20. Łowca talentów

7.4K 519 150
                                    

Pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu, to udałam się do pokoju, gdzie na nowo się pomalowałam, przykrywając wszystkie ślady pobicia. Nie miało by to najmniejszego sensu, gdyby nie fakt, że chciałam posiedzieć jeszcze z bratem.

- Maeve! -  rozpromienił się,  jak tylko weszłam do jego pokoju.

- Hej brzdącu - przywitałam się.

Mikey siedział na łóżku oparty plecami o ścianę i trzymał na kolanach encyklopedie. Poznałam ją z daleka przez charakterystyczne rozmiary, dużo większe od innych książek.

Jak byłam mniejsza, to była jedna z moich ulubionych lektur, szczególnie dział o kosmosie. Całą resztę jedynie przekartkowywałam, skupiając się na obrazkach. Planety jednak ciekawiły mnie do tego stopnia, że czytałam te same informacje po kilka razy. Do tej pory lubię gwiazdy i niebo, jednak moje zainteresowania poszły w nieco innym kierunku.

- Lepiej się czujesz?  - spytał chłopiec, zamykając książkę.

- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, chociaż wiedziałam, że Mikey miał na myśli grypę żołądkową, która była jedynie pretekstem. To wszystko dla jego dobra, powtarzałam sobie.

- Nie byłaś w pracy, prawda?

- Byłam u lekarza, wiesz?

Wytłumaczyłam mu, że dostałam lekarstwa i muszę się oszczędzać, ale będzie tylko lepiej. Usiadłam obok niego na łóżku i przykryłam się kocem.

- Co robimy? - spytał.

- A co byś chciał? Oglądamy coś czy poczytać ci? - zaproponowałam, bo w końcu w taki sposób najczęściej spędzaliśmy czas przed snem.

Często czekałam, aż brat zaśnie, a wtedy po cichu opuszczałam jego pokój i zajmowałam się swoimi sprawami. Dzisiaj jednak nie miałam zamiaru robić nic produktywnego. Nie, kiedy czułam się tak słabo fizycznie i psychicznie.

- Pogadaj ze mną - poprosił braciszek.

- Gadamy - zaśmiałam się, bo nie wiedziałam, o co mu chodziło.

- Jesteś smutna - zauważył i mogłabym przysiąc, że im młodsze były dzieciaki, tym bardziej spostrzegawcze. Tylko, że nie mogłam mu się zwierzyć, na pewno nie ze wszystkiego.

- Nie prawda, po prostu... choroba mnie wykończyła. Mogę się położyć u ciebie?

Nie czekając na odpowiedź brata, rozwaliłam się na jego szerokim, jak na jednoosobowe, łóżku. Momentalnie pociężały mi powieki.

Mikey położył się obok, po czym uniósł do góry rękę, sygnalizując w ten sposób, żebym go przytuliła. I przytuliłam. 

- Wyściskam cię tak, że nie będziesz mógł oddychać - oświadczyłam, a chłopiec się zaśmiał. Potem zaczęłam go łaskotać, a ten na nowo wybuchnął śmiechem. To był mój ulubiony dźwięk.

Było późno i chicho. W pokoju panowała aura sprzyjająca zwierzeniom i popchnięta jakimś dziwnym impulsem, poczułam potrzebę podzielenia się z kimś moimi myślami.

I zrobiłam to. Opowiedziałam Mikey'owi o pieprzonym Reynoldsie, który zjawił się w moim życiu bez zapowiedzi i jedyne co zaczął robić, to mieszać mi w głowie. Pominęłam oczywiście te wszystkie przykrości, jakie mi sprawił, bo wiedziałam, że skreśliło by go to w oczach mojego brata.

Mikey'a zdecydowanie najbardziej zaintrygował temat hokeja i fakt, że Fane gra w drużynie. Młody sam lubił ten sport i chociaż nie miał możliwości go trenowania, to czasami włączałam mu jakieś mecze w internecie. Ja niestety nie podzielałam jego zainteresowania, ale zawsze mu przy tym towarzyszyłam, po prostu zajmowałam się wtedy swoimi sprawami, jak nauka czy sprawdzanie prac moich uczniów.

bladeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz