Inny 4 marca | Alternatywne zakończenie 'Topiel' 1/3

117 14 4
                                    

Uwaga! Spoilery z "Topiel"!

Ten długi shot to alternatywne zakończenie „Topiel". Pisane na specjalną prośbę mojej wspaniałej przyjaciółki, której to dedykuję. Nie powiem, gdyby mi się nie spodobał pomysł, to bym tego nie napisała. A że spodobał, to jest. Także jeśli jesteście po „Topiel" to na chwilę zapomnijcie o 17 i 18 rozdziale. A jeśli Topiel jest przed Wami - nie czytajcie, zepsujecie sobie zabawę. Nie wiecie kim jest Louis, który gra tu kluczową rolę, nie macie backgroundu historii, wiele niedopowiedzeń nie załapiecie bez kontekstu, a i powtarzam dialogi czy sceny, ale z innej strony. Bez sensu psuć sobie imersję.

Raz jeszcze zaczynamy, gdy Wriothesley budzi się w więzieniu po kradzieży szklanki Lady Furinie, tym razem jednak: 

Rozdział 1 - Wilk pozostał wilkiem

Wriothesley zbudził się późnym rankiem, gdy klucznik podszedł do krat jego celi. Jak na surowe warunki komisariatu Fontaine, spało mu się wybornie. Nie dręczyły go żadne koszmary; ani własne, ani te od Neuvillette'a. Leniwie usiadł na leżance i przeciągnął się, aż strzeliły mu kręgi.

– Jesteś wolny – odparł klucznik i otworzył wrota celi.

– Ja? Wolny? A co to się stało? – udał zaskoczonego i wyjrzał zza krat. Dostrzegł dwie stojące w cieniu postacie. – Sigewinne, Lady Navia? Przekonałyście Lady Furinę, by wycofała oskarżenie?

– Nie. Zapłaciliśmy za ciebie kaucję, administratorze – wytłumaczyła Navia.

– Była cholernie wysoka, skąd miałyście...?

– Monsieur Neuvillette nie skąpił swojej Mory – wtrąciła się Sigewinne. – Co masz taką skwaszoną minę? Wolałbyś zostać za kratami?

– Szczerze? Tak. Nie lubię mieć u kogoś długów, zwłaszcza na pół miliona. Nigdy się nie wypłacę.

– Spokojnie, Monsieur Neuvillette powiedział, że był ci to winny i nie chce, byś mu oddawał.

– O nie, nie potrzebuję aktów łaski. Możecie mu powiedzieć, żeby wsadził sobie w rzyć swoje pieniądze i podtarł się swoją litością.

– Sam mu możesz to dzisiaj powiedzieć. – Sigewinne spojrzała na niego karcąco, jak matka na niegrzeczne dziecko. – Chodź już i nie marudź, mamy mało czasu. Za trzy godziny zaczyna się bal.

– Nie idę na żaden bal – fuknął Wriothesley. – Poza tym Lady Furina sama wepchnęła mnie za kraty, wątpię, by pokazanie się jej teraz, było w dobrym tonie.

– To dziwne, bo nam powiedziała, abyśmy załatwiły ci lepszy frak, bo twój stary, który przyniosła z Meropide Sigewinne, jest w beznadziejnym stanie – pomyślała na głos Navia, udając zadumę.

I TU NASTĘPUJE ZMIANA WZGLĘDEM "TOPIEL"

Czyli to nie koniec jej planu. Bal to epilog tego przedstawienia – skonstatował Wriothesley. Przez chwilę ciekawość wzięła w nim górę i pomyślał, że taka szopka może być ciekawym doświadczeniem, ale szybko jego buntownicza natura wzięła nad nim górę. Nie chciał być już kukiełką Lady Furiny. Nie chciał poświęcać życia na uczenie Neuvillette'a ludzkich uczuć i zachowań, tylko po to, by następnie obdarzał nimi kogoś innego. Niech nieśmiertelni znajdą sobie innego frajera, który w imię miłości poświęci życie smokowi. Jedyne co w tej chwili chciał, to uciec od toksycznej atmosfery, zjechać do Meropide i zaszyć się tam na długie lata, z dala od dworskiego światka intryg i manipulacji.

– Nie – odparł stanowczo, pewny, że tą decyzją zamyka pewien rozdział swojego życia. – To koniec mojej roli, nie idę na bal.

Sigewinne chwyciła go za rękaw.

Krótkie formy | Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz