Rozdział szósty

Zacznij od początku
                                    

- Colt nie da rady?

- Nie wiemy. Ale tym razem pójdziemy z czymś, co zadziała.

Wiedziała, że mają na myśli to, jak poszli z Coltem na Lucyfera i nie zadziałało. Broń, która miała zabić wszystko, nie zadziałała na diabła. A Ellen i Jo zginęły.

Zbyt dobrze pamiętała ich twarze, gdy we trójkę zostawili je w tamtym sklepie. Nie chciała tego robić, każde z nich chciało móc znaleźć inny sposób, ale niestety nie było innej opcji.

Minęło już trochę czasu, ale ona wiedziała, że nigdy tego nie zapomni. Ani nie wybaczy sobie tego, że nie mogła im pomóc.

- Pomogę wam - rzekła Stella. - Nie wiem jak, ale chcę pomóc. Jakoś pozbędziemy się naszej Echidny.*

Niestety w książkach nie było zbyt wielu wzmianek o tej całej Evie, ale mieli zamiar szukać dalej. Stella miała zamiar zostać na przynajmniej kilka dni, żeby trochę odpocząć po ostatnim polowaniu i jednocześnie ponoć im. Do tego chociaż zabili zjawę, to jednak jakoś nie miała ochoty być w tej chwili sama.

Dobrze było mieć czasami towarzystwo.

🫎

Przez zamknięte drzwi słychać było ujadanie piekielnych ogarów. Były blisko i nie zamierzały nigdzie odchodzić.

Stella ze ściśniętym sercem patrzyła na przyjaciółkę, która właśnie zdecydowała się poświęcić dla nich wszystkich. Przybraną siostrę, z którą tak wiele przeżyła.

- Znajdziemy jakiś sposób. Musimy - powiedziała Stella, kucając przy Jo. Czuła, że głos jej drży, próbowała coś wykombinować, ale w głowie miała pustkę. Żaden pomysł nie przychodzi jej do głowy, chociaż bardzo by chciała.

- Nie ma innej opcji. One znają nasz zapach, nigdy nie przestaną nas ścigać - rzekła Jo, krzywiąc się z bólu. Jeszcze żyła tylko dzięki prowizorycznym bandażom, ale nie mieli wiele czasu. - A ja nie mogę się ruszyć.

- Nie chcę cię stracić - rzekła Stella z goryczą w głosie. - Najpierw Tegan, teraz ty... Nie powinnaś umierać.

Jak do tego mogło dojść? Dlaczego? Miała ochotę wyjść na zewnątrz i zabić te ogary, ale wiedziała, że nie byłaby w stanie.

Perspektywa tego, co miało się wydarzyć, cholernie ją bolała. Nie chciała tego robić, nie mogła sobie wyobrazić, że Jo ma tu zginąć.

- Dasz sobie radę. Jesteś silna - powiedziała Jo. - Kocham cię. Ty i Cecily byłyście dla mnie najlepszymi siostrami, jakie mogłam mieć. Wasz tata był dla mnie jak drugi tata po stracie mojego. To naprawdę wiele dla mnie znaczy.

- Ja ciebie też kocham - powiedziała cicho Stella.

To wszystko brzmiało jak koszmar. Znała Harvellów od dziecka, a teraz...

Jo zasługiwała na coś lepszego niż to. Chciała móc ją uratować i zabrać daleko stąd. Niestety nie była w stanie.

- Mam do ciebie prośbę - rzekła Jo. - Zdobądź kiedyś bilety na koncert Speedwagon i pójdźcie na niego z Cecily. Bawcie się też za mnie i pozdrówcie Cronina.

Stella pokręciła głową.

- Naprawdę myślisz o tym w takiej chwili? - zapytała z niedowierzaniem.

- Zrób to, proszę - powiedziała Jo. - Zapomniałaś o naszej liście celów?

Brunetka pamiętała, jak kiedyś, dawno temu, napisały tak zwaną listę marzeń, którą schowały do pudełka i zakopały niedaleko Roadhouse. Miały zamiar kiedyś ją odkopać i zobaczyć, czy coś udało im się spełnić. Przez te lata stopniowo zapominały o tym, zbyt wiele się wydarzyło i nie myślały o tym zbytnio.

Poprzez mrok | Sam WinchesterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz