Prolog

99 6 1
                                    


Kolejny występ. Oklaski i okrzyki zachwytu i podziwu docierały ze wszystkich stron. Blondynka o oczach w odcieniu chłodnego błękitu i gładkiej cerze ukłoniła się nisko publice skanującej głośno jej imię. Nie uśmiechała się. Nie dzisiaj.

Ten występ miał być ostatnim w jej całej karierze, jednak nikt o tym nie wiedział.

Odłożyła mikrofon na stojak, po czym zeszła ze sceny. Nie odezwała się do nikogo ani słowem. Do zespołu, do menadżera, nawet do uprzejmego pana od obsługi technicznej. Nie zwracała uwagi już na nikogo.

Wyszła tylnymi drzwiami z budynku żeby tylko nie natknąć się na natrętnych paparazzi i wścibskich dziennikarzy. O psychofanach już nie wspomnę. Wsiadła do zaparkowanego tam jej prywatnego samochodu, po czym szybko odjechała w kierunku swojego domu. Wiedziała doskonale co tam na nią czeka dlatego zdążyła się już wcześniej przygotować.

Nie obchodziło ją co będzie później. Chciała po prostu to wszystko już zakończyć.

Zaparkowała pod swoją willą i od razu rzuciło jej się w oczy światło zapalone w sypialni. Wezbrała w niej jeszcze większa złość. Nie będzie się tak dłużej bawić. Zabrała schowany w schowku pistolet i sprawdziła ilość naboi.

Pełny magazynek. Idealnie.

Wysiadła z samochodu udając się prosto do domu.

Wparowała do środka udając się od razu do sypialni swojej i swojego "chłopaka". Już idąc po schodach mogła usłyszeć śmiechy dwóch głosów. Jeden z nich z pewnością należał do Rowana, a drugi pochodził z ust kobiety. Obcej kobiety.

Charity wpadła do sypialni aby zobaczyć dokładnie to czego się spodziewała. Jej ukochany w łóżku z inną kobietą. Oboje byli bez ubrań i wyglądali jakby dosłownie przed chwilą skończyli swoją"zabawę". Nawet nie wyobrażacie sobie jakie zdziwienie i przerażenie było na twarzy Rowana gdy zobaczył swoją dziewczynę na progu sypialni z bronią w ręce.

– S-Skarbie... – zaczął jąkając się jak cielę. – J-Ja ci to wyjaśnię...

– Wyjaśniać to się możesz z pierwszym lepszym skurwysynem w pedalskim klubie! – wrzasnęła mierząc do niego z pistoletu. – Stanowczo za długo tolerowałam twoją ignorancję i oziębłość wobec mnie! Za długo pozwalałam ci się kurwić z każdą dziwką jaką tylko spotkałeś na ulicy! Nie było cię gdy naprawdę cię potrzebowałam! Nie było cię na dzisiejszym koncercie! Obiecałeś, że przyjdziesz! A ZAMIAST TEGO POSTANOWIŁEŚ SPROWADZIĆ TUTAJ TĘ PUSTĄ KURWĘ I PRZELECIEĆ JĄ W NASZYM ŁÓŻKU!

Furia Charity osiągnęła apogeum. Oddała w stronę kolejnej kochanki Rowana strzał w głowę. Nim Rowan jakkolwiek zareagował strzeliła do niego w klatkę piersiową. Czuł okropny ból oraz spływającą po jego skórze krew. Do jego uszu dotarły kolejne strzały oddane w kierunku martwego już ciała oraz śmiech jego dziewczyny. Charity strzelała do zwłok bezczeszcząc je mnóstwem dziur po kulach, a słabnący Rowan patrzył na to wszystko ze łzami w oczach. Gdy został jej ostatni nabój podeszła do umierającego chłopaka, który nie miał nawet siły żeby się podnieść.

– Nie obchodzi mnie jak gorący będzie ogień w którym będę płonąć w piekle – powiedziała chłodno przystawiając pistolet do czoła Rowana. – Mam nadzieję, że twój będzie jeszcze gorszy.

Po tych słowach pociągnęła za spust. Krew rozprysła się po całej ścianie, a przedziurawiona głowa Rowana opadła bezwładnie na poduszki. Charity odrzuciła broń na bok czując się teraz zarówno najszczęśliwszą, jak i najsmutniejszą kobietą na ziemi. Chłopak zdradzał ją notorycznie od ponad dwóch lat nie dostrzegając jej problemów. Nigdy nie zapytał czy wszystko w porządku. Nigdy nie zauważył, że jego dziewczyna, gdy nie jest na scenie, sięga nie tylko po alkohol, ale także żyletkę.

Zdjęła długie rękawiczki zdobione brokatem odsłaniając dwudniowe rany na nadgarstkach. Łzy spływały po jej twarzy, a równocześnie śmiech opuszczał jej usta. Teraz gdy było po wszystkim Charity wydało się, że nie ma już nic do stracenia.

Otworzyła zamknięty na klucz kredens wyciągając z niego butelkę whisky oraz ukrytą z tyłu żyletkę. Otworzyła butelkę i jednym haustem opróżniła ją do połowy. Zaraz po tym usiadła na podłodze i dociskając żyletkę mocno do skóry zaczęła szybko, mocno i chaotycznie ciąć skórę wzdłuż i w poprzek aby mieć pewność, że zmasakruje wszystkie żyły i tętnice. Piła i cięła się naprzemiennie. Z nadgarstków przeszła na nogi, z nóg na brzuch, a z brzucha w końcu na szyję gdzie docisnęła żyletkę do skóry tak mocno, że aż poderżnęła sobie gardło.

Poczuła krew w ustach i wiedziała już, że jej koniec jest bliski. Położyła się na plecach na dywanie i patrząc w sufit żegnała się z życiem.

Obyśmy się tam tylko nie spotkali – pomyślała zanim zamknęła oczy, a jej ciało objął chłód.

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

No to jest prolog.

Coś bym tu napisała, ale nie wiem co.

„Hazbin Hotel” - spoko serial, podobał mi się.

Pomyślałam więc sobie, czemu by nie napisać sobie książki?

Pisane dla zabawy, więc proszę o dystans.

Do następnego!

Sweet song - Alastor x Fem!OCWhere stories live. Discover now