- Idź do pokoju, Michael.
Ojciec nie powinien zwracać się takim tonem do mojego brata, bo to dziecko niczemu nie było winne, a używając jego pełnego imienia w takiej sytuacji mógł jedynie zasugerować, że on też zrobił coś złego.
Zacisnęłam mocno powieki, spod których w tym samym momencie wypłynęły łzy. Bolał mnie nos i pulsowało czoło. Te obrażenia to było nic w porównaniu do ostatniego razu, ale nic nie mogłam poradzić na to, że i tak sprawiały mi dyskomfort. Nie mogłam się na tym jednak teraz skupić. Jeszcze nie.
Słyszałam coraz głośniejsze kroki ojca w korytarzu co oznaczało że zbliżał się do mojego pokoju. Poczucie strachu o własne życie było dużo silniejsze niż strach przed tym że ktoś dowie się o zachowaniach ojca. pierwszy raz byłam się do tego stopnia Że zdecydowałam się Ściągnięcie pomocy
Szybko chwyciłam za telefon i wybrałam numer Reynoldsa. Może to kwestia braku zaufania do policji a może świadomość, że jeszcze niedawno nas odwoził, popchnęła mnie właśnie do wybrania kontaktu Fane'a.
Jak tylko odezwał się w słuchawce, zalała mnie taka fala ulgi, że cała się rozpłakałam. Próbowałam się uspokoić, by wydusić z siebie jakiekolwiek składne zdania, ale nie było to łatwe. Udało mi się dopiero po paru dłuższych pociągnięciach nosem.
- Fane, czy... czy mógłbyś... czy mógłbyś po mnie przyjechać? - zapłakałam. Nie miałam siły już dłużej udawać.
- Maeve, co się dzieje? Gdzie jesteś? - spiął się.
- W domu... Mógłbyś proszę mnie... stąd zabrać? - wydukałam.
-Co się dzieje? - spytał spanikowany chłopak. Słyszałam po jego głosie, jak bardzo był zdenerwowany.
- Fane, tak mi przykro...
- Nie rozłączaj się, już jadę, słyszysz? Wsiadam w samochód i wyjeżdżam. - Opisywał każdą swoją czynność i byłam mu za to wdzięczna. W pewnym stopniu odciągało to moje myśli od tego, co czekało mnie po drugiej stronie drzwi pokoju. - Vee? Mów do mnie - poprosił Reynolds błagalnie.
- Już więcej tego nie chcę. Już nie chcę, Fane. Więcej nie zniosę... - wyszeptałam do słuchawki.
Wiedziałam, że zapewne nic z tego nie rozumie, ale nie byłam w stanie złożyć żadnej sensowniejszej wypowiedzi.
- Będę za 3 minuty, maleńka. Cokolwiek się dzieje, wytrzymaj dla mnie, dobrze?
Strach, który czułam w związku obecną sytuacją był absolutnie paraliżujący.
Po paru niesamowicie dłużących się minutach usłyszałam, jednocześnie z zewnątrz jak i w słuchawce, bo Fane cały czas był ze mną na łączach, pisk opon, a zaraz później walenie do drzwi wejściowych.
- O proszę, my się jeszcze nie poznaliśmy - do moich uszu dotarł niski śmiech ojca, zapewne w odpowiedzi na pojawienie się w domu chłopaka.
- Dzień dobry, przyjechałam do Maeve - przywitał się Fane, brzmiał jednak niepewnie.
- Nie wątpię! Wiedziałem, że ta mała suka się kurwi - ponownie parsknął ojciec. Marzyłam, żeby tylko brat nie wiedział, co to znaczy. Nie zniosłabym takiej opinii w jego oczach, szczególnie, że nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.
- Słucham? Pan jest pijany - zrozumiał Reynolds.
Podniosłam się z podłogi i wyszłam na korytarz. Starałam się stawiać kroki po cichu, by nie zwrócić na siebie uwagi, ale moja obecność od razu została zauważona przez mężczyzn.
YOU ARE READING
blade
RomanceZachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie trudno skupić uwagę wszystkich na dumie miasteczka, a sprzyja to tym mieszkańcom, którzy o tą uwagę...
25. Same gorzkie łzy
Start from the beginning