prolog

2 0 0
                                    

"... Byliśmy rzeczywistym odzwierciedleniem siebie. Nigdy nie sądziłam, że znajdę dokładną kopię siebie pod względem charakteru czy gustu, jednak tak się stało. Nie wierzyłam w to puki nie poznałam go głębiej. Nie wierzyłam też w to znajomym, którzy nie raz próbowali uświadamiać nas o naszych podobieństwach. Podobno to przeciwieństwa się przyciągają, ale w tym przypadku nie było takiej możliwości. Jeżeli ktokolwiek pomyślałby o tym, że zasada ta będzie u nas działać w taki sposób, że będziemy się nienawidzić grubo się mylił, choć z początku sama tak uważałam później wszystko potoczyło się kompletnie nie po mojej myśli. Nie wiedziałam czego się spodziewać byłam w rozsypce i czułam się jak w jakimś teleturnieju nie wiedząc z jakiej kategorii padnie pytanie. Nadmierny natłok sytuacji wymieszany z moim postrzeganiem rzeczywistości nie był dobrym połączeniem. Presja nigdy nie działa na mnie dobrze, tak samo jak na niego. To tylko i wyłącznie dlatego nie spadłam na dno tej wielkiej dziury pełnej pustki w moim umyśle. ON wiedział. Dzięki naszym identycznym charakterom wiedział co kotłowało się we mnie, ON mnie rozumiał. Jako jedyny nie dał się oszukać maską obojętności, murem za którym skrywałam swoje prawdziwe rozmyślania. Prawdopodobnie to było przyczyną tego co się stało. Trzymałam się go, jak ostatniej deski ratunku, bo przecież tonący uchwyci się nawet brzytwy. On był jak brzytwa, ratował choć ranił, wyciągał z dna późnej spychając w otchłań. Sama nie byłam lepsza robiłam mu dokładnie to samo. Nasze myślenie jak jeden organizm nie zawsze wychodziło na dobre. Ale czy w tej walce przewidzimy nawzajem swój następny krok? Czy gdy będę spadać, on da mi dolecieć do dna, czy złapie mnie i wyciągnie? Czy dojrzymy w końcu to światełko w tunelu?..."

We fucked up Donde viven las historias. Descúbrelo ahora