5 O, to już po nim pov: Hope

85 6 16
                                    


Wirianowi udało się ugłaskać wściekłego lwa - moją siostrę. Nie chciała już iść na tę durną imprezę. Chciała jechać towarzysko na zawody, a mama po chwili zawahania zgodziła się na to. Mnie trochę trudno było to zrozumieć, ale ostatecznie pogodziłam się z tym, że moja siostra robi wszystko po swojemu - u niej nawet żałoba wygląda inaczej. Taki jej urok, a ja mogę tylko to zaakceptować i wspierać ją jak zawsze.

Po weekendzie wróciłyśmy do szkoły. Wydawało się, że jest normalnie, ale jednak było inaczej. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, a gdy my patrzyłyśmy na nich - to uciekali wzrokiem. Gdyby to była tylko reakcja na Holly, to byłabym w stanie to zrozumieć - wszyscy się jej bali i nikt nie chciał utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego dłużej, niż było to konieczne. Ja natomiast nigdy nie miałam tego problemu. 

Jako „ta druga" Bennett zawsze byłam chętniej obdarzana uśmiechami czy uprzejmymi spojrzeniami - oczywiście jak w końcu zostałam zauważona. Palców u rąk i nóg by mi nie wystarczyło, gdybym musiała zliczyć ile razy ktoś patrzył z lękiem na moją siostrę i uciekając od niej wzrokiem spoglądał przypadkiem na mnie. Wpierw miał wymalowane na twarzy zdziwienie - o tu jest jeszcze jedna, to siostra, nie Holly. Zdziwienie powoli zamieniało się w zrozumienie, a to w uśmiech, który odwzajemniałam. Miło było, kiedy ktoś się do ciebie uśmiechał, nawet jeśli to była tylko reakcja ulgi, że ja to ja, a nie Holly.

 W pierwszych dniach naszego powrotu do szkoły czuć było taką nieprzystępność, jakby niewidzialną barierę, jaka wytworzyła się między nami, a resztą uczniów. Holly to nie przeszkadzało - lubiła, jak wszyscy trzymali się od niej na dystans i tylko podziwiali z daleka. Ja czułam się trochę nieswojo. Wolałam już być niewidzialna, niż tak ukradkiem „podglądana". Jakby obserwowali moje reakcje i czekali, żebym zrobiła coś głupiego, nieodpowiedniego.

Po pewnym czasie wszystko zaczęło wracać do normy - Holly trzęsła szkołą, ja robiłam za tło, nawet mama się uspokoiła i płakała tylko trochę wieczorami.

Holly poprosiła mamę o zapisanie jej na zajęcia z wokalu i gry na fortepianie. Początkowo mama nie chciała się zgodzić, ze względu na intensywne treningi łyżwiarskie, ale siostra uprosiła ją i postanowiła na swoim. Wcześniej sporadycznie chodziła na zajęcia wokalne, ale teraz zaczęła na nie chodzić regularnie. 

Po szkole miała czas tak zorganizowany, że zdążała ledwie na kolację, a i w weekendy bywała zajęta - jak nie zajęciami, to zawodami. Nie wpłynęło to na jej wyniki szkolne - Holly jak chciała, to potrafiła się zorganizować.

 Sama mówiła mamie, że powinna się cieszyć, że nie ma jej całymi dniami w domu, bo przynajmniej ma tak zaplanowane działania, że nie ma czasu wpadać w kłopoty. I była to najprawdziwsza prawda.

Myślę, że te wszystkie zajęcia, których sobie szukała, były jej reakcją na żałobę. Ona potrzebowała „coś robić", żeby nie myśleć o tacie, żeby nie przeżywać jego nieobecności w domu. Chciała też jak najmniej bywać w domu, bo jednak to tutaj wszystko nam go najbardziej przypominało - jego ulubiony fotel, zdjęcie na kominku, nawet kubek z napisem „best dad 4ever", który kupiłyśmy mu kilka lat temu na Dzień Ojca. Cały nasz dom był naznaczony obecnością taty. 

Obecnością, która miała już nie wrócić...

W lutym mój kot zachorował na koci katar. Nie pomogło nawet szczepienie, ale przynajmniej przechodził łagodnie, choć trochę się stresowałam, że i jego stracę. Na szczęście po tygodniu przyjmowania leków jego stan się poprawił. 

Holly za bardzo się tym nie przejęła - nie przepadała za moim „pchlarzem" jak to go zwykła pieszczotliwie nazywać. Ja natomiast uwielbiałam go - był piękny, puchaty, mięciutki i taki kochany. Chodził za mną wszędzie, a gdy pracowałam na komputerze, to dotrzymywał mi towarzystwa leżąc na biurku obok monitora. Jego mądre, żółte oczy patrzyły na mnie, gdy w skupieniu rozpracowywałam podstawy programowania, bo od jakiegoś czasu interesował mnie ten temat.

Hope and Holly cz. 1  "Familia fortitudo mea" [16+]Where stories live. Discover now