16•Cholernie się martwię(martwimy)•

36 4 0
                                    

Sarah Pov:

—co teraz Rafe?

—muszę jeszcze poszukać jej w jednym miejscu, zaraz wsiadam i jadę-powiedział zmartwiony Rafe

—Rafe pojedzie z tobą John B na motorze JJ'a, nie pójdziesz nigdzie sam naćpany, o tej godzinie, bo zaraz i ciebie stracimy,a Topp'er już dawno pojechał-mówię stanowczo

—no niech będzie-powiedział, bo kurwa nie miał wyjścia

—a gdzie tak wogule chcesz jej szukać?

—u Barrego myślę, że mógłby się zemścić za mój dług, bo na Wordzie już próbował ale mój ojciec jest na dużo wyższym poziomie od jakiegoś dealera

widzę kontem oka, że John B nie jest zadowolony z tego pomysłu, ale jakby pojechał tam JJ, to wątpię czy ktoś z nich by przeżył wogule

—Dobra Rafe jedźcie, a JJ zostanie w domu, a ja z Kie pójdę się jeszcze przejść i jej poszukać

—okej

Rafe Pov:

Dalej się cholernie o nią boję, droga do Barrego od płotek jest w miarę długa, John jedzie za mną i od czasu wyjechania z pod domku płotek nie zamienił ze mną ani jednego słowa.Nie lubimy się.Cały czas myślę o niej gdzie kurwa jest?.

—jeszcze daleko?-zapytał John B

—jeszcze kawałek

wjechaliśmy już w jakąś uliczkę prowadzącą do tego skurwysyna

—jesteśmy już Routledge

zbliżając się widzę Barrego siedzącego na jakimś krześle niedaleko jego domku i ogniska

—Witam paniczyku co cię tu sprowadza Rafe?

—ty już dobrze kurwa wiesz chyba co-widzę jak ten chuj wyciąga pistolet

—John B uważaj-powiedziałem z skierowaną twarzą w stronę Barrego trzymającego spluwę-cały czas działały emocje ponade mną

—a paniczyk przyjechał tutaj z obstawą?—obstawa nie pomoże-teraz opowiadaj czego chcesz Rafe?

—masz ją gnojku?

—o huj ci chodzi Rafe, kogo?

—nie ma tutaj przypadkiem może kurwa mojej dziewczyny?-powiedziałem już cały wkurwiony

—nie ma tu nikogo Rafe, mam tylko ten domek, możesz sprawdzać ile chcesz ale nikogo tu nie ma paniczyku

—Booker kurwa-tu nikogo faktycznie nie ma, wracamy

wracając, cały czas myślałem o niej nie daje ani znaku życia jestem prawie pewien że ktoś ją kurwa porwał, gdyby tak nie było dałaby znać, a przynajmniej zostawiła by po sobie jakiś jebany znak, ślad kurwa nie wiem

już prawie jesteśmy s powrotem u płotek, Sarah i Kie też już wróciły ale niestety też nie znalazły nic podejrzanego ani Mary

—hej Rafe, spokojnie, prześpij się z tym jutro pomyśli

—Sarah jak mam z tym niby kurwa spać, nie mogę przestać myśleć o tej całej jebanej sytuacji

—pojedź do tanney hill i weź się w garść pogadaj z Wheez może trochę ci ulży, zrób sobie drinka czy coś, jeśli chcesz to mogę pojechać z tobą Rafe- nawet chyba bym wolała z tobą tam pojechać dla naszego bezpieczeństwa

—jedźmy jest już północ, wszystko się ułoży i wyjaśni jutro, najwyżej powiem jutro Word'owi, może stwierdzi łaskawie pomóc swojemu synu, przecież ma gliny w garści

—oh spać mi się już chce- rzuciła sarah ziewając, sam byłem już kurewski zmęczony tym wszystkim, oficjalnie mam dość

dojechaliśmy już do tanney hill, szybko się umyłem i poszedłem spać, jeszcze przed tem odpaliłem playlistę po cichu

——————Następnego dnia—————

obudziłem się dość wcześnie rano, ponieważ była dopiero 5:00 rano, a zazwyczaj wstawałem jakoś o 9:00/10:00.

zeszłem na dół do kuchni, aby na szybko coś zjeść, zauważyłem tam już Warda

—cześć synu, wyglądasz jak... byś nie spał co najmniej tydzień

—oj tato, jestem bardzo zmęczony tym wszystkim

—Rafe co się stało synu?, pamiętaj że mi możesz wszystko powiedzieć- ta bo mu mogę wszystko powiedzieć, zaraz mnie wyśmieje, albo i tak będzie miał to w dupie

—eh nic ważnego

—przecież widzę że coś się dzieję Rafe, moźe mógłbym pomóc?

—no w sumie dobra— a więc tak nie wiem czy wiesz, ale pewnie nie, od jakiegoś czasu mam dziewczynę, którą jest Mary Wilson, tak córka twojej konkurencji, i wczoraj miałem po nią przyjechać do baru, ale jej tam już nie było, zrobiło się późno, dalej jej nie było, nie dała żadnego znaku życia od wczoraj, i jakby wiesz ja się martwię

—Rafe nie jestem zły o to że sięgnąłeś po to co najlepsze, spróbuję ci pomóc ale wiesz...

—i zawsze jest to twoje ale

—dobra teraz idź dalej jej szukać, też będę, musi się znaleźć, nie mogę pozwolić, abyś był nieszczęśliwy codzień

wtedy wtuliłem się Worda i nadeszła Rose i oczywiście zapytała o to samo co mój ojciec, oczywiście opowiedziałem jej to samo co mojemu tacie, szczerze mówiąc nie przepadam za nią

On jest uzależniony... //Rafe CameronWhere stories live. Discover now