Rozdział piąty

13 1 0
                                    

- Kayden.. - wyszeptałam do bruneta.
Nasze twarze były bardzo blisko siebie, a oddechy praktycznie się ze sobą mieszały.
- Pocałuj mnie - odszepnął, a serce zaczęło walić mi jak młotem.
- Pocałuj mnie Grace - powtórzył swoim zachrypniętym głosem dodając moje imię, które w jego ustach brzmiało tak przyjemnie.
Wpatrywałam się w niego zastanawiając się nad tym, czy aby napewno chce to zrobić.
Obawiałam się, że po naszym pocałunku moje uczucia wobec niego zwiększą się jeszcze bardziej ale..czy to naprawdę było by takie złe?
Przez kolejne pół minuty toczyłam walkę w myślach. W końcu nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, położyłam lewą dłoń na tyle jego głowy, a prawą na jego policzku i wbiłam się w jego usta.
Czułam się jakby w moim wnętrzu wybuchły fajerwerki. Momentalnie przeszły mnie dreszcze.
Takiego doznania nie przeżyłam jeszcze nigdy w życiu.
To uczucie było..po prostu niesamowite.
Moje poczucie strachu przed naszym pocałunkiem poszło w niepamięć.
Kayden odwzajemniał pocałunek, złapał mnie delikatnie w talii, a ja przez jego dotyk znów poczułam motyle w brzuchu.
Boże, ten chłopak sprawiał że zaczynałam wariować.
W końcu zabrakło nam powietrza, przez co musieliśmy się od siebie oderwać.
Lekko się od siebie odsunęliśmy, ale dalej byliśmy blisko siebie, ponieważ Kayden mnie nie puszczał i ciągle trzymał mnie w talii.
- Jesteś moim pierwszym - oznajmiłam.
- Hm? - mruknął nie bardzo rozumiejąc, co miałam na myśli.
- Jesteś moim pierwszym pocałunkiem - uśmiechnęłam się delikatnie.
Nie wstydziłam się tego.
Kayden odwzajemnił uśmiech.
- Jestem pierwszym i ostatnim chłopakiem, który będzie cie całować - odpowiedział cwaniacko, a ja lekko się zarumieniłam.
- Czemu tak twierdzisz? - zapytałam.
- Ponieważ od dziś jesteś moja - oznajmił, po czym musnął mnie w usta, a ja zaczęłam się śmiać bo byłam dzięki niemu szczęśliwa.
Ten chłopak sprawiał, że świat wcale nie był aż tak okropny, jak przez ostatnie 4 lata.
Z całego serca doceniałam to, jak się starał.
Byłam mu bardzo wdzięczna za to, że nie odpuścił pomimo tego, że stale go odpychałam i ciągle się starał.
- To co? Wchodzimy na te twoje ukochane drzewo oglądać gwiazdy?
- Od teraz jest jeszcze bardziej ukochane, niż było wcześniej - odpowiedziałam, wywołując uroczy uśmiech bruneta.
Zaczęłam powoli wspinać się po drzewie, Kayden asekurował mnie z tyłu w razie potrzeby.
Gdy znajdowałam się już praktycznie przy koronie, brunet również zaczął się wspinać.
Poszło mu o wiele sprawniej i szybciej niż mi, pomimo tego że kiedyś robiłam to niemal codziennie.
Siedzieliśmy obok siebie, delikatnie stykaliśmy się ramionami.
Widzieliśmy przed sobą niebo pełne gwiazd.
- Już myślałem, że się tutaj nigdy nie wgramolisz - oznajmił, ale nie obeszło się bez jego typowego tonu.
- Już myślałam, że nigdy nikogo nie zabiję, ale chyba się myliłam - oznajmiłam wyciągając z kieszeni scyzoryk chłopaka, którym wygrawerował wcześniej inicjały na pniu.
- Skąd ty go masz? - zapytał się, po czym zaczął się głośno śmiać.
- Zabrałam ci go jak się całowaliśmy - oznajmiłam - i z czego się śmiejesz głupku? To twoje ostatnie chwile życia. - Powiedziałam co wywołało u niego jeszcze większy napad śmiechu.
Chyba pierwszy raz słyszałam, żeby tak głośno się śmiał i..wyglądał pięknie.
Wyglądał naprawdę niesamowicie kiedy się śmiał. Kochałam kiedy był szczęśliwy.
Ten widok, był po prostu cudowny. Wart wszystkiego.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że zepsułeś naszą romantyczną chwilę? - zapytałam zakładając ręce na piersi, i powstrzymując uśmiech który ciągle cisnął mi się na usta.
Kayden w końcu przestał się śmiać, ale uśmiech nie zniknął mu z twarzy.
Zbliżył się do mnie, odgarnął mi kosmyk włosów za ucho. Położył prawą dłoń na moim policzku, po czym szybko, ale dosyć mocno musnął mnie w usta.
- A to nie było romantyczne? - wyszeptał cwanie.
- Hmm..nie bardzo - odszepnęłam.
Brunet znów się zbliżył, tym razem do mojej szyi.
Zaczął składać na niej delikatnie pocałunki.
Przeszły mnie dreszcze.
Motyle w moim brzuchu totalnie wariowały.
Całował moją szyję i ciągle kierował się wzwyż, aż w końcu zaczął całować mnie po szczęce, i wrócił do moich ust.
Zaczął delikatnie mnie całować, odrazu oddałam mu pocałunek.
Po paru sekundach brunet powoli się odsunął.
- A to? - zapytał się cicho.
- Może trochę.. - wzruszyłam ramionami, na co cicho się zaśmiał. Czułam lekki niedosyt, ale starałam się to ignorować.
W końcu się od siebie lekko odsunęliśmy, i zaczęliśmy oglądać niebo.
- Lubisz gwiazdy? - zapytałam.
- Tak, uwielbiam je oglądać. Robię to praktycznie codziennie - oznajmił, a mnie znów przeraziło to że mamy kolejną rzecz która nas łączy.

Between our heartsWhere stories live. Discover now