Gra (+18)

378 11 7
                                    


Hermiona szła szybkim krokiem po pustych korytarzach Hogwartu po raz nie wiadomo który w przeciągu ostatniego tygodnia obiecując sobie, że nie tknie alkoholu do końca życia. A już na pewno nie będzie po nim grała z przyjaciółmi w żadne gry. W szczególności w Prawdę czy Wyzwanie. Właśnie ta gra spowodowała, że szła teraz popełnić spektakularne samobójstwo. A przynajmniej tak jej się wydawało kiedy o tym myślała. Wszystko to było winą Rona i jego głupiego zadania.

- Masz tydzień, żeby spełnić swoją największą seksualną fantazję - powiedział pociągając łyk z nie pierwszej tego dnia butelki Ognistej. - Pamiętaj, że to magiczna gra i czekają Cię straszliwe konsekwencje jeżeli nie wypełnisz zadania.

Hermiona nie chciała na własnej skórze przekonywać się co to za straszliwe konsekwencje. Wyznaczony na wykonanie wyzwania czas dobiegał końca dlatego udała się dzisiaj do Hogwartu choć, kiedy opuszczała go parę tygodni temu z tytułem Mistrzyni Eliksirów myślała, że więcej nie pojawi się już w murach zamku. Tymczasem była tu, schodząc po schodach prowadzących do lochów i idąc w kierunku gabinetu Mistrza Eliksirów. Bywała tu często podczas swojego stażu i jej nogi wydawały się doskonale znać drogę. Stanęła przed drzwiami gabinetu biorąc głęboki oddech. Snape na pewno ją zabije, ale przynajmniej nikt jej nie powie, że nie próbowała. Pchnęła drzwi zanim wątpliwości dotyczące tego co robi całkowicie ją pochłonęły. Zobaczyła go od razu. Siedział przy swoim biurku i sprawdzał eseje, ale kiedy weszła podniósł głowę znad czytanego tekstu. W jego oczach dostrzegła zdziwienie i już otwierał usta, by zapytać co ona tu robi, ale Hermiona była szybsza. Rzuciła zaklęcie, a wyczarowane liny momentalnie przywiązały ręce i nogi Snape'a do krzesła nie pozwalając mu się ruszyć.

- Co Pani do cholery robi! - wrzasnął na nią, ale Hermiona zupełnie się tym nie przejęła. - W tym momencie ma mnie Pani wypuścić!

Podeszła do niego i patrząc wprost w kipiące gniewem oczy odpięła zapinkę płaszcza. Szata opadła i Hermiona stała teraz przed nim jedynie w zmysłowym gorsecie, który idealnie podkreślał jej kształty. Severus przełknął ślinę, a kolejne groźby uwięzły mu w gardle. Wodził wzrokiem za dziewczyną, która kręcąc zalotnie biodrami znalazła się tuż obok jego biurka. Jej spojrzenie było mocne i tylko ono wystarczyłoby żeby utrzymać go w miejscu. Liny wydały się zupełnie zbędne w tym momencie. Trzymały jednak mocno nie pozwalając mu się ruszyć choć miał wielką ochotę uwolnić ręce kiedy dziewczyna zaczęła się powoli o niego ocierać. Bezceremonialnie rozsiadła się na jego kolanach przesuwając swoim kroczem po całej długości jego nóg. Sapnął kiedy nachyliła się, by wyszeptać do jego ucha, a jej ciepły oddech owiał jego szyję.

- Rozluźnij się, to dopiero początek. Jeżeli będziesz grzeczny... czeka Cię nagroda.

Czuł jej niesamowity zapach, który powodował, że kręciło mu się w głowie. Jej język wężowym ruchem przesuwający się wzdłuż jego szyi. Piersi, cudownie wyeksponowane dzięki gorsetowi ocierały się o jego klatkę piersiową. Hermiona sięgnęła do guzików przy jego koszuli i zaczęła je powoli odpinać. Przylgnęła gorącymi ustami do nagiej skóry jego torsu, a on zacisną mocno zęby żeby nie jęknąć. Dziewczyna błądziła dłońmi po jego plecach, wplotła palce we włosy, drapała kark i to wszystko sprawiało jej dziką przyjemność. W końcu mogła dotknąć tego cudownego mężczyzny. Wreszcie mogła zrobić to o czym śniła po nocach. Był jej. Miała nad nim całkowitą kontrolę co tylko potęgowało jej podniecenie. Upajała się smakiem i zapachem Severusa. Chciała wyciągnąć z tej chwili jak najwięcej wiedząc, że ona nigdy się już nie powtórzy. Sięgnęła do zapięcia paska przy jego spodniach co spowodowało gardłowe warknięcie ze strony jej partnera.

- Granger – zaczął, ale mu przerwała.

- Nie odzywaj się. Chyba, że chcesz żebym Cię zakneblowała.

Kociołek zwany pożądaniemWhere stories live. Discover now