Dziwny chłopak

8 2 0
                                    

(Adien)

-Adien!- krzyknęła wściekła nauczycielka. -Nie używa się telefonu na lekcji! Uwaga!

-Ale proszę pani to była bardzo pilna sprawa!- krzyknąłem udając płaczliwy ton.

-Twoje sprawy zawsze są pilne- odpowiedziała stara baba i zaczęła wpisywać uwagę do e-dziennika, mówiąc na głos co pisze.- ,,Uczeń używa telefonu na lekcji podczas omawiania trudnego tematu".

,, Mówi się trudno"- pomyślałem i położyłem głowę na ławce.

Baba wywołała mnie do odpowiedzi, na szczęście zadzwonił dzwonek. Wszyscy wybiegli z klasy w tym także ja.

Idę na boisko, na którym miałem się spotkać z dostawcą. Gdy dochodzę w nasze miejsce spotkań nigdzie go nie widzę.

Poczekam jeszcze chwilę - postanawiam i siadam na ławce.

Czekam tak z 15 minut a on się nie zjawia. Wściekły idę szukać Damiana - kolegi z którym często palimy trawkę, którą miał załatwić nam koleś, który mnie wystawił.

Znajduję go w kiblu, palącego papierosa.

-Masz?

-Wystawił nas.

-Kurwa! - krzyczy uderzając pięścią o ścianę.

Czekam kilka minut aż się uspokoi. Gdy widzę, że już to zrobił pytam go:

-I co teraz robimy?

-Masz dalej numer do tego drugiego?

Wiem już o co mu chodzi. Podaję mu komórkę, a on wpisuje moje hasło. Przez chwilę szuka odpowiedniego numeru, a gdy już znajdzie to pisze wiadomość. Wysyła ją i oddaje mi telefon.

-Jak odpisze daj znać.

Kiwam tylko głową i wychodzę z kibla. Zastanawiam się dlaczego nie jesteśmy przyjaciółmi. Chyba znam odpowiedź na to pytanie: interesują go tylko narkotyki, alkohol i papierosy.

Gdy kończę już moje rozmyślania wyciągam komórkę i przeglądam Instagram. Idę tak dobrych parę minut i nagle czuję, że ktoś we mnie wbiega. Upadam. Ten ktoś upada na mnie. Myślę sobie, że później pożałuje. Podnosi się szybko, a ja siadam. Patrzę na tego kogoś i nie wiem czy to chłopak czy dziewczyna. Wyciąga do mnie dłoń prawdopodobnie chcąc mi pomóc wstać, ale ją ignoruję. Wstaję sam. Ręka wisi przez chwilę w powietrzu, ale zaraz właściciel ją zabiera.

Dopiero teraz sobie uświadamiam, że upuściłem telefon. Rozglądam się za nim po podłodze. Nieznajomy lub nieznajoma się schyla prawdopodobnie chcąc podnieść coś swojego. Zaraz sobie pójdzie. Prostuje się i wyciąga do mnie dłoń, w której trzyma moją komórkę.

-Przepraszam - mówi cichym i lekko piskliwym głosem, ale słychać że męskim.

Biorę od niego moją własność. I dopiero teraz mu się przyglądam. Nigdy go nie widziałem. Jest sporo niższy ode mnie. Ma czarne, ale takie strasznie czarne rozczochrane włosy. Oczy ma duże i niebieskie, rozbiegane, ale nie widać w nich strachu. Ma piegi, bardzo dużo piegów. Jest ubrany w białą, widać że o kilka rozmiarów za dużą, wyświechtaną koszulkę, czarne spodenki do kolan oraz stare tenisówki kiedyś zapewnie  białe, lecz teraz szare z brązowymi i zielonymi plamami pewnie od ziemi i trawy. Tak w skrócie to wygląda niechlujnie.

-Naprawdę bardzo przepraszam - znów odzywa się chłopak, patrząc na mnie tymi dużymi oczami.

-Yhm.

Nie wiem dlaczego, ale tylko tyle potrafię z siebie wydusić. Miałem zamiar nawrzeszczeć na tego kto we mnie wbiegł, a tymczasem mnie zatkało. Nigdy coś takiego mnie nie spotkało, zawsze wiem co powiedzieć - to coś nowego.

-Nic co się nie stało? - pyta troskliwym głosem.

Widać, że się tym naprawdę przejmuje. Jak do tej pory nawet nie spojrzał na swoje książki leżące tam gdzie mu upadły. Ja bym na jego miejscu po prostu je zebrał i sobie poszedł dalej, lecz on tego nie robi. Dlaczego? Nie wiem.

-Nic mi nie jest - odpowiadam po chwili milczenia.

-To dobrze - schyla się i zaczyna podnosić książki, które mu upadły.

Sam nie wiem dlaczego, ale schylam się także i zacznam mu pomagać. Co się ze mną dzieje? To nie w moim stylu. Dopiero chciałem go pobić, a teraz pomagam mu zbierać książki? Ewidentnie jestem jakiś chory.

Wszystkie książki są już zebrane, więc się prostujemy. Oddaję mu te, które ja zebrałem, a on się uśmiecha.

-Dziękuję bardzo - dzwoni dzwonek. - Oj muszę już iść, jeszcze raz przepraszam i dziękuję. Do zobaczenia.

Ostatni raz się uśmiecha i biegnie przed siebie mijając mnie. Odwracam się za nim.

Co się ze mną do cholery dzieje?! - myślę sobie.

Ostatni raz patrzę na odbiegającego nieznajomego. Większość ludzi by się mnie bała, ale on się nie bał. Dziwny chłopak.

Cholernie dziwny chłopak.

Życie stało się lepsze dzięki tobieOnde histórias criam vida. Descubra agora