Nagle przypomniałam sobie słowa Leo. 

"Nie mam czasu na jakieś zabawy i mam sprawę do załatwienia, więc odwiedzę cię za jakąś godzinę i mam nadzieję, że drzwi będą otarte albo zabawimy się inaczej"

Przyjdzie za 20 minut!  JA TU SPŁONĘ ŻYWCEM !!!!

Tylko on mi został. Osoba, którą o pomoc prosiłabym ostatnią. Nawet jeśli tu przyjdzie to i tak nie zdąży. Życie na prawdę lubi płatać figle.

Jedyne co mi zostało to desperacja. Zakryłam dłońmi  twarz i pozwoliłam łzom swobodnie spływać po mojej twarzy. Kaszel pogarszał się z minuty na minutę. Gdy wytarłam rękawem zaczerwieniałe od łkania oczy ujrzałam małe płomyki  ognia. Wdarły się do środka najprawdopodobniej przez szparę pod drzwiami. Wstałam i  wzięłam koc, a następnie zaczęłam uderzać nim o palące się drzwi. Chwilę to pomagało, lecz koc się zapalił. Rzuciłam go w kąt. Oddychanie sprawiało mi coraz większą trudność. Płomienie powoli okrążały mnie z każdej strony. Oparłam się jedną ręką o szafę bo ledwo stałam na nogach. Przy kolejnym napadzie kaszlu złapałam się za brzuch, zachwiałam się i niezdarnie upadłam. Nie miałam siły na nic. Przetarłam ręką po bolącej mnie głowie. Moja dłoń pokryta była czerwoną substancją. Świat wokół mnie zaczął wirować, a powieki powoli opadać. Chciałabym po prostu zasnąć...

- EL?! JESTEŚ TAM?! ELEANOR ŻYJESZ?!?!!?! - głos był stłumiony. Chwilę po krzyku usłyszałam trzask. -  O mój Boże, El - tylko tyle usłyszałam.

Zasnęłam.

***

Słońce za nic nie dawało mi spokoju. Grzało moją twarz oraz nogi. Bose stopy  wystawały spod kołdry. Próbowałam spać dalej ale nic z tego. Otworzyłam ociężale powieki. Chwilę patrzyłam się w biały sufit. Głowa bolała mnie jakbym była po niezłej imprezie. Wydaje mi się, że pamiętam wszystko co działo się w moim mieszkaniu.

Może to był tylko sen?

Rozejrzałam się na boki. To nie był mój pokój. Ściany były koloru szarego, tak jak wszystkie meble. W rogu znajdowało się duże biurko,przy którym stał wygodny fotel, na którym przewieszone były jakieś ubrania, a tuż obok duża szafa. Na przeciwko mnie znajdowały się drzwi. Nad łóżkiem wisiały oprawione w czerwone ramki plakaty jakiś zespołów. Typowo męska nora.

Z tego co zobaczyłam za oknem nie był to już poranek, tylko popołudnie. Nie mogłam siedzieć tu resztę dnia, więc wstałam i pościeliłam łoże. Po zetknięciu z zimną podłogą przeszedł mnie lekki dreszcz. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem na samej bieliźnie, a na sobie mam męską, za dużą koszulkę z nadrukiem logo zupełnie nie znanego mi zespołu. Na moim lewym ramieniu oraz prawej kostce był starannie zawinięty bandaż. Gdyby było to możliwe to głowa dawno by mi pękła z bólu.

Ruszyłam ku drzwiom. Delikatnie je uchyliłam i zobaczyłam podłużny korytarz. Po prawej stronie znajdowały się cztery wejścia do innych pokoi, a po lewej najprawdopodobniej był salon i kuchnia, bo dochodził z tamtąd odgłos telewizji i dwa męskie głosy. Chcąc dowiedzieć się co tutaj robię ruszyłam w prawo. Stopy lekko przyklejały mi się do podłogi wydając cichy dźwięk, który tylko ja słyszałam. Przed wejściem do salonu wzięłam dwa głębokie wdechy i policzyłam w myślach do trzech. W końcu postawiłam dwa pewne kroki przed siebie. Tak jak się domyślałam po mojej prawej był pokój z kanapą i telewizją, a również wejściem na mały balkon. Po drugiej kuchnia oddzielona barkiem. Dosłownie na przeciwko mnie były drzwi wejściowe.

Na kanapie przed tv siedziało dwóch mężczyzn. Nie wyglądali na dużo starszych. Strzelam 24-25 lat, czyli starsi ode mnie o 2-3 lata.Nigdy nie spotkałam żadnego z nich. Oby dwoje byli brunetami, a włosy lekko opadały im na czoła. Śmiali się i krzyczeli grając w fifę14. Nawet, gdy mieli na sobie koszulki było widać ich mięśnie. Nie wiedziałam co chcą ze mną zrobić ale jeśli mam z nimi walczyć to raczej nie skończy się dla mnie to dobrze.

Bacznie się im przyglądałam ale nie trwało to długo, bo niższy chłopak zauważył mnie i szturchnął kolegę obok. Przez chwilę gapili się na mnie jakby zobaczyli ducha. Gdyby nie dźwięki które wydawała gra, w którą jeszcze przed chwilą grali byłaby zupełna cisza. Nagle chłopcy spojrzeli i uśmiechnęli się do siebie. Spojrzałam się na nich pytająco ale oni nie odpowiedzieli żadnym słowem ani gestem. Nagle poczułam na moim gardle zimny dotyk metalu. Strzelam, że był to nóż lub sztylet. Chwilowo osłupiałam. Ktoś stał za mną. Nie miałam zamiaru ruszyć się ani o milimetr wiedząc, że jeden ruch i mogę leżeć martwa na ziemi. Reszta patrzyła i uśmiechała się. Czułam jak moje ciało momentalnie zrobiło się lodowate, a ręce zaczęły drgać.

- Zrobisz to co ci każe, albo zginiesz. - usłyszałam zachrypnięty głos zza moich pleców.

______________________

 I mamy rozdział siódmy :D

Mam nadzieję, że utrzymuję was w napięciu ;)

Pomysł na to opowiadanie jest chyba już trochę oklepany ale będę starać się wyróżniać. 

(Czytasz zostaw coś po sobie)

Jula

Tak blisko, a tak daleko..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz