rozpoczęcie planu

302 24 19
                                    

• • •






Po opuszczeniu lochu Cadis wydał rozkaz swym sługom, aby jak najszybciej udali się do Ezry, który czekał w ukryciu przed murami obronnymi. Fennis zawahał się przed pójściem do pół elfa, a to wszystko ze względu na obecność Rilana. Czerwony płomyk nie chciał ukrywać niczego przed swym panem, przed laty przysiągł mu lojalność w zamian za otrzymaną świadomość. Jedyną osobą, która go powstrzymywała przed wyjawieniem prawdy była Yamiss. Niebieski płomyk leciał przed siebie nad budynkami miasta i nawet nie myślała o tym, aby zawrócić i przyznać do zatajania istotnego faktu.

Faktu, który ciążył Fennisowi na sercu.

— Yamiss — zwrócił się do towarzyszki lecąc u jej boku. — Już dłużej nie mogę tego robić. Nasz pan... z pewnością nam tego nie wybaczy. Myśli, że krwiopijca jest daleko stąd. Jeżeli przejdzie przez mury obronne będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Narazi naszego pana.

— Rilan nam pomoże — powiedziała bez względu na konsekwencje. — On jako jedyny ma wpływ na naszego pana. Nasz pan... coś ukrywa przed wszystkimi. Tłamsi to w sobie, a to go powolnie zabija...

— Nawet jeśli — Fennis zastawił drogę niebieskiemu płomykowi jednocześnie uniemożliwiając dalszą drogę. — Nie możemy o tym decydować. Służymy Cadisowi Darco.

— Naprawdę nie zauważyłeś, Feniss? — Yamiss spojrzała na niego z wyrzutem. — Naszego pana wyniszcza magia. Jego stan się pogarsza. Był nawet... w komnacie króla Alessandra — kobieta przygryzła dolną wargę. — On zdjął maskę przed władcą. Wiesz co to oznacza.

— Nasz pan nigdy nie robi niczego bez powodu, Yamiss! — czerwony płomyk chciał przywołać towarzyszkę do porządku. — Rilana też przygarnął, aby go wykorzystać. Zrozum to!

— Czy ty naprawdę jesteś ślepcem? Nasz pan go pokochał, a wampir odwzajemnił to uczucie.

— Jak zwykle wszystko idealizujesz.

— Nasz pan go kocha, ale również to uczucie pragnie zabić. Usiłując to zrobić niszczy sam siebie, podejmuje desperackie decyzje, ktore mogą go zgubić.

— Oddanie się królowi to zaszczyt, Yamiss. Pamiętaj o tym.

— Zaszczyt? Czy nasz pan naprawdę wyglądał ci na kogoś, kogo spotkało szczęście? — Yamiss przypomniała sobie, gdy ujrzała białowłosego tuż po opuszczeniu komnaty władcy. Chwiejny krok, trzęsące się ramiona i dłonie, przerażenie w spojrzeniu. — Tylko Rilan może go od tego uwolnić.

— Cokolwiek masz na myśli, przestań. Nasz pan służy Alessandrowi Darte XVI, królowi Vesos, stał się nocą jego nałożnikiem. Nie ma w tym nic złego. Pan wykonuje swe rozkazy, jest oddany królestwu.

— To już za długo trwa, Feniss — oczy Yamiss napełniły się łzami. — Nie mogę już patrzeć na to jak nasz pan cierpi — powiedziała. — Już powoli traciłam nadzieję na zmiany, ale odkąd w jego życiu pojawił się Rilan... Nasz pan wydaje się szczęśliwszy, bardziej spokojny, a gdy opuścił na dłużej królestwo...

— Milcz! Yamiss! — krzyknął i swoimi dłońmi złapał ramion towarzyszki. — Czy ty słyszysz do czego dążą twe słowa? Chcesz, aby nasz pan zdradził króla? Vesos?

Yamiss spojrzała wprost w oczy Fenissa i odepchnęła płomyk od siebie mijając go bez słów. Czerwony płomyk obejrzał się bezzwłocznie za kobietą i bez zastanowienia zawołał za nią, lecz to jak ją określił wstrząsnęło nimi obojga.

— Senne!

Yamiss zatrzymała się unosząc się w powietrzu oddalona o parę stóp od Fenissa. Niebieski płomyk uchylił usta i błądząc wzrokiem starała sobie przypomnieć coś jeszcze, coś więcej. Kobieta zwróciła się w kierunku towarzysza, który ze spuszczoną głową przyglądał się dłoniom. Przez ułamek sekundy poczuł, że nie był we własnym ciele, a imię Feniss nie należało do niego.

Wampir&Czarodziej (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz