cz 2.9

201 22 3
                                    


Spodziewałem się, że Rodrigo wyjdzie od razu za Marcellą, on jednak nie wydaje się nigdzie wybierać, dalej siedzi w tym samym miejscu.

— Tak naprawdę to przyszedłem do ciebie — informuje. Najwidoczniej zauważył moje dziwnie. — Nalej mi najpierw czegoś mocnego, bo to co chcę ci powiedzieć nie przejdzie mi przez usta na trzeźwo.

Nie mam ochoty aż tak się z nim spoufalać, ale nie zamierzam też jeszcze bardziej go do siebie zniechęcać. Podchodzę do barku i robię mu drinka z najlepszego alkoholu jaki tylko mam. Podaje mu szklankę z grubym dnem, a on jednym ruchem ją opróżnia.

— Sam też powinieneś się napić — mówi, ale przy nim to muszę zachować wszelkie środki ostrożności. Procenty w tej chwili są niewskazane.

— W odróżnieniu od ciebie nie piję o tak wczesnej porze — nie daje rady się ugryźć w język na czas. On jednak wyraźnie ignoruje moje słowa.

— Nie uwierzysz w to co zaraz usłyszysz, ale nie mam nic przeciwko twojemu związkowi z Marci — przez chwilę ogarnia mnie euforia, ale szybko sobie uświadamiam, że to jest jego umyślny plan. Marcella jest obecnie na niego tak bardzo wściekła, że jest gotów udać, że mnie akceptuje byleby tylko ją do siebie przekonać.

Jestem jednak pewien, że dalej by knuł żeby tylko nas rozdzielić.

— Cieszy mnie to — nie zamierzam jednak pokazać mu, że odkryłem jego plan. Niech sobie myśli, że jestem skończonym kretynem.

— Mam nadzieję, że okażesz mi za to swoją wdzięczność — od razu przechodzi do konkretów. Nawet nie stara się ukrywać, że jego intencje są szczere. Może to i lepiej, bo ja także nie muszę udawać.

— Bardzo chętnie, tylko nie mam nic co mógłbym ci zaoferować — momentalnie zmienia mu się wraz twarzy. Już nie ma tego wrednego uśmiechu.

— To akurat dobrze wiem. Możesz mi się jednak przysłużyć jak szepniesz kilka dobrych słów o mnie Marcelli. Byłbym też szczęśliwy jakbyś ją namówił na powrót do domu — i właśnie dociera do mnie w jak beznadziejnej jest sytuacji. Sam nie pomyślałem, że moja księżniczka aż tak się na niego pogniewała.

Nie zamierzam jednak ukrywać, że mnie to cieszy.

— Tylko, że ja się cieszę z tego, że mieszkamy razem. Na pewno nie powiem ani słowa żeby to zmienić — teraz już widać coraz większą irytację, która się w nim zbiera.

Nie potrafię jednak pojąć jego toku myślenia. Najpierw atakuje mnie na każdym kroku, a teraz jak ma problem to sądzi, że zapomnę o tym co się między nami działo. I przy tym jeszcze zaszkodzę sobie, bo moja rozłąka z Marcellą na pewnie nie zdziałałaby pozytywnie na nasz związek.

Gwałtownie wstaje i robi krok w moją stronę.

— Sądziłem, że masz odrobinę więcej oleju w głowie, ale się przeliczyłem — jego głos przybiera ostrego tonu. Słyszałem od niego już wiele gróźb, ale za każdym razem one robią na mnie wrażenie. Ten człowiek naprawdę potrafi wystraszyć.

Z całych jednak sił staram się nie okazać jak na mnie zadziałał.

Nic mu nie odpowiadam, więc rusza do drzwi i słychać jak zamyka je trzaśnięciem.

Nie zamierzam się martwić, że będzie mi robił pod górkę. Od samego początku tak było. Jego pojawienie się jednak sprawiło, że wiem iż moja księżniczka nie ma teraz nikogo poza mną. Muszę ta dobrze wykorzystać.

Pov Marcella.

Z uśmiechem wysyłam kolejnego maila. Na samym początku odrobinę się bałam, że po tak długiej nieobecności nikt nie będzie chciał ze mną współpracować z obawy, że znowu zniknę. Na całe szczęście jeszcze nikt mi nie odmówił, i za kilka dni przyjedzie pierwsza dostawa broni.

— I jak tam nasze sprawy? — dopytuje Octtavio leżąc na kanapie i popijając piwo z puszki. Pewnie zabrzmię zaraz jak wredna baba, ale wolałabym by teraz zajmował się pracą. Pić może jak już wrócę do siebie.

— Dobrze.

— To super, bo bardzo nie lubię kłopotów — wznoszę oczy ku górze.

Wstaje i zabieram torebkę z oparcia.

— Wracam do domu, nic się nie stanie jak z domu będę odpowiadała na wiadomości. A ty na tym etapie nie jesteś mi do niczego potrzebny — robi zirytowaną minę na moje słowa. No cóż zawsze jestem do bólu szczera.

— Możesz tak po prostu zostać — marszczę brwi na jego słowa. Niby po co miałabym to robić, łączy nas jedynie praca.

— Nie widzę powodu.

— Jesteś jedyną osobą, którą tu przywiozłem. Poza tym nikt nas tu nie znajdzie. Możemy mieć przynajmniej chwilę spokoju — oznajmia i bierze łyk swojego piwa.

— Wolny czas wolę spędzić z Louis'em — parska śmiechem na moje słowa. Nie rozumiem, nie powiedziałam nic zabawnego.

Spoglądam na niego wymownie.

— No co? Nie mów, że on naprawdę ci się podoba — przymykam na chwilę oczy. Nie kłócę się jednak z nim, bo nie potrafię sama przed sobą przyznać co czuję do Louisa. — Jeszcze potrafię sobie wyobrazić, że jak nic nie pamiętałaś to wmówiłaś sobie uczucie do niego. Ale teraz?

— Będę się spotykała z kim tylko mi się podoba — mówię stanowczym głosem.

Dalej nie wygląda na przekonanego, ale nie zamierzam mu się tłumaczyć.

— Jak tam sobie chcesz. Moja propozycja jest jednak nadal aktualna i nie ukrywam, że liczę na to, że z niej skorzystasz.

Odwracam się do wyjścia, ale zatrzymuje mnie jego głos.

— Mam w lodówce jeszcze kilka piw. A także chipsy i netflixa, więc możemy sobie włączyć jakiś fajny film — mimowolnie uśmiecham się na jego słowa.

Odwracam się w jego stronę i mówię zaczepnie.

— Ja nie pijam piwa.

Podchwytuje moją grę i mówi ironicznym głosem.

— Ależ zapomniałem, że włoska księżniczka ma zbyt wyrafinowane podniebie na zwykłe piwo. Obiecuję się poprawić. To może kieliszek jakiegoś czterdziestoletniego wina — nie potrafię się powstrzymać i wybucham śmiechem.

— Raz się mogę poświęcić. Przynieś te piwo, ale razem z chipsami — zaznaczam, a on od razu się podnosi.

— Oczywiście, każdy twój rozkaz zostanie spełniony moja pani — oznajmia, a następnie schodzi z dołu.

Podchodzę do tej kanapy i na niej siadam. Chwytam za pilota i zaczynam szukać jakiegoś filmu.

Chwila spokoju i zresetowania głowy na pewno dobrze mi zrobi.

Liczę na waszą opinię. Usunęłam Hidden Dersire, bo to opowiadanie nie za bardzo mi szło, wpadłam jednak na pomysł innego opowiadania. Oto jego zarys.

Są dwie zwaśnione mafijne rodziny. Wskutek jednak pewnych działań dziewczyna zostaje wzięta do niewoli przez swojego wroga. On postanawia trzymać ją u siebie by zmusić jej rodzinę to pewnych rzeczy. Dziewczyna jednak szybko zauważa, że mu się podoba i postanawia to wykorzystać.

Tajemnicza kochanka Where stories live. Discover now