Rozdział 24.

162 33 4
                                    

media: Amaranthe — Amaranthine

(Alexander Forest)

Leżałem w łóżku, a obok mnie Seth. Nie wiem, w którym momencie nasza relacja, tak wystrzeliła do przodu. Wiem, że coś gnębi Setha, ale on nie chcę mi powiedzieć, zawsze zbywa mnie, zapewniając, że wszystko jest w porządku i nie mam o co się martwić. Tylko że ja naprawdę się martwię. Boję się, że wymusiłem na nim decyzję, chociaż nie czuł się na to gotowy. Jestem cholernym ignorantem. Jak mogłem bagatelizować jego stan?

– Jesteś szczęśliwy? – pyta nagle, łapię jego dłoń, którą całuje.

– Oczywiście – odpowiadam szczerze. Przez cały ten czas bałem się, że nie odnajdę się w tego typu związku, ale kiedy przyszło, co do czego, to... Moje obawy były bezpodstawne. Przy Sethcie czuję, że żyję.

– Na pewno? – pyta, unosząc się. Mrużę oczy. O co mu teraz chodzi?

– Jestem szczęśliwy Seth, naprawdę. Naprawdę jesteś brakującą częścią mojej duszy – łapię jego dłoń i kładę ją na swoim sercu.

– O co chodzi? – pytam go, również podnosząc się do siadu. Chcę wiedzieć, co go tak martwi od dłuższego czasu. Chodzi o to, że mogę być ojcem dla dziecka Lisy? Czy powiedziałem coś nie tak, co mogło go urazić?

– Chcę wiedzieć, czy myślisz o mnie poważnie – wyznaje w końcu – Czy jestem na tyle wystarczający, że chcesz ze mną być, nawet jeśli jestem mężczyzną.

Całuje go w czubek głowy, opierając czoło o jego. Dlaczego wcześniej nie domyśliłem się, że to o to mu mogło chodzić? Cały czas myślałem, że... To ja mogę być tym złym. Tak wiele muszę się o nim nauczyć.

– Och, Seth – szepczę – Ja już jestem twój – mówię, po czym dodaję:

– Cały twój. I czekam kiedy będziesz mógł powiedzieć mi o sobie to samo – widzę, jak kąciki ust Setha unoszą się ku górze.

– Jeśli poczułeś się osaczony moją obecnością, albo jeśli zrobiłem coś, co sprawia, że wątpisz w to, czy nam wyjdzie w przyszłości to... Musisz mi to powiedzieć, wiesz, jaki jestem. Nigdy nie widzę oczywistego, dopóki mi nie pokażesz – chwytam jego dłonie w swoje.

– Chcę cię kochać, Seth. Kochać całym sobą i nigdy nie przestawać, więc proszę, pozwól mi na to – patrzę mu prosto w oczy.

– Będę szczęśliwy, wiedząc, że odwzajemniasz moje uczucia. Chcę być twój na resztę życia – mówi, a ja muskam jego wargi.

– Zawsze będziesz – szepczę w rozchylone usta.

(...)

– Panie dyrektorze, jakiś mężczyzna do pana – mówi moja sekretarka.

– Kto przyszedł? – pytam się jej.

– Twierdzi, że jest z panem w związku... Mam wezwać ochronę? – pyta, a ja kręcę głową.

– Przyprowadź go tutaj – mówię.

– Ale przecież... – zaczyna, a ja jej przerywam.

– Ten mężczyzna chyba wyraźnie powiedział, że jest moim chłopakiem, tak? Wpuść go.

Nie podawałem przyczyny zniknięcia na jakiś czas z pracy, co oczywiście miało swoje konsekwencje – plotki.

Niektórzy połączyli kropki, że skoro czekałem z odpoczynkiem na podróż poślubną, to w końcu musiała się ona odbyć. Inni twierdzą, że to spowodowane chorobą. Nikt nie wziął pod uwagę, że ja i Lisa się rozstaliśmy. A ja przecież nie będę dbać o to, by żeńska część mojej załogi miała tematy do plotek w pomieszczeniu socjalnym, chociaż chyba już dałem im wyśmienity materiał do rozmów.

Kiedy kobieta wróciła z Sethem, widziałem ten znajomy błysk w oczach. Identyczny miała Lisa, kiedy spotykała się ze swoimi przyjaciółkami.

– Wiesz, że prawie wyprowadziła mnie ochrona? – pyta, kiedy sekretarka wyszła.

– Coś mi się tam o uszy odbiło, że nie chciała ci uwierzyć, że jesteś moim chłopakiem.

– Pan dyrektor ma narzeczoną, oszuście – powiedział, próbując naśladować kobiecy głos, roześmiałem się na głos.

– Wybacz, zapomniałem każdemu powiedzieć, że przestałem mieć narzeczoną, a mam teraz chłopaka – żartuję z tej sytuacji.

– Masz szczęście, bo bym sukę wypatroszył – rzuca w żartobliwym tonie, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że to była groźba, którą byłby w stanie spełnić, gdyby w moim życiu pojawiła się jakaś kobieta.

– Nie patrz się tak na mnie. Nie słyszałeś o tej dziewczynie? – pyta mnie, a ja kręcę głową.

– O kim mówisz?

– Jakaś dziewczyna ubzdurała sobie, że jest Przeznaczoną jakiegoś kolesia, który miał już swoją drugą połówkę, więc chyba zleciła jego porwanie, bo jak się okazało, ich znamię było całkiem podobne. Na szczęście udało się znaleźć tego chłopaka, zanim doszło do tragedii.

– Faktycznie nieciekawa sytuacja – komentuje.

– Nieciekawa? – dziwi się – Słuchaj, gdyby ciebie jakaś wariatka próbowała porwać, zabiłbym na miejscu.

– Świetnie, dobrze wiedzieć – wywracam oczami – Co tutaj robisz? – zmieniam temat, bo wciąż nie wiem, co tutaj robi.

– Byłem w okolicy, rozmawiałem z Lucasem – mówi, marszczę brwi. Nie podoba mi się to w żaden sposób. Dlaczego się spotkał z nim?

– Chciał mnie przeprosić za tamto... – wyjaśnia ,widząc moje niezadowolone spojrzenie.

– Nie wybaczyłeś mu, prawda?

– Cóż – śmieje się nerwowo – Wychodzi na to, że mam dość silną psychikę – drapie się po głowie, rujnując swoją fryzurę.

– Seth – zaczynam, próbując dobrać odpowiednie słowa, żeby go skarcić.

– Daj spokój – wtrąca się – Przecież to nie oznacza, że nagle staniemy się dobrymi ziomkami, nasze drogi definitywnie rozeszły się na dobre. Chyba nie czułbym się dobrze w jego towarzystwie. Chciałem tamten rozdział w swoim życiu zamknąć, w taki sposób, że gdybym spotkał się z nim po kilku latach, nie czuł jakieś chorej odrazy. Wiesz, o czym mówię?

– Nie mam pojęcia – kręcę głową – Jeśli ktoś cię skrzywdził, nie możesz tak postępować.

– Lisa prawdopodobnie nosi twoje dziecko – zauważył – A cię skrzywdziła. I to o wiele bardziej niż mnie.

– To nie zmienia faktu, że jej wybaczyłem – wzdycham głośno – Jeśli dziecko jest moje, nie zamierzam być wrogo nastawiony do niej, w końcu będzie matką mojego dziecka. I, na litość Stwórcy, to dwie różne sytuacje – wytłumaczyłem mu, a on tylko prychnął pod nosem.

– No już nie dąsaj się – mówię, obejmując go. Powoli udaje mi się uczyć zachowań Seth'a. Zwykle udaje mi się odgadnąć jego zachowanie bezproblemowo.

– Nie dąsam się – rzuca, ewidentnie jest nadąsany. Całuje go w policzek.

– Chodź, chyba to już czas na lunch – mruczę mu do ucha – Zjemy coś, później cię odwiozę, a ty, zanim wrócę, zdążysz wyżalić się kotu – stwierdzam.

– Nie robię tego – prychnął, złapałem jego dłoń, prowadząc go do wyjścia z mojego biura.

– Robisz – wywracam oczami – Jak ci coś nie pasuje, a nie chcesz mi mówić tego prosto w twarz, udajesz, że ochrzaniasz kota.

– Bo to zawsze działa – przyznaje się.

– Biedny kot.

– Dostaje później masę przysmaczków za to, że grzecznie znosi to – oświadcza z dumą.

– Dobrze niech ci będzie.

– Grzeczna, meduza – mówi i próbuje pogłaskać mnie po włosach. Wywracam oczami. Oczywiście wiele osób musi patrzeć w naszą stronę.

Wcześniej może starałbym się sprowadzić Setha na ziemię i nie pozwalać mu na tyle, ale teraz? Chcę, by każdy wiedział, że jestem szczęśliwy u boku tego mężczyzny. I nic tego nie zmieni. 

You're Mine \\ boy x boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz