#1 Spotkanie..

38 4 12
                                    

Ben grał na swoim komputerze jak zawsze. Niczym się nie przejmował choć miał świadomość, że dziś przyjdzie nowy roommate, któremu oczywiście będzie uprzykrzał życie (idol). Jak narazie zbytnio mu się do tego nie śpieszyło.

Slenderman przypomniał mu mówiąc głosem w jego głowie, aby Ben nie był dla nowego zbytnio upierdliwy.

- Ben zajmij się swoim nowym współlokatorem i ogarnij swój pokój do cholery. Żadnego mordowania siebie nawzajem.
Nie zachowuj się jak dziecko. Liczę na ciebie. - Slenderman.

Zaczesał jedną dłonią swoje jasne, blond włosy, które opadały mu na oczy za ucho. Na uchu były widoczne kolczyki, których miał sporo. Zapewne miał ich więcej... Z jego oczu płynęła krwista ciecz, a oczy były czarne jak smoła. Elfie uszy i spiczasty nosek...

Nagle ktoś wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi. Ben odwrócił się do niego i zobaczył wysokiego chłopaka, ciemno czekoladowe włosy, spiczaste uszy, dziwna... Granatowa maska na twarzy, która zasłaniała jego całą twarz, oprócz oczu, z których wypływała ciemna maź.

- Jack, tak? Slenderman coś o tobie wspominał... Jestem Ben - powiedział dosyć zimno nie zbytnio interesując się swoim new roommate.

Jack podszedł do Ben'a bliżej przyglądając mu się. Ben nie zwrócił na to uwagi dalej grając na komputerze i co jakiś czas zjadając żelka z opakowania leżącego na biórku.
Jack przybliżył twarz do jego szyji po czym odsunął maskę z ust i nosa. Ben obrócił głowę do niego confused i unosząc jedną brew.
- ...Co ty robisz? - Ben powiedział trochę rozbawiony jego zachowaniem.

- Zapamiętuję twój zapach - Jack odpowiedział zimno po czym zaczął go wąchać.

- Uh... A po co? - Ben powiedział z kpiącym uśmieszkiem przyglądając się mu.

- Huh... Ciekawe - Jack wymruczał pod nosem zaintrygowany i z lekka.. Skuszony jego zapachem.

Ben przewrócił oczami i zignorował jego dziwne, raczej rzadko spotykane zachowanie. Kanibal założył maskę z powrotem na twarz i westchnął zmęczony. Poszedł do łóżka po czym się na nie położył, ignorując fakt, że to nie jego łóżko. Elf zauważył to i zwrócił mu uwagę lekko zirytowany.

- To moje łóżko. Złaź - Ben zgonił go jak zwierzę.

- Nie zwracaj się do mnie jak do kota - Jack odpowiedział z lekka oburzony nadal w zimnym, zmęczonym tonie głosu.

Ben zaśmiał się softly i powiedział dokuczliwie.
- No cóż... You look like one - Ben uśmiechnął prowokująco.

- Ugh...- Jack warknął zirytowany w odpowiedzi. - To że mam spiczaste uszy nie znaczy, że możesz mnie traktować jak kota skrzacie - powiedział zirytowany teasing him back.

- Zamkniesz się? Czy ci pomóc? - Elf odpyskował wstając od komputera. Podszedł do szafy i otworzył ją szukając jakieś comfy bluzy do spania.

- Nie pyskuj mi - Jack warknął zmęczony dzisiejszym dniem.
Dzisiaj dużo polował... Przy czym został dźgnięty parę razy w brzuch i udo. Wcześniej wszystko sobie odkaził, zaszył i obandażował. Zna się na tym. W końcu tyle lat uczył się medycyny, że dziwne by było gdyby nie potrafił się zająć ranami kłutymi.
Ziewnął lekko i okrył się bardziej ciepłym, miłym w dotyku kocem.

- Bo co hm? - powiedział prowokująco w między czasie zakładając szarą, oversized bluzę.
Chciał zobaczyć jak zachowa się Jack kiedy rzeczywiście się wkurwi. Zmierzał do tego celu jednak teraz... Sam jest wystarczająco zmęczony. Dawno dobrze się nie wyspał.

Ciągle nękają go koszmary o jego śmierci. O tym jak się topił w rzece... Jego panice i rozpaczy o pomoc. Pioruny uderzające niedaleko rzeki w wysokie drzewa. Burza, która przyprawiała go o dreszcze. Za każdym razem śni mu się ta sama scena.
Jego związane sznurem ręce i nogi, tak mocno, że rozdzierały mu skórę. Woda, której więcej dostawało się do jego płuc z każdą sekundą.

Nie wiem ile jeszcze wytrzyma na tak małej ilości snu... Zapewne za niedługo znów będę leżał pod kroplówką - pomyślał.

Ciemno włosy westchnął i zignorował to. Przykrył się kocem Ben'a i ułożył do snu. Ben zamknął szafę i podszedł do swojego komputera. Jack wsłuchiwał się w co on robi po czym na niego zerknął. Ben wchodził właśnie do komputera i wystawała mu jedynie dupa i nogi z ekranu.
( Halo chce taka umiejętność.. )

- ...Co ty odpierdalasz? - Jack zapytał w lekkim szoku.

- Idę sok wziąć z kuchni, zaraz będę chill - Ben odpowiedział zniekształconym elektronicznie głosem.

Jack patrzył na Ben'a jak wchodził w pełni do monitora.

Elf wylądował na twarzy w kuchni wychodząc przez telewizor.
- KURWA MAĆ... - Ben krzyknął z bólu już swoim normalnym głosem. Wstał i wybrał się do lodówki zabierając butelkę z sokiem pomarańczowym i wrócił do pokoju po schodach.

Wchodząc do pokoju rzucił sokiem w Jack'a i zamknął drzwi. Jack złapał sprawnie butelkę w jedną ręką w powietrzu, po czym otworzył ją i odsłonił maskę z ust, żeby się napić.
Ben przewrócił oczami i podszedł bliżej niego z zamiarem powkurwiania go.
Siadł obok niego i poczochrał jego włosy. Jack skrzywił się i założył maskę z powrotem odpychając jego rękę, zamknął oczy starając się zasnąć. Elf ziewnął się w kulkę i położył się obok niego.

Odziwo Ben'owi nie przeszkadzał zbytnio fakt, że będą spać w tym samym łóżku. Najwyraźniej miał w skrócie wyjebane. Chociaż podobało mu się że będzie miał towarzystwo. Wpatrywał się w Jack'a przez chwilę i dotknął dłonią jego klatki piersiowej.
Jest taki ciepły... Gdybym tylko mógł się w niego wtulić... - Zgonił się za te myśli po chwili. Odwrócił się do śpiącego kanibala plecami i zamknął oczy swobodnie. Po paru minutach zaczął odpływać w fazę snu.



Coś wyszło i guess... : ]
Nie chcę też za szybko włączyć tutaj ship'u bo to byłoby no fun. Chociaż myślę, że w następnych rozdziałach już włączę trochę emocji. Następny rozdział będzie przedstawiony oczami Ben'a.

Molly ♡

Ben drowned x Eyeless JackWhere stories live. Discover now