11. Wielka masakra.

7 0 0
                                    

Wstałam rano, ubrałam się i poszłam do szkoły(podstawówka). Po szkole wskoczyłam do łóżka i zaczęłam marzyć. A co gdybyśmy wygrały turniej? Co wtedy? Jak dalej by było? Te marzenia zamieniły się w niepewność. A to wszystko przerwał głos mojej mamy.

- Sabrina, ty chcesz się spóźnić na trening?
- Nie, mamo! Zapomniałam! Już idę!

Wybiegłam z domu jak z procy. Gdy zasapana weszłam do klubu poczułam jak wibruję mi telefon. Odblokowałam go i zobaczyłam wiadomość od Steva.

~Steve:
Gdzie jesteś?
Czekam aż łaskawie wyjdziesz z tego domu!

~Sabrina:
Oh, sorka byłam taka zmartwiona, że spóźnię się na trening, że zapomniałam o Tobie.

~Steve:
Okej, w porządku.

Musiałam biec do szatni aby się zdążyć przebrać. W czasie gdy to robiłam rozmawiałam z Judy, przecież jej też trzeba to wytłumaczyć, czemu tak późno przyszłam. Po tym poszliśmy na trening, murawę, która przemawiała do nas. Tylko dlaczego? I jak? Wszystkie czułyśmy, że ta stara murawa coś do nas mówi. Tylko co? Ale nie za bardzo się tym przejmowałam weszłam na boisko i zaczęłyśmy grać. Kaila podała do Gabrieli, Gabriela do Judy, Judy do Kaili i... strzał! Obroniłam ten strzał. Czy był słaby? Nie. Następnie znowu rozpoczęcie od środka boiska i podawanie do pomocniczek lecz ponowne podanie do napastnika zostało przerwane przez Emmę, która wykopała piłkę tam gdzie wzrok nie sięga. Prawdopodobnie miało to być podanie, tylko okazało się być nie wyszłe. Zobaczyłam rozmazaną postać, która wykopała piłkę prosto na moją bramkę. Ręka zaczęła mi drżeć, a serce zaczęło walić szybciej niż kiedykolwiek, oczy zaczęły płakać, a to wszystko przez stres. Nikt jeszcze nigdy nie zobaczył mnie w takim stanie. Po chwili leżałam w bramce nieprzytomna. Usłyszałam tylko kilka razy moje imię: ,,Sabrina!". Obudziłam się w szpitalu widząc całą drużynę, Steva i moich rodziców z trenerką. Zapytałam:
- Co się stało?
- Co?! Nic, a nic nie pamiętasz? - zapytała Mia.
- Nie. Jeszcze raz pytam. Co się stało?
- Dostałaś w twarz z piłki od jakiejś dziewczyny. - oznajmiła Mia.
Chwilę potem zobaczyłam nie znajomą mi do tej pory postać, która właśnie weszła do mojej sali szpitalnej.
- To Ty?! - zapytała Gabriela. - Jakie masz prawo jeszcze tu przebywać?!
Wzrok każdego był skierowany na nie znajomą.
- Hej, to wy się nazywacie reprezentacją Tokio?! - zapytała ironicznie. - Pff...
Zobaczyłam, że jest ubrana w ubiór do grania w piłkę nożną. Gdy dziewczyny wyczytały z mojej twarzy co chcę powiedzieć od razu zareagowały.
- Sabrina, to nie kobieta do beztroskiej gry w piłkę. - wytłumaczyła Mia.
- Oł, szkoda. - powiedziałam.
- Oh, oceniasz mnie? - spytała ironicznie nie znajoma.
Nikt nic nie odpowiedział. Moja zdziwienie było ogromne, bo moi rodzice do teraz nic nie powiedzieli. Chyba byli zbyt zmartwieni by wykrztusić chociażby jedno słowo. Może to chciała powiedzieć nam ta stara murawa.
- Hej, chwileczkę co Ty tu robisz?! - zapytała Gabriela.
- Ja? Stoję sobie. A co? Nie mogę? - spytała nie znajoma.
- Dobra, po pierwsze. Kim jesteś? - zapytała Mia.
- Lia Engelm. Masz problem?
- Nie, spoko.
*Kilka godzin później*
- Ej, drużyno chodźcie, idziemy! - powiedziała Mia.
Po czym dziewczyny pożegnały się ze mną i wyszły. Steve i trenerka poszli już dawno. Ta dziewczyna jeszcze tu stała. Tylko dlaczego? I w końcu moi rodzice zdołali coś wykrztusić.
- Sabrina, w porządku?
- Tak, mamo.
- Ufff...
Nie miałam na szczęście poważnych urazów, a więc następnego dnia wróciłam do domu. Zadawałam sobie te pytania: ,,Kim była Lia Engelm?" ,,Czemu to zrobiła?" ,,Dlaczego chcę zniszczyć futbol?" itd. Może nie długo się dowiem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka, chcę Wam bardzo podziękować za...

tyle wyświetleń! Dla Was 94 wyświetlenia to może i mało, ale dla mnie jest to wielkie osiągnięcie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

tyle wyświetleń! Dla Was 94 wyświetlenia to może i mało, ale dla mnie jest to wielkie osiągnięcie.
Jeszcze raz bardzo dziękuję! Lecimy po sto wyświetleń!

 Małe skrzydła, nie kończąca się miłość | IEWhere stories live. Discover now