Rozdział 1.

5 0 0
                                    

Wychodziłam z samolotu klnąc całe moje życie i ludzi dookoła mnie. Korea Południowa. Niby bardzo ładny kraj, lecz nie potrafiłam się tu odnaleźć. Praktycznie całe moje życie mieszkałam w Los Angeles. Dlaczego nie mogła mnie wsiąść jakaś ciotka z Niemiec czy coś tego typu. Pani stewardessa właśnie prowadziła mnie do głównych drzwi lotniska bym mogła odnaleźć mojego brata. Miał po mnie przyjechać. Okropnie się stresowałam. Miałam całe mokre ręce, a nogi robiły mi się jak z waty. Na całe szczęście kobieta mówiła po angielsku, więc jednak mam odrobinę szczęścia, bo jednak z moim koreańskim to trochę słabo. Gdy tylko dotarliśmy zaczęłam szukać chłopaka z tabliczką na której widniało moje imię. Odwróciłam się, a przede mną stanął właśnie on. Wysoki chłopak, ze szczupłą, lecz dobrze zbudowaną sylwetką, oraz gęstymi, brązowymi lokami.  Nastolatek miał lśniące oczy koloru czarnego. Lucas, bo tak miał na imię mój brat, przykleił się do mnie jak guma balonowa do włosów. Trochę dziwnie to zabrzmiało, ale taka była prawda. Uśmiechnęłam się wtulając mój policzek do jego torsu.

-Tak się cieszę, że mogę znów cię spotkać.-szepnął do mojego ucha, a ja zachichotałam.-Nawet nie wiesz jak bardzo. Tęskniłem za tobą.-te słowa tak mnie rozczuliły, że aż się zarumieniłam. Gdy tylko poczułam piekące policzki schowałam moją twarz w dłonie. Usłyszałam cichy śmiech, lecz  nie należał do mojego brata.
-Właśnie..Aria to jest mój najlepszy przyjaciel.-wskazał na chłopaka który stał tuż obok nas.
-Jestem Hyunjin, Lee Hyunjin.-lekko się ukłonił.
-Aria Park.-dodałam po chwili a gdy nasze oczy się spotkały poczułam jak moje serce bije szybciej. Odwróciłam mój wzrok w stronę mojego brata.
-Chodźcie bo nasz ojciec pewnie czeka..Widzimy się w szkole Hyunjin?-nastolatek kiwnął głową. Ruszyliśmy w stronę auta. Gdy tylko znaleźliśmy się obok czarnego mercedesa, chłopak zabrał mój bagaż i kazał mi wsiąść do pojazdu. Wsiadłam od strony pasażera, gdy Lucas zrobił to samo, lecz od strony kierowcy. Siedzieliśmy w ciszy, lecz przyjemnej dla naszych uszu. Odwróciłam głowę w stronę okna patrząc na krajobraz przede mną. Widok totalnie nie przypominał Ameryki. Wjechaliśmy do lasu pełnego japońskich wiśni. Nigdy nie widziałam takiego gatunku drzewa. Była to naprawdę wyjątkowa roślina. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zaczęłam robić zdjęcia.

-Będziesz mogła tutaj przychodzić. Mieszkamy obok.-powiedział chłopak, kiedy mi opadła szczęka. Tak mi było przykro, że nie ma tu mamy. Mogłabym jej powiedzieć jak bardzo rozczulający widziałam widok. Bardzo bym chciała żeby tutaj teraz była. Chociaż szczerze powiedziawszy nawet ją tu czuje. Nagle zobaczyłam ogromną wille. Wiedziałam, że ojciec dużo zarabia ale nie wiedziałam, że to jest taka potężna liczba. Byłam przyzwyczajona do dużej ilości pieniędzy bo nie powiem, że nie, ale mama zarabiała dużą liczbę pieniędzy. Zatrzymaliśmy się na parkingu przed domem. Lucas wyciągnął z bagażnika moja walizkę i mi ją podał. Zaczęłam za nim iść, ale nagle poczułam jak coś mnie liże w nogę. Odwróciłam się i ujrzałam czarnego owczarka niemieckiego. Schyliłam się i pogłaskałam psiaka.

-Wabi się Milky.-powiedział. Weszliśmy do budynku. Bylo tutaj naprawdę bardzo skromnie, lecz elegancko wystrojone wnętrze. Przejrzałam przed pokój oraz kuchnie. Teraz kierowaliśmy sie w stronę salonu, gdy usłyszeliśmy cichy dzwonek z telefonu. Lucas wyciągnął urządzenie z kieszeni i przyłożył do ucha.

-Cześć tato. Tak już przyjechała..Pokaże jej spokojnie. Kiedy wrócisz?..-chłopak popatrzył w moja stronę uśmiechając sie przy tym.-Naprawdę? Znowu?-westchnął i skończył rozmowę.-Ojciec wyjechał w delegacje. Wróci za miesiąc. Będziemy mieli cały dom dla siebie. Chyba sie nie boisz prawda?-odwróciłam wzrok w jego stronę i zaprzeczyłam ruchem głowy.
Nastolatek pokazał mi już cały dom a na końcu zaprowadził mnie do mojego nowego pokoju. Był naprawdę ogromny. Białe ściany i ciemna podłoga pasowały do wyglądu łóżka które stało w rogu. Ogromne okno a tuż obok drugie drzwi do garderoby. Obok dostrzegłam kolejne drzwi a za nimi znajdowała się łazienka po drugiej stronie pokoju stalo ogromne biurko. Uśmiechnęłam sie do chłopaka.

-Podoba ci się?-kiwnęłam głową na tak.-Jesli bedziesz czegos potrzebowac, wołaj.
Chłopak szedł w stronę wyjścia, lecz nagle sie odezwałam.
-Ładnie tu macie.-powiedziałam cicho,lecz na tyle żeby mógł mnie usłyszeć.
-To tylko jakaś ogromna buda z prawdziwym szkłem w środku. Nic specjalnego-wybuchnęliśmy śmiechem. Weszłam do garderoby i zaczęłam układać moje wszystkie ubrania które wzięłam. Na biurku postawiłam zdjęcie z mamą, biżuterię oraz kilka innych drobiazgów. Na łóżko zauważyłam plecak a obok niego rzeczy potrzebne do szkoły. Powkładałam je do różnych szuflad w biurku, a plecak zaniosłam do garderoby. Weszłam do łazienki z moja ogromna ilością kosmetyków. Zwróciłam uwagę już na wiszące i leżące tam rzeczy. Szlafroki, ręczniki oraz inne potrzebne rzeczy. Poodkładałam wszystkie moje rzeczy, żeby wyglądało to w miarę estetycznie. Wyszłam z pomieszczenia i usiadlam na łóżku biorąc mój plan lekcji i czytając go. Miałam strasznie dużo lekcji. Spodziewałam sie czegoś innego, ale chybanie wszystko idzie z godnie z planem. Przynajmniej nie zawsze. Odłożyłam go na swoje miejsce, zasłoniłam zasłony i położyłam sie do łóżka odpływając do krainy morfeusza.

It's OKAY to be NOT OKAYWhere stories live. Discover now