15. Skok idioty

69 6 10
                                    

Kiedy tylko dotarłem do pokoju, uświadomiłem sobie, że chciałem przecież wziąć prysznic. Więc zabrałem ze sobą świerże bokserki i powędrowałem do łazienki.

Wyszedłem z pod prysznica, osuszyłem się i założyłem bokserki. Następnie umyłem zęby, powiesiłem ręcznik na grzejniku, aby wysechł.

Wyszedłem z łazienki i udałem się do swojego zakamarku. Jednak nie na długo, bo po jakiejś dłuższej chwili usłyszałem coś z dołu.

-Tom chodź do nas jeśli chcesz zjeść kolację- zawołał mnie prawdopodobnie Edd. Przyznam, od razu kiedy usłyszałem słowo "kolacja" zerwałem się na równe nogi i jak na rozkaz zaburczało mi w brzuchu. Nie dziwię się w sumie ostatnie co jadłem to kanapki i to przed dziewiątą.

Już nawet nie zakładałem koszulki, bo byłem tak głodny jak wilk. Od razu ruszyłem na dół, bo nie zamierzałem dłużej czekać. Zbiegłem po schodach i pokierowałem się do kuchni.

Kiedy już do niej dotarłem, ujrzałem pyszną jajecznice, a obok niej leżała kromka chleba z masłem i pomidor w plasterkach. Wyglądało to tak przepysznie, że aż ślinka mi ciekła.

Edd przyszedł już po chwili, a ja już smakowałem kolacje. Później Matt, a ja dopiero teraz zauważyłem, że Tord coś zmywa. Po chwili już wszyscy ekscyrowali się posiłkiem.

-Um dobre, dawno takiej dobrej jajecznicy nie jadłem- skomplementowałem jedzenie, które miałem podane na stole. -Edd chyba pierwszy raz taką dobrą zrobiłeś.

-Masz racje jest dobra, ale to nie ja ją robiłem- wypowiedział się fan coli.

-Ale jak to...- to kto ją zrobił.- Matt, to ty ją zrobiłeś?- musiałem zapytać pełnym zdaniem, bo by nie zrozumiał o co mi chodzi.

-Nie- odpowiedział zwieńzle i na temat. Tylko teraz zadałem sobie pytanie kto, kto jeszcze w naszym domu gotuje... Terez mój wrok zwrócił się ku Tordowi. Nie mogłem w to uwierzyć, że on w ogóle potrafi gotować.

- Nie wiedziałem, że potrafisz gotować- powiedziałem bez większego zastanowienia.

- Uwierz, że potrawie dużo więcej rzeczy niż ci się wydaje.

Po tym zdaniu popatrzył się na mnie od dołu do góry. Zapomniałem, że byłem tak głodny, że nie założyłem koszulki. Momentalnie się zaczerwieniłem. Po czym przypomniało mi się, że przecież wiem coś więcej, czego on się niespodziewa, tylko wolałem nie wspominać o tym przy chłopakach, nie wiem jakby na to zaragowali. Wiem, że oboje są wrażliwi i wolę im o tym nie mówić, i tak razcej by mi nie uwierzyli.

Dopiero po intensywnym myśleniu, zorientowałem się, że ten komuch nadal się we mnie wpatruje, a wręcz się gapi.

Skrzywiłem wzrok po czym podniosłem się z krzesła i szybkim krokiem skoczyłem po koszulke. Po nie całej minucie byłem już w kuchni, z koszulką na sobie.

Jak zaobserwowałem Edd i Matt już się zmyli, zostałem sam z karmelkowowłosym. Nie czekając ani chwili dłużej zagadałem do Torda.

- Ale ty wiesz, że ja wiem więcej niż ci się wydaję- Tord obrócił się kiedy tylko usłyszał co mówie.

-A niby co takiego wiesz?-zapytał się z zaciekawieniem.

- Coś o czym nie powinienem wiedzieć-Tord na to tylko dalej udawał, że nie wie o co może chodzić.- No, a co powiesz na to...- przesunąłem się do niego, popatrzyłem mu prosto w oczy po czym wypowiedziałem to co chciałem.- Jesteś debilem-zmieniłem zdanie, jeszcze nie teraz.
Powiedziałem mu to prosto w oczy, po czym wystawiłem język i uciekłem do salonu.

Dopiero później poczułem jak popycha mnie na kanape. Upadłem na nią plecami, on wskoczył na mnie. Zrobiło mi się trochę niezręcznie. Moje nogi leżały pomiędzy jego, a ja nie mogłem się ruszyć, gdyż on z całej siły napierał na moje barki do materaca kanapy.  Zamknąłem oczy, chcąc je chronić od uderzenia, którego się spodziewałem. Jednak nic takiego się nie stało, jedyne co się stało to poczułem jego ciepły oddech na swojej twarzy, był on ciepły i przyjemny. Przez to otworzyłem powoli oczy, ujrzałem wtedy nad sobą wiszącą sylwetke Torda. Popatrzyłem więc w jego szare oczy, które z początku były wkurzone zaistniałą sytuacją, ale z czasem złość w nich słabła. Stały się one pogodne, źrenice delikatnie się powiększyły, a brwi rozluźniły. Jego oczy były głębokie, czułem jak się w nich zanurzam. On chyba też czuł coś podobnego, bo jego gniew znikł totalnie. Nawet nie wiem jakie uczucie teraz rosło we mnie. Jednak ta chwila nie mogła trwać wiecznie, bo ktoś ją przerwał.

-Todd co robisz??- spytał wiadomo kto. -Bijesz Tima?

Kiedy karmelkowowłosy usłyszał to pytanie, od razu zerwał się ze mnie i od razu zrobiło mi się jakoś zimniej. Tord wyszedł z domu, a ja próbowałem się odezwać do rudego. Kiedy minęła jakaś minuta to dopiero mogłem bardziej racionalnie myśleć.

-Matt, a czy czasem nie mija termin oddania do biblioteki twoich książek dla dzieci??-to było pierwsze co przyszło mi do głowy.

- A, no faktycznie- przypomniał sobie o kończącym się terminie oddania swoich bajeczek.

Dosłownie w mgnieniu oka znkił, obawiając, że już więcej nie wypożyczy żadnej książki z tutejszej biblioteki.

Tord zostawił otwarte drzwi, a że mi było zimno chciałem je zamknąć, jednak przykułem wtedy uwagę, że siedzi na tarasie popalając papierosem.

- Wiesz, że palenie jest niezdrowe? -zapytałem z małym śmiechem w głosie.

Sernik [Tordtom/Tomtord]Where stories live. Discover now