Rozdział 4 ~ Postawiła się Malfoyowi?!

13 1 0
                                    

• Aljanah •

Od wielkiego nocowania moje relacje z bliźniakami Weasley można powiedzieć, że uległy zmianie. Nie zapałałam do nich nagłą, wielką miłością, natomiast przestałam ich ignorować.

Eliksiry z Georgem mijały znacznie szybciej. Chwilami komentarze rudzielca na temat nauczyciela robiły się tak śmieszne, że musiałam się powstrzymywać całą swoją siłą woli, aby się nie uśmiechnąć.

Teraz natomiast siedziałam na historii magii, razem z jakąś krukonką, która w zeszycie rysowała czyjeś podobizny. Z braku zajęcia, dyskretnie zajrzałam jej przez ramię i zauważyłam portrety jakiegoś chłopaka. Gdy dokładniej się przyjrzałam, rozpoznałam w nim przyjaciela bliźniaków. Często widziałam ich razem jak się śmiali i robili wspólnie żarty. Zastanowiłam się, skąd dziewczyna może go znać...

Po lekcji poszłam na błonia. Miałam mieć ONMS z Hagridem. Na poprzednich zajęciach opowiadał o testralach, a mnie zaciekawił ich temat. To niezwykłe, że te zwierzęta były niezauważalne, dla tych, którzy nie widzieli śmierci.

Nagle na kogoś wpadłam i się zachwiałam. Ktoś mnie złapał za ramię i przytrzymał.

- Przepraszam, nie patrzyłem, gdzie idę - przeprosił mnie Potter, lekko mrugając zza swoich kwadratowych okularów.

- O, jasne, nie ma sprawy - skinęłam głową. - Ja też powinnam była uważać.

- Chodź Harry! Mamy teraz transmutację! McGonnagall nas zabije, jak się znowu spóźnimy! - zawołała młoda gryfonka z burzą brązowych loków i toną książek w rękach.

- Czy ty się przypadkiem nie przyjaźnisz z Fredem i George'm? - zagadał mnie jakiś rudzielec, który stanął obok Wybrańca. Otoczona przez trójkę trzecioklasistów lekko się zestresowałam.

- Ty jesteś Ron, prawda? Dużo mi o tobie mówili - powiedziałam starając się wykrzesać trochę uśmiechu w głosie, bo moja twarz niezmiennie pozostawała kamienna. Na pytanie chłopaka nie odpowiedziałam, bo nie potrafiłam wyjaśnić moich stosunków z młodymi Weasleyami.

- Pewnie same złe rzeczy - przewrócił oczami. - Miło było - powiedział i już zniknęli. Ja jeszcze przez chwilę stałam zamyślona, patrząc się w przestrzeń.

Chwilę później otrząsnęłam się i ruszyłam do chatki Hagrida. Tam była już spora grupka ślizgonów, którzy patrzyli z nieskrywaną pogardą na półolbrzyma grzebiącego w jakimś wiaderku. Druga połowa uczniów, na którą składali się gryfoni, stała zagadana, co chwilę wybuchając śmiechem.

Minęłam ich i podeszłam do Hagrida, żeby się przywitać. Czułam do niego pewnego rodzaju sympatię. Nie znałam go długo, ale po kilku obserwacjach i plotkach, wiedziałam, że jest kimś dobrym.

- Witaj Hagridzie. Co dzisiaj będziemy robić? - robiłam wszystko, żeby po moim głosie było słychać, że faktycznie się cieszę.

- Ooo Al! Jak dobrze cię widzieć. Rozumiesz, że mojego Dziobka chcą... chcą... - pół olbrzym był bliski płaczu, a ja nie wiedziałam, jak zareagować.

- Kogo? - dopytałam po cichu.

- Gryfa mojego małego. Dzisiaj wam go pokażę. To wszystko przez tego Malfoya. Nie zrozumiał Dziobka i taka tragedia, taka tragedia... - moje oczy pociemniały. Malfoy... Zabiję tego małego idiotę. Nigdy go nie poznałam, ale fakt, że prawie doprowadził do płaczu mojego nauczyciela ONMS łamał mi serce.

- Spokojnie Hagridzie. Coś na to zaradzimy - próbowałam go pocieszyć.

- Harry powiedział to samo - pociągnął nosem. - Jesteście tacy podobni...

Mysterious girl • George Weasleyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن