Jego usta muskają płatek mojego ucha, a ja wzdrygam się i odsuwam, bo tego wszystkiego jest po prostu za dużo. Nie potrafię odnaleźć się pośród tego chaosu. Oddech mi przyspiesza i z każdą kolejną sekundą czuję, jak tracę jakąkolwiek stabilność.

            A ma być tylko gorzej.

            – Widzimy się po wyścigu – decyduje w końcu, bo ludzie zaczynają go wołać. Przygryzam nerwowo usta i zatrzymuję go, chwytając go za nadgarstek.

            – Uważaj na siebie – proszę tylko o tyle, bo nic więcej nie mogę zrobić. Remo kiwa głową, kącik jego ust unosi się ku górze. Puszczam go i odprowadzam go wzrokiem, gdy pewnym krokiem kieruje się w stronę toru wyścigowego. W końcu zmuszam się do oderwania od niego spojrzenia i zaczynam szukać reszty naszej paczki. Zajmuje mi to dłuższą chwilę, bo wokół zbiera się mnóstwo ludzi. Nikt jednak do mnie nie podchodzi. Nikt nie zaczyna mnie  wypytywać, a osoby wokół mnie wręcz trzymają się na dystans, jakby wiedziały... Że już do kogoś należę.

            Ta myśl wydaje się tak irracjonalna, że natychmiast wyrzucam ją z głowy i ruszam w przeciwnym kierunku. Podejrzewam, że Brooke z resztą trzymają się na przodzie, gdzie będą mieli łatwy dostęp do obserwowania wyścigu Remo.

            Deana dostrzegam przy metalowych bramkach. Opiera się na nich z irytacją wypisaną na twarzy, kiedy grupka dziewczyna napiera na niego, by mieć lepszy widok. W jego oczach pojawia się błysk, kiedy mnie zauważa. Natychmiast się prostuje i odpycha jedną z nieznajomych, by jak najszybciej się do mnie przedostać. Otwieram szeroko oczy, gdy jedna z nich traci równowagę i łapie go za ramię. Nic sobie z tego nie robi. Przebija się przez tłum, jakby miał zamiar go staranować, po czym dopada do mnie i szybko lustruje wzrokiem.

            – Nic ci nie jest? – pyta. – Chcesz, żebyśmy na zawał zeszli? Remo był na tyle wkurwiający, że nie można było przez niego spać!

            – Przyznaj, że po prostu też się martwiłeś – próbuję zażartować, ale gniewnie marszczy przy tym brwi. – Nic mi nie jest – zapewniam w końcu. – A z wami wszystko w porządku? Gdzie reszta?

            – Tak, nic nam nie jest. Zaprowadzę cię do nich – decyduje i łapie mnie za rękę, by łatwiej nam było przedrzeć się przez tłum. Do wyścigu zostało niespełna pięć minut. Szumi mi w uszach i nie potrafię się skupić, wszystko wokół mnie jest rozmazane. – W porządku? Zbladłaś.

            Po prostu się martwię, myślę i jednocześnie dochodzi do mnie coś, przed czym cały czas się wzbraniałam.

            Mnie też zależy.

            Wraz z tym stwierdzeniem uderza we mnie szara rzeczywistość. Odnajdujemy grupkę naszych znajomych, a Brooke natychmiast zamyka mnie w uścisku i przytula mnie tak mocno, że brakuje mi powietrza w płucach. Zadają mi pytania, upewniają się, że nic mi się nie stało, a ja co rusz zerkam na tor wyścigowy i spoglądam na dwa samochody ustawione na linii startu.

            – Będzie dobrze – zapewnia mnie ktoś, ale wszystkie dźwięki zlewają się w jedno. Jestem w stanie skupić się tylko na dwóch pojazdach. Gdzieś miga mi flaga, dociera do mnie ryk silnika i nagle bez uprzedzenia auta wypruwają do przodu. Oddech grzęźnie mi w gardle, gdy w zastraszającym tempie Remo wchodzi w pierwszy zakręt. Pisk opon sprawia, że z trudem biorę kolejny wdech. On i przeciwnik ruszają tak gwałtownie, że wręcz znikają mi z oczu przy kolejnym zakręcie. Tłum ryczy, wyraźnie podekscytowany wyścigiem. Pierwsze okrążenie pokonują na równi. Pozostają dwa.

            Przy kolejnym zakręcie przeciwnik nieco przyspiesza i zdobywa przewagę. Remo wisi mu na ogonie i nie odpuszcza, nawet kiedy auto z przodu zajeżdża mu drogę. Dean zaczyna coś szeptać pod nosem i spogląda na Laurę, która blednie. Wiem, że chłopak nie zrezygnuje. Udowadnia to przy kolejnym zakręcie, a pisk opon odbija się echem w mojej głowie. Oba samochody idą łeb w łeb, pędzą po torze tak szybko, że z trudem mogę oddychać.

ElitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz