Valeria

1 0 0
                                    

Tak wyglądałaby moja przyszłość gdybym za szybko podjęła decyzje. Musiałam chwile pomyśleć, a potem zaczęłam biec w jego stronę, krzycząc i podnosząc miecz do góry. Kiedy byłam bardzo blisko schyliłam się, miecz skierowałam ku bokowi i przejechałam na kolanach pod jego nogami. Już jedną nogą. Nie zaczął krwawić mimo tego, że nie miał już jednej nogi. Znów przewrócił się, a teraz ciężko mu było wstać. Podeszłam do niego i chciałam jak najszybciej to zakończyć. Jak najszybciej zostawić jego ciało w spokoju. Jak najszybciej odejść stąd i zapomnieć choć wiedziałam, że nigdy nie zapomnę. Byłam wykończona, ale miałam na tyle siły, żeby podnieść miecz i wykonać swój cel. Zaczęłam krzyczeć i modlić się, żeby sam umarł, żebym nie musiała robić tego drugi raz. Miałam dość. Miałam naprawdę dość. Nie umierał, ale zobaczyłam, że próbuje wstać opierając się o łokcie. Teraz był ten moment, szansa. Bez zastanowienia wbiłam stal w jego plecy i cała zalałam się łzami. Nie wiem ile tak ryczałam. Sekundy, minuty, godziny, dni, lata. Wydawało mi się, że wieczność. Dopiero po jakimś czasie zobaczyłam, że jego ciało zrobiło się w całości zgniłe. Tak właśnie wyglądałby po jednym dniu leżeniu martwym... Zrozumiałam. Właśnie wtedy dotarło do mnie i przypomniałam sobie dziwne szepty i głosy z początku. Może miały coś wspólnego z tym? Po kilku sekundach poczułam okropny smród, a w następnej chwili ciało powoli zaczęło znikać, jak dzisiejsza popołudniowa mgła. Zostałam tu sama, bez celu. Bez marzeń. Bez emocji. Usłyszałam okropny hałas. Popatrzyłam przed siebie i przypomniałam sobie o wielkim, mosiężnym przejściu. Otworzyło się, a lampki powoli zaczęły gasnąć zaczynając od wejścia do jaskini. Szybko wstałam i zaczęłam biec ku ogromnym wrotom. Kiedy byłam już za łukami przejścia nogi ugięły się pode mną, a ja straciłam świadomość. Moje oczy zniknęły pod płachtą powiek.

Królestwo ZabójcówWhere stories live. Discover now