ROZDZIAŁ DRUGI

13.3K 1K 653
                                    

Hayden

Nie mam pojęcia, co się dzieje, gdy Callum wpada do mojego pokoju o nieludzkiej godzinie i siłą wyciąga mnie z łóżka. Przez to, że wybudził mnie z cholernie głębokiego snu, przez kilka pierwszych sekund jestem zbyt roztargniony, żeby chociaż wydrzeć na niego mordę, o przeciwstawieniu się mu nie wspominając.

– Co ty robisz, do chuja? – mamroczę dopiero, gdy sadza mnie na kanapie w salonie.

– Poczekaj tu – rozkazuje, a potem biegnie na górę po swoją kolejną ofiarę.

Po chwili do moich uszu dociera głos wkurwionego Kierana.

Kiedy docierają na dół, brunet wygląda, jakby miał ochotę zamordować Calluma gołymi rękami. I wcale mu się nie dziwię, bo najchętniej zrobiłbym to samo.

– Ty naprawdę jesteś jakiś pierdolnięty – bąka Kier, siadając obok mnie na sofie.

Oboje mamy na sobie tylko bokserki i oboje po wczorajszej imprezie wyglądamy jak gówno. Cal natomiast nie dość, że jest już w pełni ubrany, to w dodatku wygląda na rozbudzonego, co jest dziwne zaważając na fakt, że zazwyczaj w niedziele to od z nas wszystkich śpi najdłużej. I kiedy już mam go zapytać, co się stało, blondyn staje naprzeciwko nas i z poważną miną oświadcza:

– Słuchajcie, jeszcze dziś moja siostra wprowadzi się do nas i zajmie pokój Devona. To naprawdę wyjątkowa sytuacja. Muszę jej pomóc.

To już oficjalne. Mojego przyjaciela do reszty pojebało.

Gdybym nie miał kaca i nie bolałaby mnie głowa, to pewnie nawet bym się zaśmiał.

A może to Callum po wczorajszym uderzeniu krążkiem w głowę w trakcie meczu zaczął mieć z nią jakieś problemy? Miał kask, więc raczej to niemożliwe. Lekkie wstrząśnienie mózgu? To już o wiele bardziej prawdopodobne, ale wieczorem nic na to nie wskazywało.

– Zaraz, co? – pyta Kieran.

– Chyba zwariowałeś – prycham, rozciągając zastałe po nocy mięśnie ramion i pleców.

– Moja siostra z nami zamieszka – powtarza Cal. – Ma na imię Blake – przypomina, czym jeszcze bardziej mnie denerwuje, bo nie rozumiem, dlaczego wydaje mu się, że moglibyśmy nie zapamiętać imienia jego cholernej siostry.

Przecież poznałem Blake. Pamiętam jej imię. Doskonale, je kurwa, zapamiętałem.

– Tak, to zrozumieliśmy – mówi Kier, odgarniając z czoła kosmyki czarnych włosów. – Nie wiem tylko, dlaczego wydaje ci się, że możesz podejmować takie decyzje samemu, wcześniej z nami tego nie konsultując.

– Przecież właśnie to z wami konsultuję – odpowiada Cal ze słyszalną w głosie frustracją.

– Nie – zaprzecza Kieran. – Właśnie nam oznajmiłeś, że Blake wprowadzi się do naszego domu, jakbyś już sam wcześniej o tym zadecydował.

– To absurd – stwierdzam.

– Musicie się zgodzić!

Że co?

– Nic nie musimy – odparowuję natychmiast. – O czym ty w ogóle mówisz? – W odróżnieniu do Kierana, nawet nie udaję spokojnego. – Łóżko Devona jeszcze nie zdążyło po nim ostygnąć, a ty już znalazłeś kogoś na jego miejsce. Nawet nie rozmawialiśmy o tym, czy wynajmiemy komuś ten pokój!

– No właśnie – przyznaje mi rację Kier. – Co kazało ci sądzić, że ściągnięcie tutaj swojej siostry to dobry pomysł?

Cal wypuszcza z siebie głośno powietrze, a potem opada na jeden z foteli.

Red Shirt. Scars On Ice #1 | +16Where stories live. Discover now