Ukochany w moim domu

10 2 121
                                    

Patrzę na przybyłych. Matheo jest cały we krwi i niesie kilkanaście toreb. Waleria jest cała we łzach i niesie kilka toreb. Przez chwilę nie mogę się odezwać. Jak to się stało? Dopiero teraz sobie przypominam stację w ich domu.

Biorę od nich torby i kładę na podłodze.

-Dziękuję - mówi drżącym głosem chłopak.

Przechodzi kilka kroków do przodu i nagle upada do przodu. W porę go łapię. Opuszczam się z nim na ziemię i kładę jego głowę na swoich kolanach.

-Matheo! - krzyczę.

Przybiegają moi rodzice. Patrzą na chłopaka i na dziewczynkę. Matka praktycznie od razu do nas podbiega.

-Kamil przynieś do salonu tą dużą apteczkę z pokoju! - krzyczy, a do mnie mówi już ciszej. - Zanieś go na kanapę do salonu.

Nic nie mówię, tylko biorę go delikatnie na ręce i niosę do salonu - jaki on jest lekki. Kładę go na białą kanapę.

Przybiega ojciec z apteczką. Stawia ją na podłodze przy kanapie. Matka w zwyczajnych sytuacjach kazałaby mi się całkiem odsunąć, ale zbyt dobrze mnie zna, więc wie, że tego nie zrobię. Delikatnie popycha mnie ręką żebym jej trochę miejsca zrobił. Trzymając go za dłoń siadam koło niego. Nie wiem ile patrzyłem mu się na twarz, ale po jakimś czasie zasnąłem.

~

Budzę się i gwałtownie siadam.

-Gdzie jest Matheo?! - krzyczę, czując że nie trzymam jego dłoni.

-Nie musisz się tak drzeć, aż uszy bolą - odzywa się ktoś siedzący koło mnie.

Odwracam się w tamtą stronę. I widzę zabandażowanego człowieka. Skaczę na niego i się go przytulam.

-Ej. Spokojnie. Zaraz mi żebra połamiesz, tak mnie dusisz.

-Nie strasz mnie tak więcej - mówię w jego ramię, trochę rozluźniając uścisk.

-Postaram się.

Odrywam się od niego i patrzę jak się uśmiecha. O cholera. Jak ja mam ochotę go teraz pocałować.

-Co tak się na mnie patrzysz jakbyś chciał mnie zjeść? - pyta chłopak.

-A po prostu wyglądasz smakowicie - uśmiecham się.

-I teraz mi się podobasz. Masz się uśmiechać, czaisz?

-Tak, tak.

-No i dobrze.

~

Siedzimy u mnie w pokoju i jemy śniadanie. Okazało się, że spałem całą noc.

-I jak ci smakuje jajecznica? - pytam patrząc na Matheo.

-Jesk upel - mówi z pełnymi ustami. To chyba znaczyło "jest super".

Patrzę się na jego twarz. Ma w kąciku ust trochę jajka. Mam ochotę to zlizać i go pocałować. Kurwa, muszę przestać myśleć o całowaniu go, bo zaraz na serio to zrobię.

-I dobrze - połykam ostatni kęs i zabieram talerz od chłopaka, który skończył jeść chwilę przede mną. - Zaraz wrócę, tylko zaniosę do kuchni talerze.

Matheo kiwa głową, a ja wychodzę z pokoju. Po chwili wracam i zastaję chłopaka siedzącego na moim jeżdżącym fotelu. O kurwa jak on uroczo wygląda jak się tak kręci. Podchodzę do niego i zatrzymuję fotel. Już nie dam rady się powstrzymywać. Zbliżam swoją twarz do jego i...

Życie stało się lepsze dzięki tobieOnde histórias criam vida. Descubra agora