Rozdział 13

5.6K 137 32
                                    


Malowałam właśnie usta bordową pomadką, gdy ekran mojego telefonu rozświetlił się.

Zerknęłam na niego, widząc wiadomości od Olivii.

Olivia Quil: Jesteś już gotowa???

Olivia Quil: Proszę powiedz że tak

Olivia Quil: BO POTRZEBUJĘ POMOCY

Olivia Quil: SOS

Westchnęłam cicho, biorąc urządzenie do ręki.

Ja: Zaraz będę.

Olivia Quil: ❤️❤️❤️

Pokręciłam głową, wstając z krzesła i sięgnęłam po torebkę, do której wrzuciłam pomadkę oraz telefon, a później wzięłam, leżącą na biurku atrapę pistoletu.

Zanim wyszłam z pokoju, podeszłam jeszcze do lustra.

Miałam na sobie czarną sukienkę przed kolano i również czarne rękawiczki do łokci. Włosy spięłam w luźnego koka, a na część twarzy opadała mi koronkowa woalka.

Usta rozciągnęły mi się w nikłym uśmiechu.

Który zaraz zniknął zastąpiony grymasem, gdy usłyszałam jak mój telefon wibruje.

Pokręciłam głową i skierowałam się w stronę drzwi, nawet nie upewniając się od kogo była wiadomość.

Doskonale to wiedziałam.

Schodząc po schodach nadal nie była pewna, czy pójście na imprezę halloweenową Olivii było dobry pomysłem.

Niestety było za późno, żeby się wycofać.

- Idę już! - krzyknęłam, informując Aarona i schyliłam się, sięgając po czarne kozaki.

- Impreza nie zaczyna się o 19:00?- zapytał mężczyzna nagle, materializując się w korytarzu, a potem zmarszczył brwi. - Za kogo się w ogóle przebrałaś?

Wsunęłam buty na stopy i wyprostowałam się, podnosząc fałszywą broń.

- Dziewczyny chciały mieć dopasowane stroje, więc uznały, że przebierzemy się za kiss, merry, kill- wyjaśniłam, a za chwilę na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Uznały również, że będę nadawała się na śmierć.

Aaron jednak nie podzielał mojego rozbawienia. Wywrócił tylko oczami.

- Ironia to okrutna kochanka- rzuciłam z lekkim ubawieniem, łapiąc marynarkę.- Tak, impreza zaczyna się o 19:00, ale Olivia potrzebuje pomocy, więc idę wcześniej- odpowiedziałam, na jego pierwsze pytanie.

- W porządku- mruknął, kiwając głową.- W takim razie dobrej zabawy.

- Dzięki- odparłam, zbierając swoje rzeczy, a potem wyszłam z domu.

Zimny wiatr poderwał do tańca brązowe kosmyki moich włosów, kiedy szybkim krokiem zmierzałam w stronę ganku Quilów.

Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam Olivię, która stała już w drzwiach niecierpliwie, przebierając nogami i najwyraźniej na mnie czekała. Miała na sobie taką samą sukienkę, co ja tylko w białym kolorze, jej dłonie zdobiły także białe rękawiczki, a w gęste blond włosy, które teraz spływały lekkimi falami po jej ramionach, wpięła diadem połączony z welonem.

- Nareszcie jesteś- pisnęła i kiedy byłam wystarczająco blisko wciągnęła mnie do środka. Momentalnie moją uwagę przykuły dekoracje, które były...wszędzie.

Skończywszy omiatać wzrokiem pomieszczenia, spojrzałam na Olivię, unosząc brew.

-Więc co to za sprawa niecierpiąca zwłoki?- zapytałam.

ImmunitetWhere stories live. Discover now