Wesele

16 4 21
                                    

Siedząc w kościele jak jakaś dumna mama obserwowałam Adriena i Marinette. To jak składali przysięgi i nałożyli wzajemnie na swoje serdeczne palce obrączki.

"Ja Adrien biorę Ciebie Marinette za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci."

Starlam ze swoje policzka łze, ściskając delikatnie dłoń Gabriela. Który kompletnie się tam już rozklejał. A myślałam że to ja jestem wrażliwa... Pamiwtam, gdy pozbyłam się swojego nazwiska i zostałam oficjalnie panią Agreste poczulam się tak jakos... lżej. Jakby ktoś ściągnął z moich ramion ciężar który nosiłam nie zdając sobie z niego sprawy. Szczerze? Bylam ciekawa czy oni też to teraz czują.

- ciszej bądź idioto bo wyjesz na cały kościół - wyszeptalam do mężczyzny, który już nie umiał się opanować. Jego nabieranie powietrza przez łzy słyszała chyba nawet Amelié, ponieważ stala na drugim końcu kosciola, a i tak ledwo co zachowywala poważna twarz. Ciotka na medal.

- ale patrz jakie to... - zaczął łamiącym się glosem. Jednak ja sie kompletnie wyłączyłam z jego wypowiedzi, znów obserwując jak już dorosły Adrien bierze ślub z tą jedyną kobietą. Ile musialam sie na ten temat kłócić z Gabrielem to nawet nie skomentuje. Chłop chcial go kurde za Kagami wydać, bo stwierdził że dzięki temu zyskamy na pieniądzach ślepej szmaty.
Zyskaliśmy i tak, okradlam ją. Znaczy co-...

Już niedługo później byliśmy w jakiejś wynajętej przez nich reustaruacji, nie powiem, była dość ładna, nie przesadzona... po prostu było przyjemnie.
Upiłam łyka wina. Z tego co zauważyłam to pilam chyba najmniej ze wszystkich. Felix jakoś dziwnie pocieszal Kagami, która sie chyba załamywała że plan jej matki i Gabriela sie nie udał, Amelié udawała że nie widzi jak jej syn jest upity, a to gówno nie dawno sie zaczęło. Najbliżej mnie chyba stał Gabriel z talerzem jedzenia w rękach. Patrzył na nie tak krytycznie, że sama zastanwialam się co jest w nim takiego nie tak. Może to ja nie mam gustu, ale to co jadlam to było w sumie dobre... Gesslerową nie jestem, ale on moze Makłowiczem już tak. Spodziewam sie po nim wszystkiego, zważając na fakt, ze terroryzowal Paryż dla kolczykow i pierścionka.

Nawet nie pamietam kiedy, jak, co i gdzie, ale kompletnie pijana zszywałam, dla ledwo świadomego sytuacji Felixa, rozciętą brew.

- Wujek to taka Magda Gessler, nie uważasz? - Zapytal blondyn, z trudem wypowiadając kazde słowo.

- zamknij morde Felix - warknęłam. Jak kurde mam go zszywać skoro on cie cały rusza i wierci gdy tylko coś mówi? - no nie przesadzaj, aż tak nie bolało - mruknełam pod nosem, po tym jak nie wcelowalam w skórę.

Odgryzlam zębami nitkę, zawiązując supełka. Voilà normalnie lepiej w życiu nie wyglądał. Z krwią na pół czoła, odłamkami talerza w marynarce, śladem po czerwonej szmince na policzku, a do tego czuć od niego było alkoholem. Założę się, że odemnie tez, ale tego póki co nie musze wiedzieć...
Wstałam z krzesła, nie zdążyłam nawet zrobić kroku, ponieważ Gabriel pociągnął mnie za rękę, tak że praktycznie na niego wpadłam. Przedstawiał mnie jakiejś tam rodzinie Marinette z którą się zapoznał, to chyba jej babcia?... Ciężko mi stwierdzić, bo dziwnie młoda a jednak ma siwawe włosy z przebłyskami dawnego farbowania.

- oh, jak się cieszę że was widze... rodzice mojego kochanego... em... no tak, dokladnie, miło mi was poznać - odparła, przytualajc mnie. Ledwo trzymała się na nogach. Kurde ja nie jestem pewna czy w jej wieku to można pić w takich ilościach... przecież jak ona sie połamie to moje nitki z sukienki gówno dadzą.

- ta... nam również - powiedzialam przytrzymując staruszkę. Spojrzałam znacząco na Gabriela, a później krzesło. Praktycznie od razu się domyślił o co mi chodziło, ponieważ podłożył je za kobiete. Ja natomiast odepchnęłam ją delikatnie od siebie, sadzając ją kurde na tym gownie. - No świetnie, miłej zabawy życzę - odparłam odchodząc stąd jak najszybciej.

Wyszlam na podwórko z winem w ręku, które delikatnie kołysało się gdy chodziłam. Podeszlam do reszty osob, mniej wiecej w moim wieku. I szczerze? nie żałowałam ani trochę, bawili sie lepiej niż w środku. Z racji tego, że obok budynku było sztuczne jezioro, które kurde kusiło sobą bardziej niż Gabriel w czerwonych rureczkach, postanowiliśmy to wykorzystać. Dopilam swoje wino najszybciej jak moglam, by następnie razem z innymi złapać Amelié.

- Na trzy? - Zapytałam trzymając jej nogi, podczas gdy z jakimś nieznajomym kołysałam ją na boki w powietrzu. Te sztuczne jezioro nie było jakies bardzo głębokie, ponieważ widzialam jak ktoś badał je wcześniej patykiem. Chyba nie pił skoro o tym myślał.

- na trzy. Raz, dwa.. trzy! - krzyknął, na co oboje wrzuciliśmy ją do jeziora. Towarzyszył temu jej przerażony pisk, odgłosy kibicowania innych, a także w oddali jak ktoś wymiotował.

Zerknęłam na Amelie, która wyłoniła się z wody. Od razu zaczelam się śmiać, gdy zobaczylam jej rozmazany makijaż, rozwalona fryzure, a także mokrą sukienkę. Podalam jej rękę, by łatwiej wyszła z jeziora. I to był mój błąd, ponieważ pociągnęła mnie do siebie, podstawiając mi noge, przez co i ja wpadlam do zimnej wody. Orzeźwiające... i zimne.
Wstałam, słysząc jak woda kapie mi z włosów. Gówno co zostalo z mojego koka, ponieważ kompletnie sie rozwalił i znow mialam rozpuszczone wlosy. Spojrzalam na Amelie, zaczynając się znow śmiać.

- chodź, idziemy upudrować nosek - powiedziała, biorąc mnie za reke. Pociagnela mnie przez podwórko, przez co trochę się trzęsłam, ponieważ mimo lata i swietnej pogody kurde było mi lodowato.

Zaszlam z nią do łazienki, gdzie jak idiotki znów zaczęłyśmy się śmiac. Co chwile kurde musialysmy machac pod tym ustrojstwem, do suszenia dłoni po myciu ich, ręką przez co lekko się poparzyłam.
Ludzie którzy wychodzili i wchodzili gapili sie na nas jak dwie idiotki, ale jeśli mam byc szczera to wcale sie nie dziwie.
W powietrzu unosił sie lekki zapach spalenizny, zapewne naszych włosów... albo może jednak ktoś tu palił herbate?Jednak, o to jak wyglądają moje kudły bede sie martwić później.
Zerknęłam na Sabine, ktora weszla i podała nam dwa ozdobne widelce.

- nie mam szczotki, a wam sie chyba przyda rozczesac czymś wlosy... - powiedziala, na co się zaśmiałam, ale i tak wzielam od niej ten widelec. Zawsze lepiej niż nic, nie?
Chwycilam go i zaczelam trochę rozczesywać swoje włosy, co szło mi kurde tak fatalnie, że aż szkoda gadać. Sztućce skończyły wykrzywione we wszystkie strony po bitwie z naszymi wlosami... Westchnelam cicho i przejrzalam sie w lustrze. Ostatecznie uznaje, że mogło być gorzej.

Wróciłam na sale, gdzie razem z Amelié tańczyłyśmy razem. Dwa mokre szczury, tańcząc do jakiś dennych piosenek, których na ten moment nie pamietam, śmiały się i dusiły kurde. Wylądowałam na podłodze, ciagnąc ją za soba w dół. Aktualnie nawet nie wiem z czego sie śmiałam, po prostu mam jakąś dwubiegunowkę i śmieszy mnie wszystko.
Wkrótce urwał mi się film, a ostatnim co pamietałam był wymiotujący w łazience Gabriel, którego dopingował Tom. O ile dobrze rozumialam sytuacje, to robili jakieś rudny pt.: "kto bardziej ubrudzi toalete".

K O N I E C

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Alkohol w żyłachWhere stories live. Discover now