Rozdział 15.

167 28 2
                                    

media: Rea Gravey — Wild Love 

(Seth Goldthorn)

Miałem ochotę rzucić się pod nadjeżdżające auto. Serio? Zaproponowałem mu przyjaźń? Swojemu Przeznaczonemu?! Ale co miałem zrobić? Kazać mu czekać i przekonać się, że zabuja się we mnie? Wyrzuciłby mnie stamtąd i na pewno nie wybrałby drzwi. Na dodatek jest w totalnej rozsypce i jeszcze ten pocałunek po pijaku, który nic nie znaczył. Pewnie po prostu nie chcę mi dawać żadnych nadziei. Albo po prostu nie rozumie, dlaczego po pijaku dopuszcza się takich rzeczy. Może któregoś dnia zrozumie, że właśnie tego całe życie chciał – związać się z kimś, kto będzie go rozumiał i nie patrzył na niego jak chodzący bankomat. Z tym drugim to akurat jego wina. Nikt mu nie kazał królewny rozpieszczać.

Zaproponowanie mu przyjaźni chyba było najbezpieczniejsze. W końcu bez względu na wszystko będę przy nim. I nie ważne, czy kiedyś obudzi się i zechce czegoś więcej, czy do końca życia będziemy przyjaciółmi. Nie mogę go przecież do niczego zmusić, sam musi tego chcieć, ale jeśli da mi jakiś znak... Cokolwiek, że pragnie czegoś więcej niż przyjaźni. Nie widzę przeszkód, bym musiał tkwić w innym związku, o ile do tego czasu będę w jakimś związku. Bo do tego czasu może sporo się zmienić.

Wiem, że powinienem skupić się na Luciasie, ale... Nie ukrywajmy, że do Alexa ciągnie mnie bardziej.

Lucas jest... Daleko mu do bycia idealnym partnerem. O Alexie nie mogę przecież tego powiedzieć, w końcu... Ledwo co go znam. Nie wiem, jaki naprawdę jest, przecież często tak jest, że poznajesz nową osobę, myślisz sobie, że w życiu nie spotkałeś tak miłej osoby, a po dłuższym czasie, kiedy lepiej poznasz tę osobę, odkrywasz, że ten przemiły człowieczek to chodzący psychopata.

– Czy coś w waszej porypanej relacji poszło do przodu? – pyta Mike.

– Chciałbyś – mruknąłem do kolegi.

– Ale ty chcesz, żeby to się zmieniło – mówi.

– Chcieć to ja mogę. Muszę też mieć na uwadze jego uczucia, a one... raczej nie uwzględniają mnie w ten sam sposób, co bym chciał.

– Z mojej strony nie wyglądało to tak. Właściwie to... Wyglądał, jakby na ciebie czekał – zauważył – Zresztą tobie jakoś pozwolił się wyprowadzić z lokalu – dodaje.

– To tylko przypadek – mówię, a Mike unosi jedną brew. Wiem, dużo tych przypadków – Jest w rozsypce, nie będę niczego komplikować – dodaje, po czym uśmiecham się szeroko – Starczy tego dobrego, do robota czeka – oświadczam.

Ta rozmowa była bardzo krępująca i tak naprawdę nie chciałem, by była dłużej kontynuowana. Naprawdę nie będę narzucać się Alexandrowi, szczególnie teraz, kiedy jest w dołku. Oczywiście nie zamierzam w jakiś sposób teraz go unikać. Żeby jeszcze bardziej się załamał? Nie tylko mi jest ciężko, więc doskonale go rozumiem go i dlaczego sięga po alkohol. Miał plan na swoje życie i to wbrew każdemu, był tak bliski, by go zrealizować, a teraz wszystko legło w gruzach. Każdego to by złamało. Nie liczę na to, że kiedy już się ogarnie, przypomni sobie, kto z nim wtedy był. Nie taki jest mój cel. Może to przez tą cholerną wieź, którą łączy nasze dusze, chcę przy nim być, ale nie oczekuje niczego wbrew niemu. A jeśli dla niego to za dużo być w związku z mężczyzną, to uszanuję jego wolę. Po prostu... Nie chcę, by zrobił coś naprawdę głupiego. Nie jesteśmy takim pierwszym przypadkiem – jednym się udaje, a drudzy są samotni, ponieważ niektórzy nie dopuszczają do siebie tej myśli, że będą z mężczyzną.

(...)

– Wyglądasz beznadziejnie – komentuje – A to ja całą noc byłem na nogach – dodaję, kiedy widzę czarnowłosego. Śmierć by go nawet nie chciała w takim stanie. Rozczochrane włosy, podpuchnięte oczy.

– Przyszedłeś – mówi, chyba nie za bardzo wierzył mi, że przyjdę zaraz po pracy.

– Przyszedłem – uśmiecham się lekko. Przecież nie zostawiłbym go w takiej chwili.

– Dużo wypiłeś? – pytam, wpraszając się do mieszkania.

– Nie wiem – odpowiada. Pewnie za dużo, ale głupio mu się przyznać.

Idę do kuchni, by zrobić mu coś do jedzenia. Zgaduje, że od wczoraj rano nic nie jadł. Lodówka świeciła kompletnymi pustkami.

– Idę po zakupy – oświadczam – Potrzebujesz czegoś konkretnego? – pytam, a mężczyzna kiwa głową – Masz na coś uczulenie? – zadaje kolejne pytanie.

– Nie – odpowiada.

– Świetnie, wrócę niedługo – informuje go.

– Seth – zatrzymuje mnie, a ja odwracam głowę w jego stronę – Weź mój portfel, jest na komodzie i klucze. Idę spać.

– Śpij dobrze – życzę mu. Wychodzę z jego mieszkania i uprzednio zamykam drzwi. Ostatnim razem w ogóle nie zamknął drzwi, kiedy całkowicie pijany wyszedł z mieszkania. A może po prostu nie chcę niechcianej obecności w postaci Lisy, kiedy on będzie spać.

W sklepie kupiłem wszystko, co uważałem za potrzebne. Zrobiłem również większe zakupy, ponieważ nie chciałem codziennie biegać do sklepu, bo czegoś brakuje. A przecież nie wiem, jak długo stan Alexandra się utrzyma.

Kiedy wróciłem do jego mieszkania, wypakowałem wszystkie produkty i pochowałem je, w międzyczasie napisałem mu kartkę, że wychodzę, klucze zabieram ze sobą i przyjdę przed pracą. Kartkę jak i paragon przypiąłem magnesem na lodówce. Wychodząc, odłożyłem jego portfel, tam skąd go zabrałem.

– Pracę skończyłeś dwie godziny temu – tak od progu wita mnie Lucas, podchodzę do niego i całuje go w policzek.

– Przepraszam, mieliśmy dużo pracy – przecież nie powiem mu prawdy. Źle się z tym czuję, że muszę kłamać, ale też nie mogę mu powiedzieć prawdy. Nie chcę, by źle ją odebrał.

Lucas spojrzał na mnie i nic więcej nie powiedział. Jestem naiwny, spodziewam się, że coś powie? Że się martwił.

Momentalnie przypomniałem sobie twarz Alexandra, kiedy otworzył mi drzwi. Ta mieszanina niedowierzania, ale i ulgi, kiedy mnie zobaczył, łechta moją duszę.

– Zrób sobie śniadanie – mówi. Powinienem w ogóle czuć rozczarowanie? Przecież wiedziałem, że Lucas nie jest idealny. Nigdy nie był. Może ten czynnik sprawił, że straciłem dla niego głowę? Wiedziałem, że nie jest idealny, że nie jest facetem moich marzeń i nie ma co wybrzydzać i brać, skoro ktoś się mną interesuje?

– Dopiero wstałeś? – pytam go, doskonale wiedząc, jaką odpowiedź usłyszę.

– No wstałem, no i co z tego? – rzuca, przypatrując mi się.

– Nic, idę spać, padam z nóg – powiedziawszy, to zacisnąłem dłonie w pięści. Ja... Dlaczego to sobie robię? Dlaczego duszę się w tym związku? Strach przed samotnością, to jedno, ale czy naprawdę nie stać było mnie na kogoś lepszego?

You're Mine \\ boy x boyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz