7

57 5 0
                                    

W domu rozbrzmiało głośne pukanie do drzwi. Nie zdziwiło mnie to, gdyż dzieje się tak codziennie od trzech dni. Dzisiaj postanowiłam mu nie otwierać. Siedziałam na kanapie oglądając poranne wiadomości zupełnie nie zwracając uwagi na spodziewanego gościa.

- El, wiem, że tam jesteś! - Wrzeszczał, a pukanie nasiliło się. - Otwieraj! - zaczął także dzwonić dzwonkiem.

Pogłośniłam telewizję prawie na maximum głośności udając, że nic nie słyszę. Tylko, że ja wszystko słyszałam! Moja głowa wręcz pulsowała od tego jazgotu trwającego już od dziesięciu minut. Miałam już otworzyć te pieprzone drzwi i wyładować całą złość na Leo stojącym za nimi ale powstrzymałam się słysząc jego głos.

-Dobra.. Jak chcesz. - uspokoił się - Nie mam czasu na jakieś zabawy i mam sprawę do załatwienia, więc odwiedzę cię za jakąś godzinę i mam nadzieję, że drzwi będą otarte albo zabawimy się inaczej. - chyba odszedł bo usłyszałam dźwięk oddalających się kroków, a następnie głos silnika.

Nie wieżę, że jeszcze niedawno byłam z nim na randce. Moje nastawienie do niego zmieniło się o 180 stopni. To było zbyt piękne..  ale teraz mam na głowie faceta, który mnie zastrasza? Sama nie wiem czego ode mnie chce.

Oczywiście co jest najlepsze na wszystkie problemy? Sen! Właśnie to miałam w planach. 

Poszłam na górę i  tak po prostu położyłam się w swoim wygodnym łóżku, przykrywając się białym kocem. Zamknęłam oczy i szybko pogrążyłam się w o dziwo w pięknym śnie. 

***

Moje powieki były takie ciężkie, że nie chciało mi się ich podnosić. Od czasu do czasu lekko kaszlałam ale nie zwracałam na to uwagi. Nie miałam zamiaru wychodzić z łóżka, a może nie miałam na to sił? 

Mój umysł zaczął trzeźwo działać dopiero wtedy, gdy poczułam zapach spalenizny. Poniosłam się lekko na łokciach, wciąż kaszląc. Rozejrzałam się po pokoju. Wokół było pełno dymu, który rozdzierał moje płuca od środka. Koc, którym wcześniej się okryłam leżał na podłodze, najwidoczniej w czasie snu było mi za ciepło. Po zerknięciu na zegarek stwierdziłam, że spałam jakieś pół godziny. Oczy piekły mnie od substancji unoszącej się w powietrzu. W pomieszczeniu było gorąco mimo tego, że nie paliłam dziś w kominku, a pogoda nie dopieszczała. Domyśliłam się, że mam do czynienia z pożarem.

Czy to kolejny z moich nocnych koszmarów? 

Podniosłam się do pozycji siedzącej i przez chwilę gapiłam się tępo w szklankę stojącą na biurku zastanawiając się co robić dalej.  Moją jedyną deską ratunku, a może i najgorszą i ostatnią decyzją życia jest wydostanie się z mojego pokoju, przejście przez hol, zejście ze schodów i wydostanie się na zewnątrz. Plan brzmi łatwo ale raczej wykonanie go nie będzie takie proste.

Wstałam i chwyciłam bluzę leżącą na krześle przy biurku i przyłożyłam do ust i nosa, aby wdychane przeze mnie powietrze nie było tak otrute. Podeszłam do drzwi i chwyciłam ciepłą już klamkę. Pociągnęłam za nią, lecz wrota ani drgnęły. Szarpałam, kopałam i pchałam ale nic to nie dawało. Ktoś zamknął mnie na klucz. Zawsze włożony był w zamek od środka, tym razem go tam nie znalazłam. Próbowałam wyważyć drzwi, lecz taka dziewczyna jak ja mogłaby sobie o tym tylko pomarzyć. Od czasu do czasu biegałam i czasem wychodziłam na siłownię, aby utrzymać formę ale co z tego?

Oparłam się o ścianę i bezsilnie zsunęłam się na podłogę. Powoli brakowało mi sił i nie zdziwiłabym się gdyby ogień wdarł się tutaj lada chwila. Wyskoczenie przez okno nie wchodziło w rachubę, bo jestem za wysoko. Gdybym je otworzyła, aby zaczerpnąć zdrowego powietrza, którego mam coraz mniej, ogień powiększyłby się i dostał do mnie w mgnieniu oka. Jedyne co mi zostało to czekanie na ratunek, który graniczył z cudem.

Tak blisko, a tak daleko..Where stories live. Discover now