mam zwidy?

3 0 0
                                    

Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i ostrożnie wychyliłam głowę spod prysznica. Byłam przerażona, że mężczyzna jest tu nadal. Zauważyłam otwarte okno. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że mężczyzna stoi po drugiej stronie ulicy i obserwuje mój dom. Zatrzasnęłam okno i krzycząc pobiegłam do brata.
-Noah, Noah ktoś tu był. Błagam pomóż. Biegłam ile sił w nogach. Nie mogłam złapać tchu. Jak w amoku szukałam wzrokiem brata. Zobaczyłam, że stoi z Carterem w kuchni. Wczepiłam się w niego i dopiero wtedy poczułam delikatną ulgę. Byłam tak przerażona, że nie mogłam się uspokoić. Myślałam, że się uduszę. Moim ciałem teraz rządziły spazmy.
-Hej mała co się dzieje. Noah odsunął mnie na długość swoich ramion.
-On, on tam jest. Dukałam próbując złapać oddech.
-Ale kto? Coś Ci zrobił?
-Był w łazience a teraz obserwuje dom. Noah boje się.
-Zaczekaj sprawdzę to.
-Nie! Błagam, nie zostawiaj mnie samej. Proszę.
-Tom sprawdź co się dzieje. Carter od razu wyszedł bez słowa. Zauważyłam tylko jak Noah podaję mu swoją broń a on wkłada ją za pasek swoich spodni. -Chodź usiądziemy i opowiesz co się stało.
Brat posadził mnie na kanapie w salonie. Zarzucił mi na ramiona swoją bluzę i kucnął przede mną. Złapał mnie za dłonie i przyglądał uważnie. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają. Mimo wolnie moje palce zacisnęły się na dłoniach brata.
-Spokojnie to tylko Carter.
-I co?
-Nic. Obszedłem cały dom. Sprawdziłem okolice. Nikogo w pobliżu nie ma i nie było.
-Noah szepnełam do brata.
-Tak?
-Tom był cały czas z tobą?
-No cały czas nie. Ja pojechałem po żarcie a Carter po alkohol do swojego baru. Chyba nie myślisz?
-Nie wiem co myśleć. Facet był ubrany jak wy na spotkaniu. Nawet maskę miał taką samą, tylko w innym kolorze.
-Zrobił Ci coś?
-Nie. Próbował mnie chyba dotknąć a przynajmniej tak to wyglądało. Ale gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do domu, wyskoczył przez okno w łazience. Potem chwilę stał i obserwował dom. Noah na prawdę się boję.
-Nie martw sie. Wtrącił Carter. Postawię tu na noc swoich ludzi. Nikt Ci krzywdy nie zrobi.
-Dziekuje.
-Sory Tom ale impreza odwołana.
-Nie- wrzasnęłam. Oboje na mnie spojrzeli zaskoczeni.
-Olo to chyba nie jest dobry pomysł.
-Wręcz przeciwnie Carter. Im więcej ludzi, tym będę czuła się bezpieczniej.
-Na pewno kogoś widziałaś?
-Noah na prawdę kurwa? Nie wierzysz mi?
-To nie tak, że Ci nie wierze. Ale koleś musi być jakiś spidermanem, że zeskoczył z pierwszego piętra i nic sobie nie zrobił.
-Jeżeli wiesz jak to zrobić to, to nie jest wielki wyczyn. Wtrącił Tom.
-Okej. To ja pojadę po jakieś tabletki na uspokojenie a Carter Cię popilnuje.
-Bardzo chętnie. Powiedział i poruszył sugestywnie brwiami.
-Serio gamoniu?
-Chciałem tylko poprawić Ci humor. Może trochę za wcześnie.
-Dobra ja jadę a Ty nie rób nic co sprawi, że to ona Ciebie zabije.
-Noah! Powiedziałam bezslinie.
-Ups, zły dobór słów. Puścił mi swój uśmiech, świecąc białymi równymi zębami, zwinął klucze z samochodu ze szklanego stolika obok, pocałował mnie w czoło i pobiegł do auta.
-Jak Ci mogę pomóc?
-Od kiedy Ty się mną przejmujesz? Ostatnio sam mnie zastraszałeś a teraz udajesz, że się martwisz?
-Olo, nie jestem potworem. Sama lubisz grać w te grę.
-No to chyba nie umiesz odróżnić strachu od zabawy.
Mężczyzna usiadł obok mnie na kanapie, przysunął się do mnie i objął ramieniem.
-Nie mówię, że jestem całkiem normalny. Ale Ty również. Ciągle mnie kryjesz przed bratem.
-Nie wiem czy pamiętasz ale mamy u ciebie dług.
-Jasne, że tak. Znaczy bardziej u mojego ojca. Ale dobrze wiesz, że Twój brat jest moim przyjacielem i przysięgałem mu, że nie zrobię nic co stało się ostatnio między nami.
-To dlaczego to zrobiłeś?
-Wiesz, idź się ubrać, a ja zrobię Ci herbaty.
Zrozumiałam, że nic więcej od niego nie wyciągnę. Przy okazji nie miałam też na to siły. Ruszyłam w stronę schodów i zamarłam. Bałam się wejść na górę. Poczułam jak Carter stanął za mną. Zbliżył usta do mojej szyi. Czułam jego ciepły oddech.
-Jeżeli tu zostaniesz w samym ręczniku nie zapanuje nad sobą. Jeżeli pójdę z tobą na górę także. Nie masz wyjścia musisz uciekać przede mną bo już sobie wyobrażam jak owijam twoje złote włosy o moją dłoń, wpatruje się w Twoje czarne oczy i..
-Okej, okej idę. Dziękuję za motywacje.
Czułam, że się uśmiecha. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że pęka z dumy. A ja byłam wściekła sama na siebie, że powiedział kilka słów a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i uścisk w dole brzucha.
Głupia, Głupia, Głupia. Nie możesz na niego lecieć. Przecież to dupek.
-Idziesz czy jednak spodobało Ci się to co mówiłem. Zawsze mogę dokończyć ale nie słownie. Wbiegłam na górę i usłyszałam śmiech. Pajac się ze mnie nabija. Ciekawe czy też nie bierze moich słów na poważnie? Szłam w stronę mojej sypialni i rozglądałam się czy aby napewno jestem sama. Weszłam do sypialni i zamknęłam drzwi na klucz. Wyciągnęłam bieliznę, szorty i biały top. Wiedziałam, że nie zasnę więc postanowiłam pomóc chłopakom przygotować wszystko na imprezę. Poza tym, nie chciałam być sama. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam nakładać delikatny makijaż. Usłyszałam, że telefon zaczął dzwonić. Podeszłam do szafki, na której leżał z uśmiechem bo spodziewałam się, że Nina dzwoni dopytać o szczegóły i wypytać mnie o brata. Wiedziałam, że się w nim podkochuje. Ale nic dziwnego. Jesteśmy dość podobni. Jasna cera, jasne blond włosy, wytrenowane ciała, tylko z tą małą różnica, że ja jestem dość drobną kobietą a mój brat jest ogromny. I nasz największy atut, czarne oczy. Nie raz słyszeliśmy, że mamy same źrenice. Ku mojemu zdziwieniu to nie była Nina tylko jakiś obcy numer.
-Halo? Odpowiedziała mi cisza. Powtórzyłam kilka razy pytanie i wściekła, że ktoś robi sobie głupie żarty, Rozłączyłam się. Zeszłam na dół i zobaczyłam Cartera w samych spodniach. Miał przerzuconą ścierkę przez ramię i gotował coś. Oparłam się o ścianę założyłam ręce na pierś i podziwiałam jego widok. Z transu wyrwał mnie śmiech brata.
-Gapisz się.
-Wcale, że nie.
-Lecisz na niego.
-Przestań. Wcale na niego nie lece.
-Przyznaj się chciałabyś go dosiąść.
-Jesteś pierdolnięty.
-Czy wy mnie obgadujecie? Zapytał Carter dziwnie nam się przyglądając. Chociaż z jego perspektywy, musiało to jeszcze dziwniej wyglądać.
-Piśnij słowo, a cie wykastruje. I nie poruchasz Niny, braciszku. Powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo.
-Okej ale powiesz mi w końcu co Nina o mnie myśli.
-Umowa stoi.

Już mi nie uciekniesz Where stories live. Discover now