L

31 2 0
                                    

❗️o wszystkich nielegalnych sytuacjach wie policja❗️

Pierwsza kreska była ... hmmm ... płytka i równa. Krzyknąłem z bólu. Głośno i boleśnie. Nie był to ból fizyczny tylko psychiczny.

*Kilka minut wcześniej*

- Jesteś beznadziejnym gówniarzem! Daję ci wszystko ty - uderzenie - tępy - uderzenie - chuju!!! - uderzenie.

Mamo... - wyszeptałem - to boli...

- NIE WAŻ SIĘ MÓWIĆ TERAZ DO MNIE "MAMO" - uderzenie - I mam nadzieję że nie oprzesz się na tych plecach długo.

*Obecny moment*

Druga kreska była nieco dłuższa i głebsza. Spłynęło kilka kropel krwi. Poczułem obojętność, więc narysowałem ostrzem gwiazdkę na nadgarstku. Ładna...
Serduszko.
Piękne...

- Jak masz problem to jest twój... - zanuciłem wstając z podłogi.

- Ludzie mają cię w dupie, ot taki chuj - nuciłem dalej kładąc się na łóżku.

- Jak jutro zobaczą moje rany... - zaśpiewałem zamykając oczy.

- a miałem być w ich oczach niepokonany... - wymruczałem jeszcze zasypiając.

Na następny dzień byłem niewyspany mimo tego że zasnąłem około 18.

Kreski były dosłownie wszędzie. Kostki, brzuch, uda, ramiona, przedramiona, nadgarstki, na kolanach. Próbowałem w różnych miejscach. Jednak klatka piersiowa była najlepszym wyborem. Mocno bolało w tamtych okolicach.

Depresja.

Tego słowa starałem się unikać. Cóż, nieuniknionego nie unikniesz. Stwierdzono u mnie depresję.

Były rzeczy ochydne do których wstyd się przyznać. Ja chcę tutaj pokazać że masz do tego prawo więc przyznam się. Były momenty że nie myłem zębów kilka tygodni. Nie jadłem, nie piłem. Potrafiłem się nie myć lub nie zmieniać bielizny.

Były rzeczy smutne...

- TY KURWA LENIU - wydarła się matka - ja haruję dniami i nocami, a ty nie możesz nawet umyć naczyń?! - trzask. Mojej głowy o szafkę. - staram się żebyś miał co żreć! Ale ty jesteś jebanym gówniarzem który nie umie nawet podnieść swojej leniwej dupy! Wstydzę się takiego syna! Wstydzę się!

- Mamo... - bąknąłem dotykając tyłu głowy. Krew na palcach, cieknąca po twarzy i po karku. Krew na szafce spływająca ciurkiem. - mamo... - wyszeptałem już płaczliwie łamiącym się głosem.

- NIE. NAZYWAJ. MNIE. TAK. TERAZ. - wydarła się jak jeszcze nigdy. - ODWAL SIĘ! KURWA JAK TY MNIE IRYTUJESZ GÓWNIARZU!

- A-ale... ma-mamo - podszedłem do niej nie zważając na jej krzyki. Musiałem się do nie przytulić. Potrzebowałem się przytulić. - mamusiu...

- ILE TY MASZ LAT, CO? "MAMUSIU, MAMUSIU". JA TEŻ MAM ŻYCIE PRYWATNE.

-Mamusiu... - wyszeptałem. Przytuliłem się do niej ale ona odepchnęła mnie tak że poleciałem do tyłu mocno uderzając plecami o twarde szafki. Nie umiałem złapać oddechu. Podeszła do mnie i nachyliła się.

- Mam nadzieję że się tu udusisz - i wyszła. Po prostu.

- M-ma-am-mo - wyszeptałem próbując złapać oddech. Poszła sobie. Wstałem powoli i podszedłem do lustra. Obróciłem się tyłem i odsłoniłem plecy żeby zobaczyć jak bardzo są poranione. Kilka ran i kilkanaście siniaków, ze dwa krwiaki. Upadłem na kolana i płakałem.

- Mamo...

Były rzeczy wkurzające

- I co? Co mi zrobisz? - zapytał Janek trzymając mój plecak wysoko na głową. Przeklinam wszystkie bóstwa jakie istnieją o to jaki niski jestem. - ojejku, Emilek nie może dosięgnąć?

Nie chciałem się z nim bić. Byłem zmęczony. Zresztą jak zwykle byłoby że to moja wina. Nie chciałem... naprawdę nie chciałem tego robić...

- A weź ty się kurwa tym plecakiem udław - wysyczałem i uderzyłem go w brzuch. Lekko się zachwiał.

- Tak się kurwa bawimy smarku?!

Podciął mi nogi. Uderzyłem głową o beton. Znowu...

Kopnął mnie w brzuch.

Kopnął mnie w szczękę.

Kopnął mnie w nos.

Kopnął mnie w piszczel.

Znowu w brzuch.

W głowę.

W nos.

W brzuch.

W brzuch.

W brzuch.

W nos.

W nos.

W szczękę.

- Co ci? - spytał Franek (brat) jak przyszedłem do domu. - biłeś się gówniarzu?

- Mhm - mruknąłem płaczliwie.

- No już, chodź tu - rozłożył ramiona i przytulił mnie. Syknąłem cicho.

- Co jest? - zapytał - nos? - przyjrzał mi się uważnie - Emil... to już chyba 3 raz w tym roku...

- N-no wiem... - zająkałem się. Płakałem jak jakaś pizda.

- Dobra siadaj - usiadłem na stole. - wiem że zawsze to mówię ale: będę delikatny ale i tak będzie bolało.

Opatrzył mi nos. Zbadał na szybko nogę.

- Coś jeszcze? - zapytał

- Brzuch - wyjąkałem.

- O kurwa to może żebra, kładź się - położyłem się na kanapie, Franek podwinął moją bluzkę - całe sine i... Emil co to?

Wiedziałem o co mu chodzi. Blizny.

- N-nic - wyszeptałem próbując zaciągnąć bluzkę spowrotem.

- No co ty, Emil... - wyszeptał. Usiadłem. - ej, popatrz na mnie - popatrzałem na niego niepewnie - ja wiem że dobrym bratem to nie jestem ale możesz mi o wszystkim powiedzieć. Od kiedy.

- Rok...

- Nie płacz - powiedział twardo - chłopaki nie płaczą...

- A pizdy już tak - dokończyłem za niego.

- Jesteś słodki jak się wkurwiasz.

- Spierdalaj

Po tym stwierdziłem że dawno się nie ważyłem. Poszedłem do pokoju się przebrać po czym wyszedłem do łazienki. Wszedłem na wagę. Japierdole.

45 kg...

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Apr 06 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

A oto moja historiaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang