Rozdział 5

7 0 0
                                    

- ..She tells him "ooh love
No one's ever gonna hurt you, love"
"I'm gonna give you all of my love"
"Nobody matters like you" (stay up there, stay up there)
She tells him "your life ain't gonna be nothing like my life" (straight)
"You're gonna grow and have a good life"
"I'm gonna do what I've got to do" (stay up there, stay up there)... - właśnie stoje na scenie i śpiewam przed tłumem ludzi. Jestem pięknie ubrana a ludzie szaleją...

***

Godzina 8:49, 29 czerwca.
- Hej mamo, Grace jeszcze śpi. Robię płatki z mlekiem chcesz?
- Możesz zrobić Natalie. Pójdę zobaczyć do Grace i dam jeść psince.

- Oo już nie śpisz. Cześć kochanie. Chcesz jeść?
- A co jest do jedzenia? - zapytałam mamy zaspanym głosem.
- Nat robi płatki. - w tej chwili mama urwała bo Czoki wparowała do pokoju i wylądowała na łóżku obok mnie.
- Co to za atakowanie? Już wstaje. Możesz powiedzieć że nie chce płatków zrobię sobie tosty. Też cię kocham. Tak już się ubieram. - wyprzedziłam mamę z wszystkimi zdaniami po kolei jakie chciała powiedzieć. Zawsze jest tak samo więc nie dziwi mnie że i dziś by tak było. Mama stała przez chwilę zdziwiona dopiero po chwili wróciła na ziemię.
- No zaskoczyłaś mnie. Idę na dol zrobię ci te tosty a ty sie ogarnij. - pokiwałam głową na znak że rozumiem.

Wstałam, poszłam zobaczyć do szafy co ubrać na dziś. Jest niby lato ale sama nazwa nie pokazuje że będzie na przykład zimno albo padać deszcz. Dzisiaj jednak już od rana jest dwadzieścia stopni i słońce.

Wybrałam czarną bluzkę i krótkie spodenki jeansowe. Będę wychodzić po śniadaniu z psinką to wezmę czapkę z daszkiem też czarną i będę gotowa. Zawsze wybieram ubrania takie żeby było mi w nich dobrze i żeby mi pasowały.

- Siemka Nati. - rzuciłam czochrając siostrę po włosach. Przyzwyczaiła się więc nic mi nie zrobiła. Może to i lepiej bo na początku jak tak robiłam to goniła mnie po całym domu z łyżką w buzi bo nie zdążyła jej odłożyć. Raz nawet wzięła miskę i napełniona wodą cała trafiła na moją głowę.

Szybko zjadłam śniadanie i pobiegłam na górę po smycz. Czoki usiadła i czekała aż wyjdziemy. Postanowiłam ze dziś sobie trochę pobiegam jak narazie w jedną stronę do parku. Trochę ruchu się przyda i mi i zwierzakowi. Potem i tak wyćwicze się zabawą z czoki. Muszę dziś się spakować na wyjazd do tej przyjaciółki mamy. Jestem ciekawa jej bo już nie rozróżniam tych wszystkich znajomych z którymi mama ciągle gada.

***

- Tak mamo. No tak przecież mówię że się spakuje ale co z Czoki? Nie może zostać sama. A ta przyjaciółka twoja? I ten chłopak? Ja ich nawet nie znam.
- Grace!! Uspokój się. Nie znasz ich to poznasz. Czoki pojedzie z nami a jak będziemy wracać to zabierzemy trochę kartonów bo sami się nie zabiorą. Teraz szybko do góry i się pakuj ty Natalie też a nie się chichrasz po kątach i myślisz że nie widzę.

Jakie minusy tego wyjazdu?
-Nie znam tych ludzi.
-Jeśli mama mówi zabierzemy trochę kartonów to znaczy że jedyne do zabrania zostaną dwa bo całą resztę wepchnie do auta.
-Będziemy siedzieć z tymi ludźmi dwa dni.
Jakie plusy?
+Czoki jedzie z nami.
+Będę jedyną operatorką muzyki w tym aucie więc włączę co chce.
To chyba tyle z plusów. Ale no nic jakoś przeżyje. Może nie będzie aż tak źle.

Melodia duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz