To NIE MOŻE być prawda.

8 1 0
                                    


Clarke pov

Pracę skończyłam dziś dość późno, chciałyśmy posprzątać lokal z Luną na kolejny dzień. Na całe szczęście ja i dziewczyna miałyśmy jutro wolne. Miałyśmy bardzo fajny plan pracy. Co drugi dzień wolne, żeby się zregenerować a płacone miałyśmy tak dobrze, że w zupełności praca do drugi czy trzeci dzień była dobrym rozwiązaniem.

Nadal przed oczami miałam sylwetkę brunetki, która dziś zjawiła się w Polis. Czy to nie dziwne, że pojawiła się po tylu latach i jeszcze miała czelność pojawić się w mojej pracy. Nawet nie wiedziałam skąd zdobyła informacje o moim miejscu pracy. Jedynym normalnym wytłumaczeniem było to, że Raven powiedziała Octavii, która nadal mając kontakt z Woods mogła ją poinformować. 


- Ktoś chyba na Ciebie czeka, księżniczko. - powiedziała Luna wyrywając mnie ze stanu zamyślenia. - Możesz już iść, zamknę lokal. - puściła mi oczko a ja zupełnie nie wiedziałam o co mogło jej chodzić. Przecież miałam z pracy wrócić spacerem a Raven nic nie wspominała o tym, że odbierze mnie dziś z pracy. Sama jeszcze dzwoniła powiadomić, że nie będzie jej w mieszkaniu kiedy wrócę, ponieważ karambol był na tyle duży i wyrządził tyle szkód, że będzie musiała dłużej posiedzieć w warsztacie swojego wujka. Nie miałam jej tego za złe, jednak nie miałam pojęcia kto mógł stać po lokalem. 


Wychodząc z lokalu odetchnęłam głęboko i wyjęłam z kieszeni paczkę papierosów. Jeden z nich momentalnie znalazł się między moimi wargami a chwilę później obłok dymu wyleciał w eter. 

- Nie sądziłam, że kiedyś zobaczę Cię z papierosem. - usłyszałam dobrze znany mi głos za plecami. Wywróciłam jedynie oczami i nie odzywałam się słowem. Spoglądałam w gwiazdy i próbowałam nie zwracać uwagi na Lexę. - Clarke, nie pasuje do Ciebie papieros. 

- A skąd Ty możesz wiedzieć co do mnie pasuje, a co nie? Uciekłaś pięć lat temu, niczym tchórz! - krzyknęłam. Nie wytrzymałam, emocje, które się we mnie zbierały tak długi czas w końcu znalazły ujście. - Uciekłaś, Alexandria. Jak pieprzony tchórz, nawet nie raczyłaś się pożegnać a teraz, nagle zjawiasz się i mówisz mi co mi pasuje, a co nie? Myślisz, że nie wiem? Rzucę Ci się na szyję krzycząc jak bardzo za Tobą tęskniłam? Jak przez pieprzone dwa lata nie mogłam dojść do siebie, że mnie opuściłaś mimo, że obiecywałaś wiele razy, że tego nie zrobisz, Lexa! Obiecałaś do cholery i nie dotrzymałaś słowa! - powiedziałam spoglądając kobiecie prosto w te zielone oczy. - Nie myśl, że Ci wybaczę. Nie miej nadziei na to, że pozwolę Ci wrócić do mojego życia, nie chce znów cierpieć rozumiesz? 

- Clarke.. - zawahała się. Widziałam to w jej oczach i zachowaniu. Nie wiedziała co powiedzieć. Chciała, bardzo chciała wydobyć z siebie słowa ale nie mogła. Słone łzy odbijały światło księżyca, który tej nocy był w pełni. - Ja... Ja nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, okej? Nie mam, kurwa, nic. Ale, chciałabym... chciałabym, żebyś coś wiedziała. Wyjechałam tylko dlatego, że moja matka zmarła zaraz po zakończeniu naszej szkoły. Chciałabym, żebyś wiedziała, że nie wyjechałam po to, żeby Cię zranić tylko po to, żeby pomóc dziadkom, którzy załamali się po stracie jedynej córki. Chciałabym, żebyś wiedziała, że wolałam się nie odzywać do Ciebie i nie robić Ci nadziei na to, że mogę być dla Ciebie. Musisz wiedzieć, że każdego dnia i każdej bezsennej nocy myślałam o Tobie. Śniłaś mi się, czasami słyszałam Twój śmiech, oglądałam zdjęcia. Nadal noszę naszyjnik od Ciebie i ani razu nie zdjęłam go, bo mi na tym zależy. Zależy mi na Nas. - powiedziała z naciskiem na ostatnie słowo. Nie wiedziałam jak się zachować. Papieros, którego odpaliłam zdążył już zgasnąć a ja nawet nie zwracałam na to uwagi. - Myślisz, że gdybym miała wybór to bym Cię zostawiła, Clarke? - powiedziała już bez żadnych emocji. Złość, smutek i cokolwiek co było w niej, minęło. Patrzyła na mnie a jej oczy nie wyrażały nic. Jak zawsze mogłam cokolwiek z nich odczytać tak teraz, nie widziałam nic. - Nie, nie zostawiłabym Cię. Zależało i zależy mi na Tobie. Ale wtedy.. wtedy wolałam zostawić Cię bez informacji tylko dlatego, żebyś mogła ułożyć sobie życie. Żebyś o mnie zapomniała, nie myślała o tym gdzie jestem, z kim jestem a nawet o tym co robię. Wszystko, cholera Clarke, wszystko co zrobiłam to było z myślą o Tobie.. - powiedziała i zauważyłam jak łzy zbierające się pod jej powiekami znalazły ujście. Słona ciecz spływała po jej policzkach gdy ta bezustannie wpatrywała się w moje oczy. 


- Ja... - powiedziałam, jednak w głowie nie miałam żadnych myśli. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować. Tak bardzo chciałam podjeść i ją przytulić, poczuć zapach jej perfum, poczuć ciepło bijące z jej ciała. Chciałam usłyszeć miarowe bicie jej serca. - Ja nie wiem, Lex. Wierz mi, że Twoje zniknięcie było najboleśniejszym przeżyciem. Nie wiedziałam co zrobić, płakałam każdej nocy, wiedząc, że nie przyjdziesz i mnie nie przytulisz. Wiedziałam, że musiałaś mieć powód, jednak nie znając go... nie mogłam sobie wytłumaczyć dlaczego akurat musiałaś mnie zostawić. Przecież, gdybyś mi powiedziała.. Pojechałabym z Tobą, wiesz? Pomogłabym Ci na tyle ile bym mogła, wspierałabym Cię do cholery. Jezu, Lexa. Ty naprawdę tego nie widzisz? - zapytałam spoglądając w jej zielone oczy. Ta jedynie zmarszczyła brwi, jakby nie wiedziała o co mi chodzi. Pokiwała przecząco głową na moje pytanie a jej wzrok tym razem utkwił w kostce. - Nie widzisz? Nie widziałaś, że mi na Tobie zależy? Nie widziałaś, że nie widzę w Tobie jedynie mojej najlepszej przyjaciółki? Naprawdę, Lexa? Nie widziałaś, że Cię do kurwy kocham?! - krzyknęłam ostatnie słowa, jakbym bała się, że ona tego nie usłyszy a tak bardzo chciałam, żeby to do niej dotarło. 

Nie zważając na to, że stała tam, cała zapłakana odeszłam. Szybkim krokiem udałam się w stronę swojego osiedla, żeby tylko nie usłyszeć odpowiedzi bo bałam się, że ona nie czuła i nie czuje tego co ja. Wiedziałam, że mogę usłyszeć słowa potwierdzające moje uczucia do niej ale z drugiej strony cholernie się bałam, że usłyszę coś zupełnie innego niż bym oczekiwała. 

May we meet again.Where stories live. Discover now