Śpiączka cz.II

428 33 3
                                    

Kiedy tydzień później Severus wpadł do jej gabinetu był jeszcze chudszy niż ostatnio, a jego przekrwione oczy biegały niespokojnie. Całą jego szczękę pokrywał bujny zarost, a szata w paru miejscach była poplamiona i nadpalona. Bez żadnego przywitania oznajmił, że eliksir jest gotowy.

- Dobrze podamy go jutro – oznajmiła czarownica, a widząc jak mężczyzna już chce zaprotestować dodała. – Jest już późno, a Ty jesteś zmęczony. Musisz się przespać. Jeżeli Hermiona zobaczy Cię w takim stanie...

To ucięło wszelkie dyskusje. Kiedy następnego dnia Minerwa razem z Severusem weszli do Skrzydła Szpitalnego mężczyzna był już ogolony, a jego nieśmiertelne czarne szaty całe.

- Co ON tu robi – spytał z oburzeniem Ron na widok byłego nauczyciela eliksirów.

Zarówno on jak i Harry skończyli Hogwart dwa lata temu. Mimo to od Ostatniej Bitwy odwiedzali zamek prawie codziennie chcąc choć chwilę spędzić z Hermioną. Chociaż Mistrz Eliksirów wyraźnie dał dowód po której jest stronie pomagając Wybrańca podczas bitwy i zabijając śmierciożerców z największą zajadłością chłopcy cały czas mu nie ufali.

- To profesor Snape opracował eliksir, który możliwe, że pomoże pannie Granger więc powinien być obecny przy jego podawaniu – odpowiedziała spokojnie dyrektorka.

- Snape! – krzyknął Harry. – Przecież on nienawidzi Hermiony. Cały czas przez niego płakała.

Minerwa zauważyła kątem oka jak Severus zaciska szczękę ze zdenerwowania. Zdawał sobie sprawę, że wielokrotnie Hermiona przez niego cierpiała i niczego w świecie nie żałował bardziej niż tego, że swoimi słowami sprawił jej ból. Początki ich związku nie były łatwe. Mimo, że zakochał się w niej bez pamięci nie mógł pozwolić, by marnowała życie z kim takim jak on. Z wrakiem człowieka, podwójnym szpiegiem, mordercą. Zasługiwała na kogoś dużo lepszego i on o tym wiedział. Tłumaczył jej to, krzyczał na nią, wielokrotnie siłą wyrzucał ze swoich komnat, ale ona wracała. Spędzała noc płacząc i przeklinając go, ale nazajutrz wracała i dalej walczyła o niego. Ale ani Harry, ani Ron o tym nie wiedzieli. Nie wiedzieli, że jej łzy nie są spowodowane jego obraźliwymi komentarzami, ale niemocą i poczuciem, że jest dla niego niewystarczająca.

- Ani razu tu nie był – ciągnął dalej Harry. - Ani razu nie spotkał się z magomedykami ze Świętego Munga. Nic nie wie o stanie w jakim znajduje się Hermiona. Na pewno chce ją otruć. Nie pozwolę temu śmieciowi nic jej podać.

- Panie Potter – Minerwa podniosła głos. – Proszę się hamować. Wybawca czarodziejskiego świata czy też nie jeszcze jeden taki komentarz i wyleci pan za drzwi. Razem z panem Weasleyem – dodała widząc, że Ron już otwiera usta chcąc coś dodać.

Harry zamilkł choć jego oczy ciskały gromy w stronę Severusa gdy ten podał fiolkę z eliksirem pani Pomfley. Pielęgniarka podeszła do Hermiony i wlała jej eliksir do gardła jednocześnie rzucając zaklęcie, by dziewczyna go przełknęła. Wszyscy wstrzymali oddech niepewni tego co stanie się dalej. Minuty mijały w pełnej napięcia ciszy, ale nic się nie działo. Wreszcie kiedy Minerwa straciła już wszelką nadzieje jaka jej pozostała Hermiona poruszyła się nieznacznie. Zamrugała parę razy powiekami aż wreszcie otworzyła je całkowicie. Jej oczy były zamglone jakby świadomość wracała do niej powoli. Powiodła wzrokiem po twarzach zebranych, aż jej spojrzenie zatrzymało się na stojącym z tyłu Snape'a.

- Severusie wyglądasz okropnie – powiedziała krzywiąc się.

- I kto to mówi – sarknął mężczyzna. – Widziałaś swoje odbicie? Te kudły nie nadają się nawet do tego, by umyć nimi podłogę.

Harry i Ron już nabrali powietrza w płuca, by zacząć krzyczeć, ale wtedy stało się coś co spowodowało, że zamarli jak trafieni oszołamiaczem. Severus Snape, naczelny postrach Hogwartu, jeden z najokrutniejszych śmierciożerców, uśmiechnął się. Był to uśmiech pełen ciepła i miłości. Dziewczyna odwzajemniła go podnosząc się na rękach do pozycji siedzącej. Mężczyzna minął zdezorientowanych gryfonów i podszedł do łóżka. Nachylił się nad Hermioną i zaczął zadawać jej masę pytań o jej samopoczucie i o to co pamięta. Rzucił parę zaklęć diagnostycznych zupełnie ignorując Poppy, która stała tuż obok. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, nie zważając na to kto na niego patrzy, ani co sobie kto pomyśli chwycił Hermionę w ramiona i pocałował z całej siły. Minerwa nie mogła ukryć uśmiechu na ten widok. Harry i Ron jakby się ocknęli. Zaczęli krzyczeć na Snape'a żądając wyjaśnień i wyzywając go od zboczeńców. Hermiona odsunęła się od Severusa i spojrzała na nich groźnie.

- Harry, Ron – zwróciła się do przyjaciół. - Kocham Was jak braci, ale teraz zamknijcie się.

Kociołek zwany pożądaniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz