Rozdział 3

47 19 0
                                    

Obudziłam się i przez chwilę leżałam, po prostu wpatrując się w sufit i zastanawiając się czy on naprawdę mi się śnił czy też nie. Nie wiem jak długo tak leżałam ale gdy zerknęłam na telefon to była 06.37, mogłam jeszcze na chwilę iść spać albo już wstać. Oczywiście wstałam gdyż wiedziałam jak długo potrafię się szykować a do szkoły szłam na pieszo więc wolałam się nie spóźnić. Gdy zeszłam na dół to się ucieszyłam bo nikogo nie było w kuchni więc zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Podczas robienia kanapek nuciłam sobie po cichu jakąś piosenkę. Myślałam, że jestem sama w kuchni ale uświadomiłam sobie, że tak nie jest gdy odwróciłam się aby usiąść i prawie podskoczyłam gdy zauważyłam jednego z synów Evelyn. Chłopak stał oparty o framugę drzwi, ręce miał skrzyżowane na klatce piersiowej a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.  Uniosłam wzrok na niego, miał na sobie ciemne spodenki i był bez koszulki, odruchowo zerknęłam na jego klatkę piersiową, jednak gdy zorientowałam się, że patrzę tak przez dłuższą chwilę szybko odwróciłam wzrok. Nieco się zawstydziłam,  nic nie mówiąc usiadłam przy stole po czym wzięłam mały kęs kanapki. Siedziałam tyłem do niego więc czułam się bardziej niekomfortowo, powoli żułam kawałek chleba zastanawiając się czy on to słyszy, w końcu była taka cisza jak na pogrzebie. Po chwili zauważyłam, że podszedł do lodówki, otworzył ją i kolejną chwilę stał wpatrując się w nią, w pewnym momencie jak gdyby nigdy nic zamknął lodówkę i oparł się o blat, znów na mnie spoglądając. Właśnie kończyłam jeść drugą i ostatnią kanapkę, gdy już skończyłam to popatrzyłam na niego.
– Co chcesz?
Wstałam, dalej czekając na jego odpowiedź ale on się nie odezwał, po prostu się uśmiechał.
"Jaki debil.." pomyślałam po czym podeszłam do zlewu i odłożyłam tam talerz. Nagle poczułam jego rękę na swoim ramieniu i momentalnie odwróciłam się przodem do niego.
– Czego? – Wycedziłam przez zęby, moja niechęć do niego wzrastała jeszcze bardziej.
– Odzywaj się ładniej do starszych.
– Skąd wiesz ile mam lat?
– Nie wiem tego ale patrząc na ciebie nie dałbym Ci więcej niż max. 16 krasnoludzie.
– To, że nie jestem wysoka nie znaczy, że jestem jakimś jebanym krasnoludkiem, a teraz przepraszam bardzo ale idę do szkoły.
Już miałam odejść od niego ale on jedynie mocniej ścisnął moje ramię, tym samym potęgując ból, który od chwili odczuwałam. Patrzyłam na niego a on po krótkiej chwili milczenia puścił mnie i wyszedł z kuchni.
– Idiota...– powiedziałam cicho po czym wróciłam do pokoju i wzięłam plecak.
Po chwili wyszłam z domu i szybkim krokiem ruszyłam do szkoły. No cóż jednak się spóźniłam ale na szczęście tylko o 10 minut.
Po pierwszej lekcji Luna podeszła do mnie a po jej wyrazie twarzy domyślałam się, że znów ma dla mnie jakieś ciekawe wiadomości.
– No co tam? – Spojrzałam ma nią.
– To ty nie wiesz? Ta Alice z 3b upatrzyła  sobie nowego ucznia z 1c i zaczęła kręcić się wokół niego.
– Nie pierdol...przecież jak oni za jakiś czas zostaną parą to nawet przez tydzień nie będą ze sobą chodzić.
– No właśnie, ja współczuję chłopakowi, zdaje się, że ona wpadła mu w oko..on jeszcze nie wie w co się pakuje.
Wzruszyłam ramionami.
– Na pewno prędzej czy szybciej przejrzy na oczy, zanim do czekogolwiek pomiędzy nimi dojdzie.
Luna skinęła lekko głową po czym zerknęła na telefon a ja odwróciłam wzrok spoglądając na uczniów, którzy kręcili się po korytarzu. Spojrzałam na dziewczynę.
– Dobra, ja idę do łazienki poprawić sobie włosy, idziesz ze mną?
– Jasne, chwilka.
Pokiwałam głową zaglądając jej w telefon, zachichotalam widząc jej wiadomości z chłopakiem.
– Ale wy się kochacie – zaśmiałam się cicho a ona przewróciła oczami po czym schowała telefon.
– Dobra chodź już – złapała mnie za rękę i poszłyśmy do toalety, gdzie wchodząc musiałyśmy uważać bo było w środku trochę dziewczyn. Nachyliłam się przed lusterkiem i spoglądając na swoje odbicie zaczęłam ręką przeczesywać włosy, podczas gdy Luna opierała się o umywalkę słuchając dwóch dziewczyn, które o czymś gadały. Nie słuchałam ich, choć mogłam jednym uchem podsłuchiwać, lecz zaczęłam tak znikąd myśleć o Vincencie i o tym co on do cholery robił w moim śnie.
Reszta dnia w szkole minęła mi całkiem dobrze, będąc po lekcjach zeszłam z Luną do szatni żeby przebrać buty.
– Kiedy ty sobie kogoś znajdziesz? – Zagadnęła mnie Luna w pewnym momencie.
– Nie wiem, jak widzisz jeszcze nie znalazłam swojego księcia na białym koniu. Wiesz, nie wszyscy mają takie szczęście w miłości, jak chociażby ty.
– Wiem, ale kurde wiesz jak to zajebiście jest mieć chłopaka? W dodatku jak on cie rozpieszcza albo poświęca ci dużo uwagi, no to mówię ci, rzecz wspaniała.

– Ta, jakby mnie jakiś chciał...– Mruknęłam cicho. 

– Na pewno cię ktoś chce, tylko może musisz jeszcze trochę poczekać  – wzruszyła ramionami a ja na nią popatrzyłam.

– Dobra, chodźmy.  

Wyszłyśmy ze szkoły i ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Co jakiś czas miałam dziwne przeczucie, wydawało mi się, że ktoś idzie za nami albo mnie obserwuje. Raz na jakiś czas rozglądałam się lecz nikogo podejrzanego nie zauważyłam, nic takiego nie wzbudzało we mnie niepokoju, więc skad miałam takie myśli? W każdym bądź razie gdy dotarłyśmy do mnie do domu i już miałyśmy iść na górę to zauważyłyśmy Elevyn, więc postanowiłam jej przedstawić Lunę i po tym jak sobie przez chwilę pogadały to poszłyśmy z Luną do mojego pokoju.
– Fajna ta Evelyn – powiedziała Luna a ja spojrzałam na nią i się nieco skrzywiłam.
– No co? Nie podoba Ci się czy o co chodzi?
– Coś mi w niej nie pasuje, czemu odnoszę wrażenie, że ja ją skądś znam?
– A bo ja wiem...a może i ją znasz? Kto wie?
Wzruszyłam lekko ramionami po czym usiadłam na łóżku obok niej.
– Właśnie sobie przypomniałam, ostatnio kupiłam sobie gitarę, bo chciałam w końcu nauczyć się na niej grać, chcesz posłuchać jak mi to idzie?
– Mam słuchać jak fałszujesz? – zaśmiała się. Zmarszczyłam lekko brwi.
– Wcale nie fałszuje, ja się po prostu uczę, więc nie miej do mnie pretensji, jeśli źle by mi szło.
– No dobra, dobra.
Wstałam po czym sięgnęłam po gitarę i podeszłam do Luny. Zaczęłam stroić gitarę, co chwilę mi zajęło po czym zaczęłam na niej coś grać.

Vincent's pov:

Właśnie robiłem sobie obiad, a właściwie to próbowałem cokolwiek ugotować.. Wstyd się było przyznawać do tego, facet 37 lat i nawet obiadu sobie nie potrafi zrobić... Właściwie to  było to sto razy łatwiejsze gdy miałem żonę, nie musiałem się takimi rzeczami przejmować bo ona się tym zajmowała, ale jak wolała zostawić mnie dla jakiegoś starego dziadka.. Normalnie mówię wam, że ja serio podziwiam kobiety, ja bym nie mógł nawet wytrzymać jednego dnia jako kobieta, wiecie chodzi mi o te ich obowiązki, jak np. sprzątanie domu albo opieka nad dzieckiem, masakra. Pewnie ciekawi was co sobie robiłem do jedzenia, otóż miał to być makaron z serem, jednak zauważywszy jak wychodzi mi ten ser (spaliłem go) odechciało mi się tego robić. W pewnym momencie po prostu wytarłem ręce o fartuch po czym go ściągnąłem i powiesiłem. Już wolałem coś zamówić albo zjeść na mieście, zerknąłem do portfela po czym sięgnąłem po telefon. Postanowiłem zamówić jakąś chińszczyznę, wiem, niekoniecznie było to zdrowe, wręcz przeciwnie, niektóre z takich posiłków mogły zawierać sporo tłuszczu, ale kurde, głodny byłem i chciałem się czymś dobrze najeść. Zacząłem szukać w internecie lokalu z dobrą oceną, zależało mi na dobrej jakości jedzenia, nie chciałem się przypadkiem zatruć.. Gdy w końcu znalazłem czterogwiazdkową stronkę to zerknąłem na menu, po chwili będąc pewnym co chcę zjeść zadzwoniłem i zamówiłem jedzenie. Okazało się, że do 30 minut będzie gotowe lecz jeszcze ktoś musiał to dowieźć więc na pewno z godzinę sobie poczekam na to jedzenie no ale trudno, lepsze to niż to coś moje, nawet nie przypominające jedzenia. Postanowiłem nieco sprzątnąć kuchnię bo od samego rana był tam syf, zacząłem więc od ogarnięcia blatu. 

Inez's pov:

– Ale ty fałszujesz – powiedziała Luna gdy skończyłam grać i odłożyłam gitarę. 

– Nie prosiłam cię o ocenę.

– Ale chciałaś żebym posłuchała.

– Dobra siedź już cicho.

– A spierdalaj..

Gdyby to było takie proste...Where stories live. Discover now