Marcelina
Właśnie opatrywałam mojego narzeczonego. Miał rozwalony łuk brwiowy, a krew leciała mu niemiłosiernie. Przyłożyłam do rany mokry ręcznik, a on syknął. Cudownie. Właśnie tak wyobrażałam sobie zakończenie dzisiejszego wieczoru. Zaczęło się naprawdę fajnie. Mieli dobre wino, przyszła nawet Natalia. Pogadałyśmy o różnych głupotach, dużo się śmiałyśmy. W pewnym momencie zaczęło mi szumieć w głowie, ale nie przejmowałam się tym. Michał dziś prowadził, więc to na nim spoczywał obowiązek opiekowania się mną i pilnowania mnie. Ostatnio moje życie było zbyt skomplikowane. Odkąd pojawił się w nim Thomas, nic już nie było takie samo. Ciągle o nim myślałam, a z drugiej strony był Michał, który mnie przeprosił i chciał organizować ślub. Postanowiłam, więc że tego dnia zapomnę o wszystkim i po prostu się zabawię.
Po dłuższym czasie rozmawiania i picia kolejnych kieliszków wina, napotkałam na swojej drodzę Kubę. Chciałam jakoś go zaczepić i z nim porozmawiać, może lepiej się poznać. W końcu już 8 lat spotykałam się z jego bratem. Niestety okazał się jeszcze większym gburem niż zwykle i po prostu mnie olał. Natalia miała rację. To palant.
Oczyszczałam dalej ranę i w głowie odtwarzałam wydarzenia sprzed kilku minut.
,,- Dziękujemy za podwiezienie Michaś. Przykro mi, że nie mogłeś napić się z bratem, ale sam wiesz. Z mamą nie mamy często okazji żeby poimprezować - powiedział mój przyszły teść.
- Jasne, nie ma problemu - odpowiedział Michał.
Staliśmy w przedpokoju i już miałam żegnać się z teściami, kiedy nagle pan Henryk przemówił:
- Widzisz na jakiego porządnego człowieka wyrósł ten nasz Kubuś. Sam mógłbyś wziąć z niego przykład Michał. Awansował, ty też powinieneś. Mógłbyś zostać jakimś dyrektorem.
Michał spoważniał.
- Nie żeby coś, jesteśmy razem z mamą z ciebie zadowoleni, ale wiesz mógłbyś mieć większą renomę...
- Dosyć tego! Mam tego kurwa dosyć! Od lat spełniam wasze największe widzimisię, a ty teraz co?! Mówisz mi, że mam się bardziej postarać?! Teraz kurwa przesadziłeś!
- Michał, synku uspokój się - powiedziała Maria, mama Michała.
- Nie mamo, obydwoje od dziecka dyktujecie mi co mam robić. A teraz ojciec mówi, mi, że mam zostać jakimś pieprzonym dyrektorem, jakby to, co już osiągnąłem to było mało!
- Michał chodźmy już - odezwałam się.
- Poczekaj - zaczął ojciec Michała i zwrócił się do niego - nie widzisz jak twój brat zaczął się starać? A ty co? Osiadłeś teraz na laurach, bo masz ciepłą posadkę i narzeczoną...
W połowie zdania przerwał mu Michał wymierzając prawy sierpowy prosto w jego nos.
- Ty smarkaczu!
Do moich uszu docierały tylko krzyki pani Marii i kolejne uderzenia, tym razem to Michał dostał i przewrócił się na podłogę. Po chwili jednak wstał i chwycił swojego ojca w pasie powalając go na ziemię. Teraz zaczęli szarpać się na podłodze. Raz jeden był górą, a po chwili drugi. Byli tak samo silni. Mój narzeczony zawdzięczał mięśnie długim rehabilitacjom, które wykonywał na co dzień jako fizjoterapeuta. Poza tym musiał trzymać formę. Jego wysportowana męska sylwetka kontrastowała z twarzą o delikatnych rysach. Miał włosy o kolorze ciemnego blondu, a oczy, które zawsze patrzyły łagodnie na świat - były piwne.
- Myślisz, że możesz kierować moim życiem?! - krzyknął Michał i dostał mocny cios w oko.
- Dość tego! - krzyknęłam.
Nagle pani Maria podbiegła do nich i ich rozdzieliła.
- Przestańcie! Proszę was, przestańcie już! - z jej oczu płynęły łzy. Obaj mężczyźni się wycofali.
Rodzice Michała udali się do sypialni, a ja zostałam z nim w przedpokoju. Poszliśmy do salonu, Michał usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Zanim zaczęłam go opatrywać wysłałam szybko sms-a do Natalii i Kuby.''
- Auć! - krzyknął Michał, kiedy zaklejałam mu plastrami ranę.
- Nie ruszaj się, już kończę.
Opatrywanie przerwał mi głośny huk otwieranych drzwi. Czy ktoś właśnie otworzył je kopniakiem? To pewnie Jakub. Już żałowałam, że dałam mu znać.
- Zapraszałaś kogoś? - spytał Michał
- Tak...ja...
- Siema stary, gratulacje! Nareszcie postawiłeś się tatuśkowi - zadowolonym głosem oznajmił Jakub, po czym czknął sobie - Pardon! No to jak, pokaż te rany wojenne.
- Odpierdol się. Po co do niego zadzwoniłaś?
- Przepraszam, nie wiedziałam co robić, to zupełnie nowa sytuacja dla mnie.
- Braciszku! Jak ja jestem z ciebie dumny - dalej krzyczał Jakub, po czym rzucił się na mojego narzeczonego z uściskami.
- Dotknij mnie jeszcze raz a zbiję ci mordę, jak jemu!
- Dobra, dobra już spokojnie. O co poszło?
- O gówno, spadamy stąd Marcelina.
Wtedy usłyszałam kolejne pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Hej, przyjechałam tak szybko, jak mogłam. Od razu jak do mnie napisałaś, to złapałam taksówkę. Jak się czujesz?
- Ja dobrze - odpowiedziałam - ale musisz mi pomóc. Wygląda na to, że czeka nas kolejna bójka.
- O czym ty mówisz?
- Chodź za mną
Natalia posłusznie poszła za mną do salonu, po czym stanęła jak wryta.
- Jakub?! A co ty tu robisz? Jakieś pół godziny temu byłeś pijany!
- Ja?! Pijany?! Lisku jestem trzeźwy jak nigdy.
- Jak się tu dostałeś? - dociekała Natalia
- Bartek mnie przywiózł, wypił tylko połowę piwa, bo cię mu odbiłem. A co myślałaś, że wsiadłem za kółko?
Kiedy Natalia z Kubą gawędzili sobie jak gdyby nigdy nic, z sypialni wyszła pani Maria.
- Dzieci, ojciec jest bardzo zdenerwowany, nie chcę żeby coś mu się stało. Ma problemy z sercem... Chcę powiedzieć, że powinniście już jechać.
Michał wstał bez słowa i wziął mnie za rękę. Za nami wyszli też Kuba z Natalią. Mój poobijany chłopak wsiadł do auta. Zostaliśmy we trójkę.
- Dobra, bez żartów, o co poszło? Marcelina? - Jakub patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Twój brat ma już dość tego, że ciągle się od niego wymaga. Po prostu się zdenerwował. Od słowa do słowa doszło do bójki. Niepotrzebnie was fatygowałam.
- W porządku - powiedziała Natalia - cieszę się, że do mnie napisałaś. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję, jeśli chcecie to możemy was odwieść - zaproponowałam.
- Nie dzięki, mamy do pogadania - wtrącił Kuba nie dając dojść Natalii do słowa - Ja i Lisica musimy porozmawiać.
- Chyba cię pogięło, nie mam zamiaru rozmawiać z pijanym kolesiem. Co? Może jeszcze mam ci przytrzymać włosy jak będziesz wymiotował?
- Nie jestem pijany - znowu czknął - tylko lekko wstawiony, a to spora różnica.
- Nie ma mowy nie zostanę z tobą!
- To będę musiał cię porwać.
- Wiecie co - zaczęłam - może rzeczywiście sobie porozmawiajcie, widzę że macie sobie coś do wyjaśnienia. Natka pogadamy jutro, cześć!
Wsiadłam do auta i odjechaliśmy zostawiając zdezorientowaną Natalię na podjeździe.
CZYTASZ
Dwa światy
RomanceDwie różniące się od siebie dziewczyny, połączyła niezwykle silna przyjaźń. Natalia, policjantka z silnym charakterem, na co dzień zmaga się z kolegą z pracy Jakubem, który mocno zaszedł jej za skórę. Czy żywi do niego wyłącznie nienawiść? Chciałaby...