Rozdział trzeci

52 7 102
                                    

Hej!

Z racji zbliżających się świąt Wielkanocnych chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego, dużo radości, szczęścia, zdrowia i spełnienia marzeń. Spędźcie ten czas jak najlepiej ❤️

I zapraszam do czytania!

🫎

Sam i Dean wybrali się do Bristol w stanie Rhode Island, gdyż tam wskazywały tajemnicze współrzędne, które dostał Sam. Nie mieli pojęcia, kto je przysłał, ani dlaczego, jednak postanowili to sprawdzić. Okazało się bowiem, że ostatnio zniknęły tam trzy kobiety, które jakby rozpłynęły się w powietrzu. Sam uznał, że może to jakiś inny łowca potrzebuje wsparcia, chociaż Dean był dość sceptycznie do tego nastawiony.

Była to dziwna sytuacja, jednak nie mieli zamiaru lekceważyć tego, że trzy dziewczyny zaginęły. W końcu mieli ratować ludzi, nie chcieli tego ignorować. Nawet jeśli cała ta sytuacja była naprawdę dziwna. Jednak aktualnie odpoczywali po zakończeniu ostatniego polowania, więc mogli się tym zająć.

Gdy wjeżdżali do miasta, Sam doznał dziwnego uczucia deja vu. Nagle doznał wrażenia, że już gdzieś widział plakat przy wjeździe do miasta, a do tego przez sekundę zamiast twarzy brata ujrzał twarz swojego dziadka Samuela. W jego głowie pojawiło się wspomnienie, jak walczył z kimś na tej samej drodze, którą teraz jechał z bratem.

Najwyraźniej był tu już kiedyś z dziadkiem. Była to więc szansa, by dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości, której nie pamiętał. Niepokoiło go, co mógł zrobić przez ten czas, gdy nie miał duszy.

Wiedział, że jeśli cokolwiek powie, to Dean zawróci, więc udawał, że wszystko jest w porządku. Nie chciał ignorować tego, co tu się działo.

Poza tym był ciekaw, co się wydarzyło. Castiel nie wiedział wszystkiego, a Dean najpierw nie chciał nic mówić, a potem pod naciskiem streścił tylko najważniejsze rzeczy. Sam zastanawiał się jednak, co się za tym wszystkim kryło.

Co takiego badał wtedy, gdy był tu z Samuelem?

Nie lubił go, zdążył się już dowiedzieć, że dziadek wykorzystywał ich obydwu bez ich wiedzy i zgody do pracy dla Crowley'a, gdyż chciał, by ten zwrócił mu Mary. Nie przejmował się nawet tym, że jego wnuk nie ma duszy. Było to parszywe z jego strony, że w taki sposób potraktował własną rodzinę. Poza tym bardzo lubił się rządzić i patrzył na wszystkich z góry.

- Ten porywacz lubi brunetki - skomentował Dean, gdy razem usiedli w jednej z knajpek i przeglądali plakaty zaginionych kobiet. - Ta ma dziki błysk w oku.

Pokazał mu plakat Nicole Handler, która z wyglądu była całkiem sympatyczną brunetką. Sam nie pamiętał jej, nie wiedział, czy spotkał ją podczas ostatniego pobytu tutaj.

- Pomijając twoją dogłębną analizę, tych kobiet nic nie łączy. Ani praca, ani znajomi, nic. Co mają wspólnego? - zapytał Sam, pijąc swój napój. Zamówił zdrowy smoothie z zielonymi warzywami, co rzecz jasna też spotykało się z marudzeniem brata. Dean nazywał jego jedzenie trawą i czasami żartował, że byłoby taniej, gdyby Sam jadł ją prosto z ziemi, zamiast płacić za to w restauracji.

- Ty spróbuj to ustalić, ja idę do łazienki - rzekł Dean, wstając od stołu.

Sam pokręcił głową i zaczął przyglądać się zdjęciom, zastanawiając się dalej nad tym, co może łączyć te kobiety. Musi być jakiś wspólny mianownik, który doprowadzi ich do potwora.

W pewnym momencie podeszła do niego dwójka ludzi - kobieta i mężczyzna, którzy byli małżeństwem. Wydawali się go znać pod pseudonimem "agent Roark", a kobieta powiedziała, że razem z innym agentem badał jakieś zaginięcia rok temu. Sam starał się udawać, że wie o chodzi i poprosił, by dali mu znać, jeśli się czegoś dowiedzą. W rzeczywistości jednak nie miał pojęcia, kim są i jedynie się domyślał, że musiał ich już spotkać.

Poprzez mrok | Sam WinchesterWhere stories live. Discover now