28 Do zobaczenia jutro, Kate Pov: Holly

15 3 0
                                    

Zabrali mi moje ubrania i zamknęli w areszcie domowym. 

Jak kurwa miałam być spokojna! 

Musiałam się stąd wyrwać, wyjść choć na chwilę... 

Hope tak mnie wkurzała - śpiewała tak, jak jej zagrali! Szybko dostosowała się do nowej rodzinki.

 Tylko ja tu nie pasowałam. I wcale tego nie chciałam.

Zaczęłam planować, jak to zrobić, żeby wyjść z tego okropnego otoczenia, gdy wszędzie są kamery, a Klaus nie opuszcza mnie nawet na treningach. Dziś zachowywał się tak absurdalnie, że szedł za mną nawet do łazienki i czekał przed drzwiami, aż wyjdę.

 Ja tak długo już nie wytrzymam – nie cierpię takiej kontroli!

Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić, żeby ochrona bez problemu wypuściła mnie za bramę. Pewien pomysł wpadł mi jeszcze, gdy jechałam na trening, ale wyklarował się dopiero w domu, gdy zobaczyłam, jak krawcowa mierzy Hope i przygłupów – no tak, oni wracają do szkoły, ja nie. Nie mogłam znieść tej myśli...

Obiad zjadłam w milczeniu – nie odpowiadałam na zaczepki Hope, udawałam, że nie widzę Harrego. Haiden i Harv nie zagadywali mnie – no i dobrze, tyle spokoju. Po obiedzie poszłam do siebie i ubrałam się w nowe, nierzucające się w oczy ubranie - szerokie spodnie dresowe, t-shirt, rozpinaną bluzę wzięłam do ręki – do tego mały plecak, czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Włosy związałam w niski kok na karku, żeby nie przeszkadzały mi, gdy będę miała kaszkiet na głowie. Spakowałam sobie wszystkie pieniądze, jakie miałam w skarbonce z domu rodzinnego – nie było tego wiele, bo do oszczędnych to nie należałam, ale zawsze to coś. Myślałam, że powinno mi wystarczyć na to, co miałam w planie.

Wyszłam z domu przez osobne, kuchenne wejście – skorzystałam z okazji, że Sofia układała produkty w spiżarce, a Jane była zajęta sprzątaniem jadalni. Nałożyłam bluzę z kapturem – kaptur na głowę, na której była już czapka z daszkiem – i okulary. Wyszłam na zewnątrz i jak gdyby nigdy nic poszłam taką trasą, jak chodziły nasze pracownice. Starałam się iść pewnie i nie oglądać na kamery – chciałam zrobić wrażenie, że jestem śmiała i pewna tego, co robię, bo robię to nie od dziś – jak normalny pracownik.

Gdy przeszłam przez cały podjazd w końcu zobaczyłam bramę i budkę ochrony. Podeszłam pewnym krokiem.

- Cześć, już skończyłam, możesz mnie wypuścić, czy mam skakać po ogrodzeniu? - próbowałam zażartować do mężczyzny siedzącego przy bramie. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem:

- A ty to kto?... - zapytał niezbyt kulturalnie... No cóż, w końcu to ochroniarz, a nie pracownik umysłowy.

- Nowa, tymczasowa pomoc, za Carlę, pewnie wiesz, biedaczka złamała nogę. Agencja mnie przysłała na te kilka tygodni – powiedziałam bez zająknięcia.

- Taka młoda? - dopytywał ochroniarz. No kurwa, jaki wścibski się znalazł...

- Wiesz koniec wakacji, pracownicy sezonowi zajęci, agencje biorą już jak leci i nikt nie narzeka, a ja dorabiam sobie do studiów...

- Skończyłaś już zmianę?

- Tak, dziś pierwszy dzień, dlatego trochę krócej...

- Dobrze poczekaj, zadzwonię do Penny i zapytam się jej o ciebie. Nazywasz się?... - mężczyzna już sięgał po telefon, ale szybko położyłam mu dłoń na jego ręce i się uśmiechnęłam.

- Jestem Kate. Nie wiem, czy to dobry pomysł dzwonić w tym momencie do Penny, bo jak wychodziłam miała jakąś grubszą akcję w środku. Bliźniaczki znowu coś odwinęły i Penny była bardzo zajęta. No, ale jak chcesz zawrócić jej głowę taką błahostką, jak wyjście pokojówki to... cóż odważny jesteś...

Hope and Holly cz. 1  "Familia fortitudo mea" [16+]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt