Alex
-Alex, zejdź na dół!
No i pięknie. Tak piękny, słoneczny dzień zacznie się od kazania mojej kochanej cioteczki. Zapewne powie '' Czy ty jesteś nienormalna?! Kto ci pozwolił włuczyć się po nocach z jakimś egoiztą?!'' Ciekawe skąd o tym wie. Hmm.. Może dlatego, że jej życie jest na tyle nudne i zamienia się w starą jędzę, która dzień w dzień gapi się w okno i nie daje życia innym. No nic.
Powoli zwlekłam się z łóżka, ponieważ naprawdę było mi bardzo wygodnie a zamierzałam jeszcze długo spać. Podeszłam do komody i wyjęłam z nich szare dresy, z górnej szuflady bieliznę i czas na moje ulubione miejsce. Szafa. W niej trzymam wszystkie swoje skarby i nie chodzi tylko o ubrania. Mój ojciec był myśliwym. Nikt nie wie, że trzymam jego broń i lepiej, żeby się nie dowiedział. Ludzie często uważają, że powinnam się leczyć. Jestem zagrożeniem dla ludzkości. Mogę zabić kogoś, jak i samą siebie. Wygaduję bzdury. Tylko problem w tym, że nie robię tego świadomie. Wczoraj na początku się zdziwiłam dlaczego Calum odprowadza mnie do domu, lecz po chwili zorientowałam się, że na pewno coś się stało. Coś zrobiłam. Muszę się go o to dzisiaj zapytać.
-Alex no rusz się!
-Chcesz czuć mój pot, czy raczej dasz mi się ogarnąć?!
Z szafy wyjęłam czarny, zwykły crop top. Udałam się do łazienki w celu odświeżenia się. Idealna temperatura wody spływała po moim ciele. Niestety co dobre, to się kiedyś kończy. Po udanym prysznicu, założyłam na siebie ubrania, które wcześniej przygotowałam. Włosy pozostawiłam luźno rozpuszczone. Najbardziej podoba mi się w nich to, że są naturalnie ciemne i kręcone. Inni by powiedzieli, że je niszczę poprzez ciągłe lokowanie i farbowanie. Ale by się zdziwili. Nałożyłam lekki makijaż i gotowa udałam się na dół.
-No dziewczyno ile można?! - te ciągłe pretensje w jej głosie. - Muszę z Tobą poważnie porozmawiać.
-Ten chłopak, który mnie wczoraj odprowadził to ani nie mój chłopak, ani nie kolega, ani znajomy.
-Jaki chłopak?
Czyli wczoraj mnie nie obserwowała. Dobra, są plusy i minusy. Plus jest taki, że w końcu zajęła się czymś innym, a minus, że się wygadałam a o niczym nie wiedziała.
-Jaki chłopak? - zapytała ponownie.
-Wczoraj mnie znalazł.
-Nie mów, że znowu dostałaś ataku. Alex, musimy ci zrobić badania. Masz rozdwojenie jaźni!
-Czy ty sugerujesz, że jestem nienormalna?! - zrzuciłam wazon z komody, który się strzaskał. No pięknie.
-Nie tylko ja.. - przerwała. - Skarbie, nie chciałam..
-Dość! Robicie ze mnie wariatkę! Myślisz, że przez kogo się tak zachowuje? Przez ludzi! Próbujecie mi coś wmówić! Ja chcę normalnie funkcjonować, jak zwykła, przeciętna nastolatka!
-Alex, ty nie jesteś zwykłą, przeciętną nastolatką. Przykro mi. Z Tobą jest coś nie tak i to się zaczęło od tragedii, która nas spotkała. Daj sobie pomóc. Sama chcesz normalnie żyć, więc pozwól sobie pomóc. - słychać było to jej głosie troskę i zmartwienie.
Zaczęłam się zastanawiać nad jej słowami. To wszytko było prawdą. Muszę się leczyć.
-Zgoda.
Calum
Ciągle myślałem o tym, co się wczoraj wydarzyło. Gdybym się tam nie pojawił, ona by już nie żyła, albo po prostu by sobie coś zrobiła. Coś z tą dziewczyną jest nie tak. Muszę się dowiedzieć co.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wow, ktoś postanowił odwiedzić Hood'a. Powoli podszedłem do drzwi i zobaczyłem.. Alex.
-Ymm, cześć. - zaczęła niepewnie. - Możemy pogadać?
-T-Tak, jasne. - otworzyłem szerzej drzwi , by mogła wejść do środka. Zaczęła się rozglądać, aż w końcu udała się do salonu i usiadła na kanapie. Postanowiłem usiąść naprzeciwko niej na fotelu.
-Mógłbyś mi powiedzieć co się wczoraj wydarzyło?
Zatkało mnie. Nie pamięta co wczoraj robiła. Nie pamięta, że mogła sobie zrobić krzywdę. Poczułem się, jakbym w umyśle cofnąć się w czasie.
-Gdy przechadzałem się po uliczkach usłyszałem płacz. Postanowiłem sprawdzić skąd on dobiega. Zobaczyłem ciebie z pistoletem w ręku. Wyrwałem ci go, wydarłaś się na mnie. Następnie wskazałaś na kota leżącego w krzakach. Postrzeliłaś go. Potem zaczęłaś wygadywać bzdury, że to był demon i - przerwałem. Popatrzyłem na dziewczynę. Głowę miała spuszczoną i wydawało mi się, że płakała. Postanowiłem kontynuować. - powiedziałaś, że sama jesteś demonem. Chciałaś się zabić. Boże, dziewczyno co z Tobą do cholery nie tak?!
Chwila ciszy. Nienawidzę takiego napięcia.
-Jestem opętana Calum. Muszę się leczyć.
Znowu cisza. Cholera, ona jest chora. Dlaczego to musi spotykać niewinne osoby. Chociaż nie wiem, czy jest niewinna. Nie znam jej, ale wiem jedno. Nie zasługuje na to, by trafić do psychiatryka.
-Alex, nie chcę z ciebie robić jakieś wariatki..
-Ja już nią jestem.
-Daj mi skończyć. Może poszłabyś na badania. Słuchaj, mój ojciec zostawił mi zakład psychiatryczny. Mam się nim zająć. Muszę pozałatwiać parę spraw, ale jeżeli będzie taka potrzeba, podejmiesz leczenie w mojej klinice. Będziesz miała najlepszą opiekę. Dopilnuję, by Ci czego nie zabrakło. Będziesz miała mnie. Chcę ci jak najlepiej pomóc.
-A ty nie jesteś za młody, by zostać dyrektorem psychiatryka? - zaśmiała się. - Ile tak w ogóle masz lat.
-Dwadzieścia. Ymm, poczekaj chwile, zaraz wracam.
Cholera, zapomniałem zażyć leków. Szybko pobiegłem na górę do łazienki. Przeszukałem kosmetyczkę, nie ma. Półki, nie ma. Szafki, też nie ma. Gdzie one są..
-Tego szukasz? - odwróciłem się napięcie. Alex oparta o próg drzwi bawi się małym pudełeczkiem. Zaczęła czytać opakowanie. - Lek ten pomaga ci w pozbyciu się depresji. Dzięki jednej tabletce możesz zapomnieć o codziennych problemach. Uwaga, możesz się uzależnić. Nie bierz więcej niż dwóch tabletek dziennie. Ile bierzesz? - spojrzała na mnie.
-Nie ważne.
-Ile bierzesz? - podniosła lekko ton.
-Około dziesięć dziennie.
-Dziesięć dziennie. - prychnęła. - I ty jeszcze do cholery żyjesz?! Pojebało cie?! Ty się zabijasz, codziennie się zabijasz. Dlaczego? - głos zaczął jej się łamać.
-Ponieważ mam ochotę skończyć z tym gównem, rozumiesz?! Wszyscy mnie ranią. Straciłem najważniejsze osoby w moim życiu i zostałem sam! Sam!
Ona nic nie odpowiedziała, tylko podbiegła do mnie i objęła najmocniej jak umiała.
YOU ARE READING
Exception | C.T.H. ✔
FanfictionGdzie dwójka zakochanych, młodych ludzi, pisze do siebie listy... W szpitalu psychiatrycznym?
