Ryan

1 0 0
                                    

- Co się rymuje z forsa?- Olivier wstaje od stołu i uderza Conrada w tył głowy- Może byś się skupił, co?- drze się mu do ucha

-Mordo, daj mu spokój, widzisz, że ma kaca- odpowiadam za Conrada i rozkładam się wygodnie na skórzanym fotelu.

Od dłuższego czasu nagrywamy razem kawałki rapowe. Nie jesteśmy znanymi gwiazdami, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeden z naszych utworów, który zamieściliśmy na YouTube osiągnął pięć milionów wyświetleń w dwa miesiące. Jakby nie patrzeć, jest to jakiś sukces.
Praktycznie codziennie spotykamy się i piszemy kolejne, odezwała się do nas mniejsza wytwórnia i zaproponowała zorganizowanie kilku koncertów. Jedyne co musimy, to mieć na swoim koncie osiem różnych piosenek, więc teraz skupiamy się tylko na tym. Od jutra będzie ciężej, zaczynamy ostatni rok na Uniwersytecie.

-Wybraliście już dziewczyny do teledysku? Jutro nagrywamy, a nie słyszałem, żeby wszystko było ustalone- odzywa się wreszcie  Conrad.

- Jeszcze nie, przyszło dużo zgłoszeń, Ryanowi wszystkie się podobają i nie może się zdecydować na te jedyne- Olivier posyła w moją stronę szyderczy uśmiech, a Conrad patrzy się na niego zażenowany.

-Mhm, mam już kilka na oku. Jedna blondynka ma wyjątkowe duże hmm atuty- wstaje z fotela i podchodzę do nich. Otwieram jej profil i pokazuje im zdjęcia. Na ekranie wyświetla się postać długowłosej, jasnej karnacji kobiety. Na każdym swoim zdjęciu jest praktycznie naga. Jej ubrania ledwo co zasłaniają długie nogi i wielkich rozmiarów biust.

Olivier coś mamrocze pod nosem, a Conrad mówi:

-Może być, zaproś też te jej dwie koleżanki, co cały czas razem wstawiają relacje. Będą pasować.

Po godzinie wychodzę ze studia i udaje się do swojego czarnego BMW, kurwa, kocham ten samochód. Zawsze jak zmierzam w jego kierunku, nie mogę się na niego napatrzeć.

- Moja niunia- klepie samochód po masce i otwieram drzwi.

Odpalam auto i jadę do swojego mieszkania.
Nie jest zbyt duże, ale cena była tak atrakcyjna względem jego położenia. Znajduje się tóż przy mojej uczelni.

Wchodzę do środka, wita mnie schludny porządek, nie wiem jak ludzie mogą żyć w bałaganie. Na prawo od wejścia znajduje się malutka kuchnia, na przeciw jej jeszcze mniejsza łazienka, dalej jest mój równie mały salon. W lewej części mieszkania, za salonem są drzwi do mojej sypialni. Zdecydowania to największa powierzchnia w tym pomieszczeniu. Otwieram drzwi i rzucam się na duże, czarne łóżko. W pokoju panuje ciemność, mocno ciemnoszare ściany i zasłoniete rolety tworzą moją prywatną jaskinie.

Postanawiam się przespać, wstałem dzisiaj wcześnie rano, a od jutra znów wracam do tych męczarni.

Zanim to robię biorę telefon do ręki i sprawdzam social media. Pierwsze co mi wyskakuje to powiadomienie o urodzinach Sophii. Powinienem złożyć jej życzenia? Nie odezwała się do mnie od nocy, której... cóż, postanowiłem się z nią lekko zabawić.

Było śmiesznie, naprawdę.

Kolejne powiadomienie Sophia dodała nowy post. Marszczę brwi, na jej profilach od dawna nic się nie pojawiało. Szybko klikam w powiadomienie, a moim oczom ukazuje się jej uśmiechnięta twarz, a w tle mój uniwersytet z dopiskiem „Nowy rozdział, czy coś"
Co kurwa?
Zdecydowanie powinien złożyć jej życzenia urodzinowe.
Pisze krótkie „Wszystkiego najlepszego" i publikuje te bezsensowne słowa na jej osi czasu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 27 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Echoes of What Could Have Been Where stories live. Discover now