Rozdział szósty

40 4 86
                                    

Gdy dojechali do Sioux Falls, był wczesny poranek. Stella nie była tu od dłuższego czasu, jednak posesja Bobby'ego wydawała się być wciąż taka sama. Wszędzie widać było mnóstwo starych, zniszczonych samochodów, a pośród tego wszystkiego stał piętrowy, drewniany dom Singera pomalowany na niebiesko, choć farba już wyblakła przez te lata. Widać było, że budynek jest już stary, a obok niego znajdowała się tablica informująca, że znajduje się tu złomowisko Singera. Bobby oprócz bycia łowcą zajmował się także skupem złomu czy naprawą samochodów.

Dom był bardzo dobrze zabezpieczony, a w środku znajdowało się mnóstwo ksiąg z wiedzą nadprzyrodzoną, które mężczyzna uzbierał przez wiele lat.

Zaparkowali samochody przed domem i weszli do środka. Bobby akurat był zajęty rozmową przez telefon z jakimś łowcą potrzebującym pomocy, więc przywitali się skinieniem głowy. Kuchnia była połączona z drugą częścią pomieszczenia, w której znajdowało się biurko, kanapa, telewizor i oczywiście półki z książkami, choć te były akurat wszędzie. Na biurku, na stoliku w kuchni, a nawet w łazience czy na podłodze.

Może i był tu bałagan, ale widać było, że Winchesterowie czują się tu jak w domu. Sama zresztą poczuła pewnego rodzaju nostalgię - w jej domu rodzinnym też panował swoisty bałagan, były różne zabezpieczenia oraz mieli księgi z wiedzą nadprzyrodzoną, chociaż z pewnością nie aż tyle. Bobby miał ich zdecydowanie najwięcej ze wszystkich łowców.

Gdy Sam i Stella usiedli na kanapie, Dean wyjął z lodówki trzy butelki piwa, a następnie rzucił im po jednej. Następnie usiadł na krześle i otworzył butelkę, żeby się napić.

Chwilę później Bobby skończył rozmawiać i oblał ich wodą święconą. Takie sprawdzenie na przywitanie czy jesteś człowiekiem było w zasadzie czymś standardowym u łowców.

Dobrze było widzieć Bobby'ego na nogach, bo gdy ostatnio go widziała, poruszał się na wózku. Dowiedziała się, że w jakiś sposób znów zaczął chodzić, chociaż nie wiedziała jak to się stało. Cokolwiek to jednak było, starszy łowca nie miał zamiaru się tym dzielić.

Bobby miał krótkie, brązowoszare włosy oraz brodę. Był ubrany typowo łowiecko - we flanelę narzuconą na koszulkę - oraz miał także na głowie jedną ze swoich czapek z daszkiem. Świetnie znał się na tym, co robili i zawsze pomagał, gdy inni łowcy dzwonili o pomoc.

Gdy usiadł na drugim krześle ze swoją butelką piwa, we trójkę opowiedzieli mu, jak przebiegło polowanie.

- Ta suka najwyraźniej angażuje potwory z całego świata - powiedział Bobby z niezadowoleniem.

- Kim ona właściwie jest? - zapytała Stella. - I czego chce? Skąd się wzięły te wszystkie stwory z drugiego końca świata?

- Słyszałaś o Czyśćcu? - zapytał Sam, a ona pokręciła przecząco głową. - Tam kończą po śmierci wszystkie potwory.

- I stamtąd przylazła - dodał Dean. - Podobno jest Matką wszystkich potworów. W tym Alph, czyli tych pierwszych.

- Pierwszy wampir, pierwszy wilkołak i inne sukinsyny - powiedział Bobby.

Nigdy wcześniej nie myślała o tym, że mogą istnieć przodkowie potworów, które zabijała. Najstarsi z nich i najsilniejsi. Ci, od których wszystko się zaczęło.

- Dlaczego i jak wylazła? Czemu akurat teraz? - zapytała Stella.

- Prawdopodobnie Crowley ma z tym coś wspólnego. On porywał Alphy i je torturował, bo chciał dostać się do Czyśćca - rzekł Dean.

- Udało wam się znaleźć coś więcej na jej temat?

- Na razie nie, ale szukamy. Czegokolwiek - powiedział Sam. - Chcemy ją zabić, ale na razie nie wiemy jak, ani jak bardzo jest potężna.

Poprzez mrok | Sam WinchesterWhere stories live. Discover now