VI. Awarie, umowy i radiowe tony

80 10 1
                                    


Nad propozycją od Voxa Charity myślała całą noc. Telewizyjny Demon był bardzo przekonujący, a praca mogłaby zająć jej nudnawe dni gdy Charlie nie organizowała żadnych zajęć rehabilitacyjnych. Przy okazji mogłaby w ten sposób pokazać Alastorowi, że ani trochę nie przejmuje się jego opinią na jej temat.

Nawet przy śniadaniu wciąż o tym myślała patrząc na wizytówkę od Voxa w swoich dłoniach. Siedzący dwa krzesła dalej Alastor nienawistnym wzrokiem mierzył podobiznę Telewizyjnego Demona na niewielkiej karteczce w dłoniach wokalistki. Pragnął wyrwać ją z jej dłoni i spalić w ułamku sekundy zielonym płomieniem w swoich palcach, jednak się powstrzymał. Z wyraźnym niezadowoleniem w oczach pił swoją herbatę przygotowując równocześnie plan swojej dzisiejszej audycji radiowej.

– Chyba tam pójdę – odezwała się Charity, na co czerwonowłosy prawie zachłysnął się herbatą.

Zresztą, nie tylko on był zaskoczony. Momentalnie wszystkie oczy zwróciły się w kierunku wokalistki, z których spojrzenie Angela budziło najwięcej obaw.

– Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – spytał czteroręki przysuwając się bliżej dziewczyny. – Bo wiesz... To jest to samo miejsce co... moje miejsce pracy. Ci sami ludzie. Mój szef... To raczej nie jest dobry układ.

– Może to co ma mi do zaoferowania Vox nie będzie aż tak złe. Jeśli warunki jakie mi postawi nie będą mi odpowiadać, to mu po prostu odmówię. Chcę mieć jakieś zajęcie. A skoro ty też tam pracujesz, to chyba raczej nie muszę się aż tak martwić.

Angel westchnął ciężko. Wiedział, że nie przegada Charity i nie nakłoni jej do zmiany zdania lub przynajmniej ponownego rozpatrzenia tej decyzji. Wstał z krzesła z zamiarem wyjścia z kuchni.

– Bądź gotowa do wyjścia za pół godziny – powiedział zanim opuścił pomieszczenie.

Wokalistka wyszła zaraz za nim udając się w kierunku schodów. Nawet nie zauważyła, że Alastor przez cały czas wiódł za nią wzrokiem swoich rubinowych oczu.

Oczu w których przez krótką chwilę zaiskrzyło coś co możnaby nazwać zmartwieniem.



|||||



Pół godziny później Charity i Angel opuszczali już teren hotelu kierując się upalnymi ulicami miasta prosto w kierunku V Tower. Nie rozmawiali ze sobą. Charity starała się skupić na rozmowie z Vox'em, natomiast Angel bił się z własnymi myślami. Wokalistka była przecież jego przyjaciółką. Wydawało mu się, że nawet z Charlie nie ma on takiej więzi jak z nią. Tym bardziej się o nią martwił. On znał tych ludzi. Był przyzwyczajony.

A ona? Oni mogliby zjeść ją na śniadanie w całości nie pomijając nawet kości.

Gdy oboje tak szli zamyśleni, minęli w pewnym momencie witrynę sklepową przy której zebrało się sporo demonów. Za jedną szybą stało stare radio - trochę jak to które Charity widziała w pokoju Alastora. Z drugiej strony na kilku ekranach telewizyjnych dostrzegli Voxa, który próbował przekrzyczeć krytyczny ton Alastora w radiu. Demony przerzucały wzrok z jednej witryny na drugą, nie wiedząc czyjej audycji mają słuchać.

– Oni tak zawsze? – spytała Charity, której ton głosu odkrywał lekkie rozbawienie.

– Tia – przeciągnął czteroreki. – Panowie truskawka i borówka nie za bardzo się lubią i każda okazja będzie dla nich dobra żeby się wzajemnie powyzywać na antenie.

Poszli dalej zostawiając za sobą tłum.

– Nie zdziw się więc jeśli twoje spotkanie dość mocno się opóźni.

Sweet song - Alastor x Fem!OCWhere stories live. Discover now