Rozdział trzeci: Magiczne miejsce i wielka obietnica

2 0 0
                                    


6 lat temu

– 59, 58, 57, 56,55...- Jack, zawsze gdy szuka w chowanym bardzo głośno krzyczy, nie tak, jak Melanie, aczkolwiek niedługo chyba może ją pobić.

Kocham ten widok, kiedy ktoś zaczyna liczyć i nagle wszystkie dzieci rozbiegają się w każdą stronę. Widziałam, że Adam pobiegł w stronę budki z deskami do windsurfingu, która otwarta jest tylko w wakacje. Melanie pobiegła schować się za wielki baner, który przedstawiał reklamę cukierni pani Taylor. Ja pobiegłam w głębie lasku naprzeciwko morza. Natomiast nie miałam pojęcia, gdzie poszedł Timothy. Usłyszałam, że Jack zdążył już policzyć do 38, więc prędko szukałam czegoś, za czym mogę się schować. Wizja położenia się na trawie za jakimiś drzewami średnio do mnie przemawiała. Biegłam więc przez las i doszłam do momentu, którego coraz mniej rozpoznawałam, nigdy nie wchodziłam aż tak daleko. Nagle usłyszałam, że chłopak policzył już do 20, a według zasad mamy zakaz przemieszczania się, a ja nadal nie miałam kryjówki godnej wygrania. Doszłam do drzewa pokrytego zwisającym bluszczem i nagle coś lub ktoś pociągnął mnie za rękę. Chciałam już zacząć krzyczeć i obwiniać się, że pójście tu, to był głupi pomysł. Ku mojego zdziwienia nie był to żadny porywacz, który pewnie sprzedawałby moje organy, a był to Timothy Meyer, którego prawie odruchowo uderzyłam.

– BOŻE TIMOTHY CZY TY JESTEŚ NORMALNY – Wydarłam się na chłopaka. On zatkał mi usta, dając tym znak, że jestem ciut bardzo za głośno.

– Sorka Ophelia, nie chciałem cię wystraszyć. Na początku to w sumie sam się wystraszyłem, że Jack już tu przyszedł, ale wychyliłem się i zobaczyłem, że ty to nie jack i w sumie średnio idzie ci znalezienie kryjówki, więc cię tu wciągnąłem. – Nic się nie stało, ale nie rób tak więcej, bo niedługo będziesz wciągał mnie, ale martwą. Oboje wybuchliśmy śmiechem, po czym przypomnieliśmy sobie, że nasz kochany zarozumialec już pewnie zaczął szukać. Przez to wszystko nawet nie zauważyłam jak pięknie tutaj jest. Wokół były wielkie drzewa, nie mam pojęcia, jakie, ale były naprawdę pokaźne.

– Jeśli chcesz, mogę cię zabrać dalej. Przy mnie się nie zgubisz tak jak teraz – Stwierdził i się zaśmialiśmy

– Z chęcią. Tu jest pięknie, ale nigdy więcej tu nie przyjdę sama. Wyszliśmy już przez las totalnie, zapominając o tym, że gramy w chowanego. Przez całą drogę się śmialiśmy i opowiadaliśmy sobie różne historie.

– Hej Timmy, przypomniała mi się nasza rozmowa sprzed kilku lat

– Hm jaka?

– Ta o marzeniach, wiesz już, co chcesz robić?

– W sumie nadal o tym nie myślałem. A ty? Nadal kwiecista kawiarnia z pysznymi ciastkami? – Zaśmiał się

– Jeszcze obrazy do tego! Aczkolwiek, nadal jest to coś, co chce robić. Pomimo tego, że ciocia Emma nadal uważa, że prędzej przyniosę wstyd rodzinie.

– Wiesz, że tak nie jest prawda? To bardzo fajne i oryginalne marzenie. Ja jestem jak najbardziej za tym, żebyś robiła to, co lubisz i sprawia ci radość.

– Mam nadzieję, że się spełni. A ty co lubisz robić?

– To trochę głupie i nie przyszłościowe, ale lubię śpiewać, do tego od dwóch miesięcy uczę się grać na gitarze. Ale nie jest to coś, w czym widzę się w przyszłości. To głupie, wiem

– A wcale, że nie. Ja widzę cię w tej roli. Zawsze gdy robiliśmy konkursy karaoke byłam pod wrażeniem twojego głosu. Nawet nie dziwiło mnie to jak pani Murphy chciała cię zgłosić do konkursu, bardziej zdziwił mnie fakt, że to ty nie chciałeś w nim wziąć udziału. Nie słuchaj głupiego gadania na przykład cioci Emmy, słuchaj się tego, co masz tutaj – Wskazałam palcem na jego klatce piersiowej miejsce, w którym jest serce. A następnie wskazałam palcem na jego głowę, a dokładnie na czoło. – No o tym też nie można zapominać. Goń za marzeniami, jeśli to sprawia, że jesteś szczęśliwy, to czemu nie? – Powiedziałam mu i się uśmiechnęłam

– Mam nadzieję, że tobie, jak i mi się uda wszystko. – Także się uśmiechnął.

Rozmowa minęła nam tak szybko, że już byliśmy w miejscu docelowym. Moim oczom ukazały się kilfy i przepiękna woda. Obok wyjścia z lasku była studnia. Tutaj było przepięknie, pamiętam, że byłam tutaj z tatą może z dwa razy. To miejsce nie jest często odwiedzane. W zimie można tu spotkać maksymalnie 10 osób na cały dzień. W lecie jest ich trochę więcej, ale i tak to niewiele. Więcej ludzi woli spędzać czas w tamtej części plaży. W lecie rozwieszane są tam hamaki, siatka do siatkówki, jest tam wiele budek z lodami czy innymi przekąskami, z promenady wypływają łódki, aby zabrać turystów na przejażdżki. Co roku jest tam festiwal, wtedy ledwo da się przejść.

– Tu jest ślicznie, prawda? – Spytał Timmy

– Jeszcze jak. Często tu przychodzisz? – Również zadałam pytanie.

– W zasadzie to tak. Dla mnie to miejsce jest magiczne, nie ma tu prawie w ogóle ludzi, tu jest spokój. Lubię tutaj przychodzić. Można uciec i zapomnieć o wszystkim, łatwo jest odciąć się od przytłaczających cię rzeczy. – Odpowiedział – Zdecydowanie to miejsce jest magiczne, nie dziwię się tobie, że jesteś tutaj często.

– Gdy będziesz chciała tu przyjść tylko powiedz mogę robić za twojego przewodnika, oczywiście za opłatą w postaci twoich ciasteczek. – Zaśmiał się.

– Oczywiście! Haha – Odpowiedziałam mu i zaczęłam grzebać w kieszeni, przypomniało mi się, że po zabawie miałam wręczyć każdemu bransoletki własnej roboty. Stwierdziłam, że pierwszą osobą, którą ją otrzyma będzie Timothy. Tak więc zrobiłam. Zaczęłam zakładać Timmiemu Bransoletkę, pokazując przy tym swój szereg zębów.

– O dziękuję bardzo Ophelia, są bardzo ładne! Gdy przyjdziemy koniecznie musisz dać reszcie! – Krzyknął ucieszony

– Właśnie! Przecież on nas nadal szuka musimy już wracać!

– Boże faktycznie, lepiej się pospieszmy, niż uznają, że ktoś nas porwał.

Nigdy nie biegłam tak szybko jak w tamtym momencie. Gdy dobiegliśmy myślałam, że wypluje płuca.

– Obiecuje, że od jutra zacznę normalnie ćwiczyć na wf! – Wykrzyczałam prawie, płacząc z mojego braku kondycji.

– Dosłownie, przepraszam trenerze Thompson! Już więcej się to nie powtórzy, przysięgam! – Brunet też to wręcz wykrzyczał przez łzy.

Gdy dotarliśmy i skończyliśmy się tłumaczyć, dlaczego nie było nas tak długo powiedziałam całej grupie, aby ustawili się w koło.

– Mam dla was prezent! – Krzyknęłam szczęśliwie. Każdy oprócz Timothiego popatrzał się na mnie pytająco. Zaczęłam szperać w kieszeni i w końcu znalazłam kolejne 4 bransoletki.

– Gdy byłam na wakacjach zrobiłam je własnoręcznie specialnie na znak naszej przyjaźni – Opowiedziałam i zaczęłam zakładać różową bransoletkę w serduszka Mel.

– O rany, ona jest śliczna! Dziękuje bardzo Ophelia – Powiedziała podekscytowana Melanie. Następnie założyłam zieloną biżuterie Jackowi, któremu o dziwo prezent przypadł do gustu. Potem założyłam czarną bransoletkę z piorunem Adamowi, Timothy dostał bardzo podobną, a wręcz prawie identyczną różniło je tylko to, że Adam miał pioruna, a Timmy mikrofon. Na samym końcu założyłam sobie różową w tęcze biżuterie.

– Obiecajmy sobie, że pomimo wszystko nie zostawimy siebie w potrzebie. Że zawsze będziemy mogli na siebie liczyć nieważne, co by się nie działo. I pomimo wszystko po prostu będziemy obok. – Powiedziałam i wszystkie twarze popatrzały się na moją.

– No jasne, że będziemy zawsze razem. – Powiedziała Mel i przeszła do regułki, którą dawno temu stworzyliśmy.

– Ja Melanie Monica Miller obiecuję, że nigdy was nie opuszczę! – krzyknęła dziewczyna.

– O Jezus no dobra. Ja Jack Philip Smith Obiecuje, że nigdy was nie opuszczę – oświadczył Jack. Na pozór zachowywał się, jakby niekoniecznie chciał się z nami zadawać i robił to tylko dlatego, żeby miał się, komu chwalić, ale dzisiaj mogę stwierdzić, że jednak chyba nas naprawdę lubi.

– Ja Adam Robert Jones obiecuje to wszystko, co powiedziała Ophelia – Powiedział trochę znudzony.

– Ja Timothy Arthur Meyer Obiecuje, że pomimo wszystko nie zostawię was nigdy. – powiedział chłopak.

Gdy skończyliśmy obiecywać sobie wleciał grupowy przytulas. Uwielbiałam takie chwile, wtedy najbardziej można było zobaczyć chodź trochę dobroci w Adamie i Jacku. 

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Feb 25 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

Malgré PromessesOnde as histórias ganham vida. Descobre agora