Sophia

7 1 0
                                    

6 miesięcy wcześniej

Dzisiejsze popołudnie spędzam razem z Olivią na przygotowaniach do imprezy pożegnalnej. Cztery lata przeleciały mi przez palce, nic godnego zapamiętania nie zrobiłam w tym czasie. Czuje smutek i pustkę, ale nie dlatego, że kończę szkołę, dlatego, że straciłam swoje młodzieńcze chwile. W filmach licealne życie jest pełne przygód, spotkań ze znajomymi, pierwszych miłości, pocałunków, rozstań. To czas dorastania, więc powinnam przezywać emocjonalny rolelcoster. Dla mnie każdy dzień był taki sam, nie licząc dni, gdzie Olivia się do mnie nie odzywała. To była jedyna zmienna w moim życiu.

-Sophia, chcesz w końcu te srebrne kolczyki? Zdecydowałam się jednak na złoto, także są wolne- Olivia podchodzi do lustra i próbuje włożyć biżuterię w swoje uszy.

Jestem zachwycona jej srebrnymi dodatkami, z pewnością świetnie wyglądałyby z moją szmaragdową sukienką, ale muszę odmówić. Znam Olivie, wiem, że tak naprawdę nie chce abym nosiła jej kolczyki. Nawet nie chce myśleć co byłoby gdyby komuś się spodobało jak w nich wyglądam.

- To miłe z Twojej strony, ale chyba zrezygnuje z biżuterii, nie chce się rzucać w oczy, z resztą sama wiesz, lubię prostotę- uśmiecham się delikatnie w jej stronę i zaczynam prostować swoje włosy.

Olivia siada przy mojej toaletce i zaczyna nakładać cienie na swoje powieki. Ja już skończyłam swój makijaż. Postawiłam na delikatne usta, obrysowałam je brązową konturówką i nałożyłam pomadkę nawilżającą. Na linie wodną moich oczu zaaplikowałam czarną kredkę, rzęsy podkręciłam zalotką i pomalowałam czarnym tuszem. Tyle wystarczy. Nie mam ochoty na większe starania.
Po co?
Dla kogo?
Ktoś mógłby powiedzieć, zrób coś dla samej siebie, ale ja nie jestem tym typem dziewczyny. Gdyby nie to, że moje oczy są mocno podkrążone od nieprzespanych nocy nie malowałabym się wcale.
Lubię swój naturalny wygląd.

-Mogłabym użyć Twojej mgiełki do włosów? - Olivia podnosi się z fotela z wpół skończoną twarzą i podchodzi do mojej szafeczki z perfumami.

Nie chce żeby używała mojej mgiełki. Pierwszy raz kupił mi ją tata na dwunaste urodziny, od tej pory używam jej codziennie. Chce żeby ten zapach był tylko mój. Mandarynka i wanilia. Tak pachnie mój świat.

-Jasne, bierz co chcesz- odpowiadam szybko.

Słowa same opuszczają moje usta, nigdy nie umiałam jej odmówić i chyba nigdy się to nie zmieni. Probuje pracować nad swoją asertywnością, ale nie mogę stracić Olivii, a stałoby się to gdybym miała własne zdanie. Olivia chyba nie jest moją prawdziwą przyjaciółka, z biegiem czasu zaczęłam dostrzegać jak mnie traktuje, ale lepiej to niż całkowita samotność. Przynajmniej ona zwraca na mnie uwagę, zazwyczaj są to niemile komentarze na temat mojego wyglądu, czy rzeczy, które mowie i robię. Ale to nic. Ona przynajmniej ze mną rozmawia i spędza wspólnie czas.

Proszę Olivie o pomoc w zawiązaniu sukienki. Ciemnozielony materiał mocno opina moją talie i luźno spływa po biodrach. Delikatne sznureczki na plecach prawie w pełni je odsłaniają, chociaż jej długość kończy się w połowie moich ud to czuje się w niej komfortowo. Zakładam szpilki w podobnym odcieniu. Spryskuje włosy mandarynkami i wanilią, a ciało pokrywam rozświetlaczem w sprayu.
Proste kosmyki włosów swobodnie opadają na moje ramiona i zakrywają wyciętą z tyłu sukienkę.
„Wyglądasz ładnie"
„Dzisiejszy wieczór będzie inny"
Pocieszam się myślach.

Olivia wyglada lepiej ode mnie. Ma na sobie długą, dopasowaną czarną suknie eksponującą jej biust. Złote dodatki świetnie komponują się z wysokimi obcasami w takim samym kolorze, całość dopełnia jej mocny makijaż, w którym pierwszą rolę grają czerwone pełne usta, a wisienką na torcie są czarne włosy spięte w wysoki, dokładnie ułożony kucyk.
Gdy przechodzi obok mnie do mojego nosa dostaje się cudowny zapach.
Pachnie tak samo jak ja.

Echoes of What Could Have Been Where stories live. Discover now