19. Uprzejmość

En başından başla
                                    

- A za minutę będzie tu dyrektor Mason - powiedziała Kelly stając po naszej drugiej stronie ściskając ze złością książkę z biologii i co chwilę przerzucając wzrok z naszych twarzy na ręce szatynki ściskającej klapy mojej czarnej marynarki wyszywanej srebrną nicią.

Świat na sekundę zwolnił, podczas której Rebecca biła się z własnymi myślami, aż w końcu puściła mnie, wygładziła wymiętoszony materiał i uśmiechnęła się sztucznie akurat w momencie, kiedy nauczycielka matematyki wyszła zza rogu tak jak mówił Berry.

Zrobiłam krok w tył, a przyjaciele od razu znaleźli się obok.

- Jeszcze się policzymy - ostrzegła, a potem obrzucając mnie taksującym spojrzeniem i teatralnie się krzywiąc zabrała swoje dwa cienie i rozgoniła tłum nim drażliwa kobieta przemierzająca szeroki korytarz w swoich śmiesznych klapkach zdążyła się zorientować o co chodzi.

- Wredne piździsko - mówi pod nosem Berry patrząc na oddalającą się dziewczynę, jak na najgorsze zło tego świata.

- Uf, dobrze, że sobie poszła, bo z tym dyrektorem to tak naprawdę żartowałam - Kelly westchnęła, a potem roześmiała się nerwowo łapiąc pod boki i przyglądając mi się uważnie. - Jakaś blada jesteś, wszystko w porządku?

- Nie do końca, słabo się czuję. Słuchaj, podwiozłabyś mnie do domu?

Nie chciałam ryzykować wsiadaniem za kierownicę w tak kiepskim stanie. Skoro nie umiałam się skupić na lekcji, to co dopiero na drodze, gdzie jest duży ruch i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Nie, nie chciałam być zagrożeniem nie dość, że dla siebie, to jeszcze dla innych.

Ale gdy tylko zadałam pytanie, już wiedziałam jaka będzie odpowiedź.

- Annabeth bardzo bym chciała, ale mam teraz duży test z biologii - za dowód wskazała książkę, którą wciąż kurczowo ściskała.

Przeniosłam wzrok na Alexa, ale on też pokręcił głową.

- Sorry, ja też nie mogę, mam zaraz pokazywał babce z informatyki swój program, od którego zależeć będzie moja ocena końcowa na te półrocze - posyła mi przepraszający uśmiech. Wiem, że jest im głupio, ale potrafię pojąć, jak ważna jest nauka dla moich przyjaciół. Potrafię zaakceptować ich ambicje i się z nich cieszyć nawet jeśli przez to będę musiała sobie jakoś dać radę z powrotem do domu.

- Dobra, w porządku, rozumiem.

- Dasz radę poczekać jeszcze godzinkę? Obiecuję, że napiszę wszystko szybko i cię odwiozę.

- Dam radę - o ile prędzej nie zejdę z tego świata. - I proszę, nie śpiesz się z pisaniem. Zróbwszystko i nawet po zastanawiaj się dwa razy nad każdym zadaniem nim oddasz kartkę. Ja tu gdzieśusiądę i poczekam na ciebie.

- Jesteś pewna?

Posyłam jej wymuszony uśmiech i odpowiadam:

- Tak, nie musisz się martwić.

Kelly obejmuje ramionami moją szyję i przytula się do mnie mocno, przez co czuję sięjeszcze gorzej i mam wrażenie, że zaraz puszczę na nią pawia, ale nie mam szans zwrócić jej uwagi,bo odrywa się ode mnie i całuje w policzek.

- Dziękuję - szepcze, a ja tylko kiwam głową.

Dzwonek dzwoni na lekcje, a my szybko się rozstajemy. Przez chwilę chowam się we wnęcepomiędzy szafkami i czekam aż korytarz opustoszeje, żeby dopiero potem wyjść i rozejrzeć siędookoła. Cisza. Zrzucam z ramion plecak i ubieram na siebie kurtkę. Jakaś głupia naiwność każe misądzić, że gdy powdycham trochę świeżego powietrza, to od razu będzie mi lepiej. Więc ruszam wstronę wyjścia i gdyby to była inna bajka, to powiedziałabym nawet, że tanecznym krokiem, ale taknaprawdę wlekę się noga za nogą. Otwierałam właśnie drzwi i byłam jedną nogą za progiem, kiedyktoś postanowił mnie zatrzymać.

The Snake poisonHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin