Prolog

29 2 11
                                    

Od zawsze miał pecha, bogowie musieli mu go przyczepić jeszcze przed narodzinami. Kiedy skończył cztery lata powiedział mu, że nie ma szans na zostanie bohaterem. Nie ma szans iść śladami swojego idola. Został określony jako Quirkless, ktoś kto nie ma nadludzkiego błogosławieństwa, daru. Należał do 20% popilulacji, która była tego pozbawiona. To w tedy jego rodzina się rozpadła, to w tedy wkradło się zimno i ból.
Potem to nieszczęście poszło dalej, przecinając wszystkie więzo jakie miał z innymi dziećmi. Jego najbliższy przyjaciel, którego znał do kołyski, Katsuki Bakugo zmienił się. Stał się tyranem, potworem.
Od teraz każdy mu to mówił, w twarz, czy też za plecami aby się poddał. Jego niezachwiane marzenie o stanie się bohaterem, było nierealne. Nikt, kto nie ma daru nie może ratować liszki, tylko by przeszkadzał.
Nie słuchał, od ponad czternastu lat nie słuchał nikogo, kto mówił aby się poddał. Chciał iść do uznanej szkoły bohaterskiej. Jednej z wielu w kraju, ale bardzo prestiżowej, U.A. to tam chodził jego idol, który wkraczał i ratował ludzi z uśmiechem na twarzy - All Might.

Niestety obecnie był w gimnazjum i kulił się przed eksplozjami, które raniły jego ciało.

- Z-Zostanę bohaterem, Kacchan... gaaah!!! - Dość silny wybuch spalił mu mundurek, na ramionach i poranił delikatną, usianą drobnymi piegami skórę. Miał wracać do domu, ale dorwał go przywódca szkolnej tyranii, jego były przyjaciel. Nawet nie liczył, że ktoś zareaguje, wiedział, że nauczyciel przeszedłby obojętnie obok nich, może jeszcze by pochwalił Katsukiego za takie panowanie nad darem.

- Głupi, nic nie wart Deku! - Wrzeszczał kolczastowlosy blondyn uderzając w drugiego otwartymi dłońmi, z których powstawały kolejne wybuchy. Niezwykle głośne i raniące. W ich wyniku powstawały kolejne rany i oparzenia.

- Nghaa! - Krzyknął atakowany wpadające bardziej na ścianę za swoimi plecami.

- Znaj swoje miejsce, bezużyteczny śmieciu! - Wturował inny chłopak ukryty za plecami krwistookiego agresora. Jego palce zaczęły się wydłużać. Izuku przełknął ślinę czując, że do domu bardzo spóźniony. W stanie kwalifikującym się do wezwania karetki i pobytu na ostrym dyżurze. Stałoby się to jednak gdyby był taki jak inni. Tutaj nikt nie wezwałby dla niego pomocy, wszyscy wiedzieli, że nie zasługuje na życie.

- Myślisz, że jesteś ode mnie lepszy i frajerze?! Jak kurwa śmiesz myśleć i próbować iść MOIMI śladami?! Zobaczysz jeszcze!! Myślisz, że możesz na mnie patrzeć z góry?! Dostanię cię za to!! Tylko ja z tej frajerskiej szkoły mam szansę się dostać do U.A. i zostać bohaterem numer JEDEN!! - Ostatnie słowo zostało wykrzyczane i podkreślone. Końcową eksplozją, największą i najgłośniejszą ze wszystkich.
Jej skutki były najbardziej katastrofalne, dotarła bowiem do twarzy bezbronnego chłopca. Oparzenia trwałe naznaczyły delikatną, lekko pulchna buzię. Paskudne i niezasłużone blizny, na zawsze ozdobiły piegowatego nastolatka.

Po tym oprawcy znudzili się dalszym dręczeniem go. Zamiast tego skupili się na porzuconym w zaniedbanej fontannie notatniku. Był beżowo-żółty, a prawy górny róg nadpalony. Wynik wyrzuceia przez okno w wybuchu. Nastolatkowie chwilę patrzyli na przedmiot, nim głos zabrał Bakugo, a jego słowa zarzmiały wszystkim w uszach.

- Tch. Jeśli chcesz być bohaterem, to idź na dach i skocz niczym łabądź. Może jeśli będziesz się dostatecznie modlił w przyszłym życiu otrzymasz dar. - Warknął kopiąc na odchodne stopę w czerwonym bucie. Stojący w zaułku, pozostali oprawcy i gapie zamarli. Takie słowa, to było za dużo, nawet w stronę kogoś bez nadludzkich mocy. Takich słów nie używa bohater. Je wypowiada złoczyńca.

To było kilka miesięcy tu. Pod koniec roku szkolnego w Alder. Tego dnia Izuku zyskał kilka blizn, stracił nadzieję i ją zyskał. Tego dnia poznał swego idola i jego sekret. To było zbyt piękne.

- Możesz być bohaterem. - Powiedział mi All Might, kiedy mazał się przed nim na kolanach, zbyt szczęśliwy, że ktoś go docenił.

* * *

Plaża przy jego rodzinnym mieście od zawsze była zaśmiecona, a wladze mista nic z tym jie robiły. Znaleźć tam można było wszystko, stare opony, pralki, zmywarki, lodówki, kuchenki mikrofalowe, opony i drobniejsze śmieci. Nikt tam nie chodził na spacery  dzieci nie budowały zamków z piasku z rodzicami. Na małym molo nie stali zakochani lub samotni ludzie.
Według All Mighta było to idealne miejsce aby ćwiczyć i wzmacniać jego ciało. Musieli to zrobić w innym wypadku One for All rozerwałby jego kończyny. To była prawdziwa nazwa daru największego obrońcy Japonii.
Midoriya chciał mu wierzyć, dlatego robił wszystko co nakazał bohater. Biegały za ciężarówką, która zabierała śmieci z dodatkowymi obciążeniami takimi jak inne śmieci.
Trening i dieta wypełniały jego dzień, wieczór i niekiedy późne noce, a czasu ubywało. Miał jeszcze naukę w gimnazjum, często padał nieprztomny na łóżko. Był zeterminowany aby się wykazać. Jedyne wsparcie miał w swoim tymczasowym nauczycielu i mamie. Starał się, naprawdę dawał z siebie wszystko i w końcu dało to owoce.
U.A profesjonalna szkoła bohaterów, najlepsza na świecie stanęła przed nim otworem.
Szósta rano, minutę przed rozpoczęciem nowego życia udało mu się. Stanął na stosie uporządkowanych śmieci. All Might pokazał mu wówczas zdjęcie. Jego zdjęcie.
- Dobra robota, zrobiłeś to - Powiedział z dumą. To tam, kiedy padał na twarz ze zmęczenia otrzymał swój Dar, swoją przepustkę do stania się największym bohaterem.
Jego rodzicielka, go wspierała mimo wyraźnego zamartwiania się

Pechowa RodzinaWhere stories live. Discover now