mną nic nie ukryjesz.

Na ostatnie słowa, Lorien wzdrygnęła się. Wszyscy jej to powtarzali, a jakoś potrafiła zataić przed innymi tyle okropnych rzeczy, które zrobiła i potrafiła. Niemniej jednak, przez to jak często było jej to powtarzane, czuła się głupia.

— Veronico, nie mam chęci ani sił aby rozmawiać. Nie kłamię i nie mam żadnego sposobu na udowodnienie ci tego, więc jako dobra przyjaciółka musisz zaufać mi na słowo — mruknęła uszczypliwie brunetka i usiadła na swoim łóżku. — A teraz wybacz, ale idę się zdrzemnąć. Jutro w końcu wracam na lekcje i chciałabym wypocząć.

— Dobrze, Lorien. Przepraszam, po prostu się o ciebie martwię. Riddle nie jest dobrą osobą i wszyscy o tym wiedzą, a ty zachowujesz się jakby było inaczej. Niepokoi mnie to — odpowiedziała zmieszana Veronica.

Brunetka nic nie odpowiedziała. Położyła się i zasłoniła granatową kotarę, od swojego łóżka. Leżała chwilę, wpatrując się w sufit baldachimu i rozmyślając. Sięgnęła po różdżkę i otoczyła się zaklęciem wyciszającym. Z jej ust wydarł się cichy szloch, a ból w jej klatce piersiowej zamienił się w nieprzyjemny ścisk. Spod poduszki wyjęła małe zawiniątko. Była to zżółknięta koperta z dołączonym do niej zdjęciem. Otworzyła ją, a następnie wyciągnęła z niej kopię listu, który wysłała swojej mamie, będąc na drugim roku.

Kochana mamo!

Piszę do ciebie, aby opowiedzieć ci o ostatnich wydarzeniach. Jestem bardzo szczęśliwa, że było mi dane chodzić do Hogwartu. Poznałam tutaj dużo ciekawych i kochanych osób, którzy zostali moimi przyjaciółmi, o których zawsze marzyłam!

Jednym z moich lepszy przyjaciół jest taki jeden chłopiec. Nazywa się Tom. Jest trochę dziwny i bardzo skryty, ale to chyba przez to, że od małego wychowywał się w mugolskim sierocińcu. Nie jestem w stanie czasami go rozgryźć. Wydaje się taki...pusty. Nie pokazuje żadnych emocji i gdy nic nie mówi, tylko patrzy przed siebie i wtedy przypomina posąg. Jest rok wyżej ode mnie i czasami pomaga mi z nauką. Zauważyłam też, że inni uczniowie sprawiają wrażenie jakby się go bali, a ja nie odczuwam przed nim żadnego lęku, przez co inni mówią mi, że jestem dziwna lub unikają mnie jak ognia. Troszkę mnie to martwi.

Nie powiedziałam ci o tym nigdy, ale gdy byłam na pierwszym roku, to bardzo chciałam zobaczyć bibliotekę i tak długo się w niej zasiedziałam, że kompletnie straciłam poczucie czasu. Zabłądziłam na korytarzu w ciemności, aż w jednym momencie zobaczyłam, jak zbliża się w moim kierunku. Zapytałam go, czy też się zgubił, a on powiedział, że nie i zaoferował mi swoją pomoc, z której skorzystałam. Gdy przeszliśmy w ciszy parę korytarzy, przystanął, odwrócił się do mnie i powiedział, że jestem taka sama jak on, a ja nadal nie wiem co miał wtedy na myśli.

Czekam na twoją odpowiedź.

Kocham cię, Lorien.

Ps. Dołączam ci wspólne zdjęcie mnie i Toma.

Gorzkie łzy spływały po polikach krukonki, a gula w jej gardle znacznie rosła. Głośny szloch ogarnął przestrzeń, którą otaczało zaklęcie wyciszające. Lorien odłożyła list na poduszkę i sięgnęła po zdjęcie. Na obrazku poruszały się dwie postaci - ona i Tom. Siedzieli razem w bibliotece nad jakąś książką i czytali ją razem. Mała brunetka szczerzyła zęby, a chłopak jedynie delikatnie uniósł jeden ze swoich kącików w górę. Bardzo ciężko patrzyło się jej na te wspomnienie, ponieważ zauważyła, że Riddle w ostatnim czasie bardzo się zmienił. Stał się jeszcze bardziej skryty, arogancki i rodziło się w nim coś bardzo złego.

W głowie, dziewczyna ułożyła sobie plan, na jutrzejszy dzień. Musiała w nocy uciec do biblioteki, aby znaleźć tą samą książkę o horkruksach, co ostatnio. Miała dziwne przeczucie, że to wszystko musi być ze sobą powiązane. Jedyny problem stanowił patrolujący korytarze Riddle.

****

Heeej, kolejny rozdział, mimo że gwiazdek jest bardzo mało, to nie tracę motywacji do dalszego pisania. I rozdziałów będzie pojawiało się coraz więcej.

Wiem, że Tom trzeciego horkruksa stworzył po zakończeniu nauki, ale nagięłam to delikatnie na czas tego ff

Reducto* - Zaklęcie, które służy do niszczenia różnych przedmiotów oraz oszałamiania ludzi.

Salvio Hexia* - Zaklęcie ochronne. Za jego barierą ludzie stają się niewidzialni, a zaklęcia odbijają się od niego.

Different way// Tom RiddleWhere stories live. Discover now