Początek

105 6 5
                                    


Natalia

Obudziłam się z silnym bólem głowy. Chwilę zajęło mi, żeby dojść do siebie. Powoli zaczęłam przypominać sobie, co stało się wczoraj. Odwołana akcja. Zdrada. Jakub pieprzony dupek. W skrócie, pewnie już wszyscy na komendzie wiedzieli, że Jakub odwołał moją akcję. Postanowiłam zadzwonić do komendanta i to wyjaśnić.

- Halo? Natalia, to ty? - odezwał się głos w słuchawce

- Tak, musimy porozmawiać na temat wczorajszej akcji

- Tak, wiem. Przyjadę do ciebie za chwilę, zrób sobie dzisiaj wolne i nie przyjeżdżaj na komendę. - rozłączył się.

Cudownie. Pewnie byłam postrzegana teraz przez wszystkich jako ofiara i nieudacznik. A przecież to miała być moja przepustka na wyższy poziom. Nikt z nowych tak szybko nie rozwikłał takiej trudnej sprawy, jak ta która wczoraj została zamieciona pod dywan. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie matchę. Rano nie pijałam kawy, wolałam inny napój, który dawał mi znacznie większy zastrzyk energii. Matcha to zielona herbata tylko że w proszku, a i koniecznie z Japonii. Kiedyś kupiłam tą chińską i nie mogłam jej przełknąć. Kiedy skończyłam przygotowywać napój, rozległ się dzwonek do drzwi, a mój pies Bruno - wielki owczarek niemiecki, który zajmował właśnie całą kanapę, podniósł się na równe nogi. Otworzyłam drzwi i zaprosiłam komendanta do środka. Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna po pięćdziesiątce. Siwizna pokrywała jego gęste krótko przystrzyżone włosy. Miał zawsze łagodny wyraz twarzy, biła od niego dobroć.

- Witaj, no więc.. - zaczął, ale zaraz mu przerwałam

- O co tu chodzi?! Wczoraj doszłam do czegoś, do czego nie mogliście dojść przez miesiące albo i lata. Tymczasem przyjeżdżam na miejsce i nie zastaję twoich ludzi ale tylko twojego syna, który mówi mi, że odwołuje akcje! Co to do cholery ma znaczyć?? - wymachiwałam rękami i krzyczałam a oczy zachodziły mi łzami

- Słuchaj młoda.. Jakub wie co robi, ma długi staż, nigdy mnie nie zawiódł. Jeśli mówi, że tamten człowiek nie sprawi już problemów, to znaczy że nie będzie żadnych problemów

- Nie rozumiem - zaczęłam zrezygnowana - przecież to kryminalista... handluje ciężkimi narkotykami, mogliśmy to wszystko rozwalić od środka

- Posłuchaj, mi też nie podobają się wszystkie metody, które stosuje mój syn

- On mówił do niego, jakby się znali

- Jakub ma znajomości w różnych miejscach, to pomaga nam dotrzeć dalej niż moglibyśmy

- Co?! To znaczy, że on współpracuje z przestępcami, a ty się na to zgadzasz?

- To nie tak. Ciężko to wyjaśnić, ale to świetny policjant. Jest najlepszy, nie ma żadnej nierozwiązanej sprawy. Zapomnij o wczoraj, tamten człowiek już zniknął z powierzchni ziemi, ulotnił się.

Otworzyłam usta ze zdumienia. Nic nie rozumiałam, ale dalsze pytania wcale nie wyjaśniały mi więcej. Wiedziałam, że nie mam innego wyjścia, jak zamknąć wczorajszy rozdział. Ale na pewno nie zapomnę tego Jakubowi. Między nami coś zaczęło się dziać ale to koniec. Tamtego popołudnia zniszczył wszystko co nas łączyło i mogło połączyć. Od teraz wyznaczyłam sobie nowy cel - trzymać się od niego z daleka, nienawidzić go i nigdy nie zapominać o tym co mi zrobił oraz stać się lepszym policjantem od niego i najlepiej wtrącić go do więzienia za jego przekręty. Nie mogłam mu darować.

Postanowiłam, że nie będę robić z siebie ofiary. Chciałam zmienić swój wygląd, stać się bardziej pewna siebie. Nie chciałam żeby to, co się wydarzyło mnie złamało. Zamiast zostać w domu w mój przymusowy dzień wolny umówiłam się do fryzjera. Od razu wiedziałam jaką fryzurę chcę. Do tej pory miałam długie włosy sięgające niemal do pasa. Zazwyczaj nosiłam je związane w kitkę. Moje włosy były rude, co spowodowało że koledzy wołali na mnie ruda lisica bądź wiewióra. Tym drugim przezwiskiem często nazywał mnie komendant. Nie przeszkadzało mi to, lubiłam swój kolor włosów, za którym w parze szły piegi na nosie i policzkach.

Dwa światyWhere stories live. Discover now