Rozdział drugi

64 8 136
                                    

W pomieszczeniu znajdowała się średniego wzrostu kobieta o czarnych włosach do ramion. Miała na sobie dżinsy oraz zieloną kurtkę wojskową. Właśnie pakowała do swojej torby ubrania i broń, gdy do pokoju weszła około trzynastoletnia dziewczyna. Również miała czarne włosy, lecz trochę dłuższe, natomiast obie miały inny kolor oczu. Starsza z nich miała brązowe, podczas gdy młodsza niebieskie. Poza tym czterdziestosiedmiolatka miała kilka zmarszczek oraz bliznę na policzku, pozostałą po jednym z polowań.

- Mamo, czemu nie mogę pojechać z tobą na polowanie? Wszystkiego mnie nauczyliście, dam radę - rzekła dziewczyna.

Kobieta przerwała pakowanie, po czym westchnęła i spojrzała na córkę.

- Wiem kochanie, że jesteś zdolna, ale jesteś za młoda do tego polowania. Poza tym chcę to zrobić sama.

- Umiem strzelać i walczyć wręcz, znam na pamięć różne pułapki i egzorcyzmy. Dlaczego nie mogę ci pomóc? - spytała nastolatka. - Uczyłaś mnie też jak zaszywać rany, mogłabym ci chociaż tak pomóc...

- Muszę zająć się tym sama - powtórzyła kobieta, po czym podeszła do córki i ją przytuliła. - Żałuję, że ty i Cecily musiałyście poznać prawdę. Powinnyście mieć inne życie...

Dziewczyna spojrzała na nią z zaskoczeniem. W zasadzie była przyzwyczajona do tego, jakie miała życie - nie znała innego. Wiedziała jednak, że jej rodzina ratuje ludzi, którzy nie znają prawdy o potworach. Nie miała jednak pojęcia, co chce robić, gdy będzie starsza.

- Czemu jedziesz tam sama? - spytała córka, a kobieta westchnęła, odsuwając się. Na jej twarzy widać było smutek, ale jednocześnie miłość do córki.

- Wasz tata jest teraz w innym stanie i zajęty swoim polowaniem. Zresztą i tak czuję, że muszę zrobić to sama. Dla moich rodziców. I dla Juliusa - rzekła kobieta, z żalem wspominając nieżyjących rodziców i brata. - Niedługo wrócę i będzie po wszystkim. Wierzę, że ty i Cecily sobie poradzicie.

- Wrócisz? - upewniła się dziewczyna. Chciała tej obietnicy, zawsze się tego trzymała, gdy ktoś z jej bliskich wyjeżdżał. Martwiła się, że pewnego dnia ktoś nie wróci.

- Oczywiście - odparła mama.

Nagle jednak obraz za nią się rozmazał, a obok niej pojawiły się dwie osoby, uśmiechające się złowieszczo.

- Nareszcie dokończymy nasze dzieło - rzekł z zadowoleniem mężczyzna, po czym wgryzł się w ramię kobiety. Ta nawet się nie odezwała, jakby była sparaliżowana.

Nastolatka chciała cokolwiek zrobić, ale niestety nie mogła się ruszyć. Z przerażeniem patrzyła, jak oba stwory zjadają jej matkę żywcem.

🫎

Stella gwałtownie otworzyła oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Pierwsze co zrobiła, to chwyciła pistolet leżący pod poduszką. Potrzebowała kilku minut, by się uspokoić i przypomnieć sobie, że znajduje się w pokoju motelowym w Winslow w Arizonie. I jest w nim sama.

Włączyła lampkę nocną stojącą koło łóżka i cicho westchnęła. Nieraz męczyły ją koszmary, szczególnie te dotyczące jej bliskich.

Jej matka została zabita przez ghule. Te same potwory, przez które zginęli wcześniej jej rodzice, a wiele lat później brat.

Adelaide i Julius Stephenowie mieli kolejno osiem i jedenaście lat, gdy w 1959 roku do ich domu wtargnęło kilka ghuli.  Potwory zabrały całą rodzinę, by się nimi pożywić. Jak się okazało, nie tylko nimi, bo w swojej kryjówce miały już kilka martwych ciał. Rodzeństwo musiało patrzeć, jak rodzice giną, po czym miała być ich kolej. W samą porę jednak przybyli łowcy, którzy ich uratowali.

Poprzez mrok | Sam WinchesterWhere stories live. Discover now